wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 30


 "ZDRADZIŁ MNIE..."



-Co za miłe spotkanie.-powiedziała z cwaniackim uśmiechem.
-Czego chcesz?-syknęłam.
-Mamy chyba do pogadania..
-Nie będę z Tobą rozmawiać, a teraz wyjdź.-odpowiedziałam ostro.
-Wiki... kochanie, daj mi tylko coś Ci powiedzieć i obiecuję, że sobie pójdę. Nie interesuje Cię może gdzie był wczoraj twój chłopak?-i wtedy coś we mnie pękło. Czyli to jednak prawda. Marco był u niej. Przecież mi coś obiecał! Zarzekał się, że nie spotka się z nią już nigdy! Obiecał mi coś!
Jeszcze nigdy nie znajdowałam się w tak chorej sytuacji. Miałam zgodzić się na propozycję Carolin i posłuchać co ma mi do powiedzenia, co będę pewnie żałować. Czy może jedna wyrzucić ją i poczekać na Marco i to właśnie od niego żądać wyjaśnień? Mam kompletny mętlik w głowie. To jest jedna z tych sytuacji w których po prostu chciałam uciec gdzieś daleko i nie kontaktować się z nikim. Byłabym ja sama i moje myśli, problemy...
-Masz 5 minut.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby oraz przepuściłam blondynkę w drzwiach, by weszła głębiej do środka. Dziewczyna stanęła w korytarzu i popatrzała na mnie swoimi oczyma. Próbowałam wyczytać co takiego może chcieć ode mnie, ale nie mogłam. Moje serce biło jak oszalałe. Chciałam mieć to już za sobą i dowiedzieć się w końcu, co takiego oboje ukrywają.
-Będziesz tak stała?-zapytałam.-Słucham. Miałaś mi coś powiedzieć.
-Oj Wiki, Wiki. Gdybyś wiedziała co to takiego, to nie wiem czy byłabyś taka ciekawska.-zaśmiała się.
-Słuchaj, zaraz mogę na prawdę Cię uderzyć i dopiero wtedy polecisz na skargę do Marco. Gadaj, albo tam masz drzwi!-krzyknęłam, a ona tylko przewróciła oczyma.
-Dobra, więc... Nie mam pojęcia co Ci powiedział wczoraj Marco. Czy, że poszedł do Matsa, czy może do rodziców. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, ale chcę powiedzieć Ci tyle, że powinnaś sobie go w końcu odpuścić, bo chłopak nie jest dla Ciebie i w końcu to zrozumiał.
-Co ty gadasz?!-podniosłam ponownie głos i zacisnęłam dłoń w pieść.
-To co słyszysz. Był u mnie. Powiem Ci więcej. Wystarczył jeden telefon by się u mnie zjawił. Przyjechał i porozmawialiśmy przy lampce wina. Oboje doszliśmy do wniosku, że zadajemy się z niewłaściwymi partnerami. Powiedział to Wiki. Powiedział.
-Nie wierzę Ci.-odparłam, a na to dziewczyna zaśmiała się.-Rozumiesz? Nie ma podstaw do tego, by Ci wierzyć, bo już nie raz okłamywałaś ludzi. Jesteś zwykła manipulantką!-stwierdziłam, a ona wtedy wyciągnęła z torebki swój telefon i po chwili odtworzyła nagranie:
-A ty? Jak z Tobą i z nią?
-Wszystko się skończyło już jakiś czas temu. Nie kochałem jej i po co komu związek na silę? Jednak przyznaję, że zrozumiałem to trochę za późno. Mogłem zakończyć to wcześniej, a tylko tchórzyłem cały czas. Bywało nawet, że podkręcałem to jeszcze bardziej. Zapraszałem na kolacje, chodziliśmy na obiadki do rodziców, spotkania z przyjaciółmi. Czasami przychodzi taki dzień, że rutyna jest dla Ciebie zbawieniem, a czasami masz jej dosyć i szukasz czegoś innego. Kogoś innego. Ja znalazłem.
Po tych słowach nagranie się skończyło. Byłam w szoku. Nie mam też wątpliwości, co do prawdziwości tego nagrania. To na pewno jest głos Marco.Chciało mi się płakać, ale postanowiłam przy Carolin zachować przynajmniej pozory twardej dziewczyny. "Nie kochałem jej...", właśnie to chodziło mi cały czas po głowie. Jak mogłam być taka głupia i dać się nabrać na jego czułe słówka? Na jego przyrzeczenia. Jak jeszcze godzinę temu Reus był dla mnie najważniejszą osoba na świecie, tak teraz jest dla mnie wrogiem i przeklinam dzień, w którym się w nim zakochałam. Czuje się okropnie. Nie mam pojęcia jak to opisać, ale to nie jest zwykłe uczucie oszukania. Mogę to opisać do uczucia, gdy dowiedziałam się, że straciłam dziecko. Tym razem jednak straciłam chłopaka, osobę, którą kochałam, ale ona mnie po prostu wykorzystała. Wiedziałam, ze związek z piłkarzem będzie błędem. Jak zwykle miałam cichą rację.
-Ja wiem, że to co słyszysz jest dla Ciebie okropne, ale jest też coś co musisz wiedzieć.-z rozmyśleń wyrwał mnie mój problem. Tak mogę ją nazwać? Ciekawa jestem czy gdyby ona nie pojawiła się w moim życiu, to wszystko byłoby w jak najlepszym porządku? Czy bardziej jest dla mnie ktoś w rodzaju pomocy, bo pokazała mi jaki jest Reus? Popatrzałam na nią pytająco. Nie płakałam jeszcze, ale moje oczy powoli robiły się wilgotne.-Wczoraj jak Marco został, to ja i on...
-Przespaliście się?-dokończyłam za nią.
-Tak.-odpowiedziała pewnie. Myślałam. że ukarze choć trochę skruchy, ale nie. Ona była pewna tego co zrobiła, a nawet się jej to podobało. Była zadowolona, że w końcu zaliczyła osobę, na którą poluje już od jakiegoś czasu.
-Wypierdalaj stąd.-szepnęłam cicho, ale ona nie posłuchała mnie. Już chciała otworzyć swoją buzię, ale przerwałam jej.
-WYPIERDALAJ STĄD! Masz co chciałaś! Proszę. Szczęścia na nowej drodze życzę!-wtedy już nie panowałam nad sobą. Z moich oczy wyleciał potok łez, które trzymałam już od jakiegoś czasu. Blondynka wykonała moje polecenie i po chwili już jej nie było. A co ja zrobiłam? Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Przepraszam. Ja ryczałam, Jeszcze nigdy nie byłam w takim stanie.
Co może czuć zdradzona dziewczyna? Pustkę. To chyba to co najbardziej mnie opisuje w tym momencie. Pustkę, bo straciłam osobę dla której kompletnie się oddałam. Starałam się, w sumie oboje się staraliśmy, lecz to była tylko gra ze strony Reusa. Czego on oczekiwał ode mnie? Mówił, zarzekał się, że się zmienił, a on co? Nie umiem nawet już teraz po prostu racjonalnie myśleć. Po prostu czuje się jakby jakaś cząstka mnie odeszła i straciłam ją na zawsze. Cząstka miłości, dla której zrobiłam wszystko i zrobiłabym. I teraz tak nagle to wszystko poszło się jebać.
Nie miałam pojęcia ile tak siedziałam u niego, ale Marco mógł zaraz wrócić, więc wstałam szybko z podłogi i kompletnie załamana zaczęłam się ubierać, ale gdzie ja teraz pójdę? Na pewno nie do domu, bo nawet nie mogę. Rodzice przecież wyjechali, a kluczy nie wzięłam. Miałam zostać u Marco, u którego mam parę swoich rzeczy. Ania? Nie ma jej. Jest w klinice na parę dni. Pozostaje mi więc tylko Mario. Chociaż nie wiem czy to jest dobry pomysł. Jest przecież przyjacielem Marco.
Ubrałam się, ale poszłam jeszcze do sypialni skąd wyjęłam parę potrzebnych ubrań i bieliznę oraz schowałam ją do torby, gdzie trzymałam książki. Nagle zauważyłam, że na półce w przedpokoju jest nasze wspólne zdjęcie. Jest to jedno z tych, które zrobiliśmy w Polsce. Zaraz przed imprezą w Platinium. Zaraz przed problemami. Marco mówił, że je oprawi, ale zupełnie zapomniałam o tym. Byliśmy tacy szczęśliwi, beztroscy. Znaczy myślałam.

-Moje nogi!-jęknęłam.
-Jak chcesz możemy zostać.-zaproponował Marco.
-Żartujesz? Mam opuścić sobie zabawę z takimi ludźmi? Nigdy!-zaprzeczyłam i podeszłam do łazienki wziąć ponownie prysznic. Tym razem woda była zimna, co idealnie oczyściło mi mój umysł. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i wyszłam, zwalniając przy tym łazienkę Reusowi.
-Mogłabyś chodzić tak cały czas.-zaśmiał się i przelotem pocałował mnie w policzek, a ja tylko pokręciłam głową. Następnie sięgnęłam do walizki i wyjęłam z niej sukienkę, którą wzięłam, bo przewidziałam, że nie obędzie się od takich wyjść. Nałożyłam bieliznę w pokoju, a potem sukienkę. No skromnie mówić, nie wyglądałam tak źle.
-Mogę wejść?-zapukałam do łazienki.
-Jasne.-usłyszałam. Oczywiście Niemiec stal przy lustrze i układał swoje włosy. Na sobie miał czarną koszulę. Do tego czarne rurki i trampki z PUMY.
-Będę musiała Cię nieźle pilnować.-odparłam jak go zobaczyłam.
-Raczej ja Ciebie.-dodał i spojrzał na mnie.-Ślicznie wyglądasz.-podziękowałam mu uśmiechem i zajęłam się makijażem, a potem podkręceniem włosami. Na szczęście lustro było duże i obydwoje się zmieściliśmy. Kiedy Reus skończył zajmować się swoimi włosami i podszedł mnie od tyłu i przytulił oraz zaczął całować w szyję.
-Jakbyś nie zauważył mam w ręku prostownicę i mogę Cię oparzyć.-powiedziałam.
-Wolałbym zostać z Tobą w hotelu i dokończyć do co nam przerwano.-zignorował mnie.
-Za późno, ale może jak wrócimy i nie będziemy zmęczeni to...
-Na prawdę?-ożył nagle i popatrzał na mnie przez lustro.
-...to pójdziemy grzecznie spać.-zaśmiałam się.
-Osz ty!-dźgnął mnie w bok i wyszedł z łazienki, a ja dokończyłam podkręcanie włosów.
-Muszę załatwić jakiś pistolet, bym mógł odstrzelać tych wszystkich kolesi, co się będą do Ciebie kleić.-powiedział gdy wyszłam z pomieszczenia i weszłam do salon. Blondyn siedział na krzesełku i przeglądał coś w telefonie.-Chodź zrobimy sobie zdjęcie.

Na samo wspomnienie zareagowałam ponownym płaczem. Wzięłam to zdjęcie do ręki i mocno rzuciłam je o ścianę, że ramka, która była ze szkła rozbiła się na kilka części. 
-Nienawidzę Cię!-krzyknęłam do tego zdjęcia i wybiegłam z domu. Wcześniej zamykając go. Ruszyłam samochodem do domu przyjaciela. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, ale nie widziałam też, gdzie indziej się pokierować. W sumie Mario jest odpowiednią osobą, bo wiem, że jeżeli nie będę chciała rozmawiać to nie będzie nalegał. Zrobi to tylko wtedy, gdy poproszę go o to. Sądzę, że gdyby była Ania, to podobnie by postąpiła. To właśnie są przyjaciele...
Mimo, że droga do domu piłkarza nie była długa to i tak strasznie mi się dłużyła. Oczywiście nie przestawałam płakać i co jakiś czas widziałam jak przez mgłę. W końcu jednak dotarłam pod dom piłkarza i modelki. Wysiadłam z niego i cała roztrzęsiona zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Dopiero teraz zauważyłam auto Mario, więc jest na 100% w domu. Po chwili drzwi się otworzyły. 
-Cześć Wi...-powiedział przez moment uśmiechnięty, ale po chwili zauważył mój stan.-Mój boże! Wiktoria co się stało?!-krzyknął, a ja po prostu wpadłam w jeszcze większą histerię i zwyczajnie przytuliłam go najmocniej, jakbym bała się czegoś.-Cii.. uspokój się. Chodź do środka.-po chwili obok bruneta pojawiła się modelka, która również przejęła się moim stanem,
Oboje coś do mnie mówili, ale nie za bardzo zwracałam na to uwagę. Nie wiem nawet kiedy znalazłam się w salonie przyjaciół.
-Wiki usiądź.-poprosiła Ann, a ja nie przerywając płaczu wykonałam jej plecenie.-A teraz powoli oddychaj.-złapała mnie za rękę, ale ja nie miałam na razie siły, ochoty, a przede wszystkim odwagi by opowiedzieć to wszystko. Tak, czułam się jak skończona idiotka, że tak w to wszystko uwierzyłam. Uwierzyłam ponownie w miłość, w chłopaka, w miłość tego chłopaka.
-Je - stem... kre - tynką.-mówiłam z problemem, bo łzy i jakaś gula w gardle nie pozwalała mi otworzyć się. Jedyne co potrafiłam to przytulić się do modelki. Dziewczyna uścisnęła mnie jeszcze mocnej, a ja ponownie zalałam się litrami łez. Po około 5 minutach, gdy już trochę się uspokoiłam, zauważyłam, że Mario idzie do mnie z kubkiem herbaty.
-Wypij.-powiedział cicho.-Poczujesz się lepiej.-następnie pogłaskał mnie po nodze. Wtedy chwyciłam za gorący kubek, który był czarny z logo BVB. Powoli, małymi łyczkami, herbaty ubywało. Przez cały ten czas Mario i Ann nic nie mówili. Siedzieli w ciszy i czekali, aż sama zacznę temat.
Po jakimś czasie postanowiłam skończyć pić i odłożyłam naczynie na stół. Podkuliłam nogi pod siebie i w głowie próbowałam ułożyć sobie, co mam im powiedzieć. Nic nie mówili, ale po prostu czekali na mnie. Czekali na mój pierwszy krok.
-Zdradził mnie.-powiedziałam cicho, a Niemieccy przyjaciele zrobili ogromne oczy. Patrzeli na mnie jak na ducha. Nie widzieli co odpowiedzieć.
-Kto? Marco?-pytał Gotze.
-A kto inny?!-odpowiedziałam wybuchowo.
-Ja.. nie... to musi być chyba jakaś pomyłka.-mówił.
-Uwierz, że ja też chciałabym by była to jakaś pomyłka...-w końcu postanowiłam otworzyć się przed moimi towarzyszami. Opowiedziałam im wszystko. O kłamstwach Reusa, o spotkaniu Matsa i Cathy, o wizycie Carolin, o nagraniu. Czy tego chciałam to nie wiem, ale na pewno wyjawienie prawdy mi pomogło, bo poczułam się lepiej. Zrzuciłam z siebie ciężar jaki spoczywał na mnie. Poczułam się zdecydowanie lepiej, bo i Mario i Ann mocno mnie wspierali. Mówiąc to wszystko jednak nie potrafiłam się opanować emocji i ponownie popłakałam się.
Są pewnie osoby, które mojego płaczu by nie zrozumiały. Płakanie przez jakiegoś chama, co mnie okropnie okłamał, a co przede wszystkim skrzywdził? Niestety, ale ja tego chama kochałam i kompletnie oddałam się jemu. Robiłam wszystko, starałam się, planowałam z nim przyszłość. To jest właśnie najgorsze uczucie. ty kogoś kochasz, a on Ciebie nie. Jednak teraz sytuacja wygląda trochę inaczej. Zupełnie inaczej. Najgorsze jest to, że to okropnie boli, a najbardziej bolą dobre wspomnienia. Te wszystkie szczęśliwe chwile jak jesteśmy razem i kochamy się.

Po dosłownie kilku minutach Marco był już w moim pokoju i naturalnie położył się na moim wielkim łóżku.
-Wiem, że kochasz moje łóżko, ale skoro już tu jesteś to obiecałeś mi pomóc.-dopowiedziałam.
-No, obiecałem, ale nie wiem za bardzo co zabierasz ze sobą, więc lepiej jak popatrzę.-uśmiechnął się uroczo. W sumie ma rację Reus tylko by przeszkadzał, więc niech lepiej se leży na łóżku.
-W końcu to ile my tam będziemy?-zapytała, gdy wybierałam z garderoby pierwsze ubrania.
-Tak szczerze to nie wiem jeszcze.-odparł.-Możemy zostać dłużej. Dogadamy się jakoś z Kubą i resztą.
-A to kto wtedy z nami leci?-dopytywałam się.
-No... nie wiem. Kto przyjdzie jutro na lotnisko ten poleci. Kuba, Agata i Ewa lecą na pewno. Może Ania jeszcze, ale to nic na 100% procent.
-Powiem tak: ostatni raz planujesz jakikolwiek wyjazd.-odparłam i zajęłam się pakowaniem. Marco powiedźmy, że w jakiś sposób pomagał mi, ale chyba szybciej było by jakby nie przyszedł, ale nie narzekam.
Po dwóch godzinach pakowania zmęczeni opadliśmy na łóżko.
-Wiesz, że Cię kocham.-szepnął cicho, ale prosto do mojego ucha, przez co poczułam przyjemny dreszcz.
-Wiem.-odpowiedziałam i mocno się przytuliłam do niego.
-Gdyby nie ty to nie wiem czy poradził bym sobie z tą kontuzją. Nie wiem czy dał bym radę być cały czas sam.-mówił.
-Poradził byś sobie i nie był byś cały czas sam. Zobacz ile masz ludzi obok siebie. Wcześniej dałeś radę.-popatrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się.
-Nie chcesz sobie nawet wyobrażać, co przeżyłem w czerwcu...Wtedy nikt nie potrafił mi pomóc.
-Uwierz, że nawet nie mam zamiaru, ale Marco nie myśl już o tym. Było, minęło. Zobaczysz, że za 4 lata będziesz Mistrzem Świata.-zaśmiałam się, a Reus pocałował mnie. Ciągle przeżywa to, że nie był na MŚ w Brazylii. Ja na jego miejscu nie pozbierałbym się tak szybko, zwłaszcza, że jego kraj zdobył Mistrzostwo. To musiał być okropny ból. Piłka potrafi być okropna.
-Może dziś śpisz u mnie?-zapytał ciągle przytulony do mnie.
-Jutro wstajemy wcześnie rano. Musimy się wyspać.-wymamrotałam.
-Ósma to nie tak wcześnie. Poza tym, sugerujesz coś?-popatrzał podejrzliwie nam mnie.
-Dla mnie nawet 10 to wcześnie i nie nic nie sugeruję tylko mówię to co wiem.-zaśmiałam się.
-Obiecuję, że będziemy grzecznie spali.
-W oddzielnych pokojach?-zapytałam.
-No, nie. Aż tak grzeczni to my nie będziemy.-oparł i każdy z nas wybuchł śmiechem.

Gdy przypomniałam sobie ta sytuację rozkleiłam się już na dobre. Każde jego słowa są kłamstwem. On sam jest jednym, zwykłym kłamstwem.
-Co za idiota! Zabiję go chyba!-Mario chodził cały zdenerwowany po pokoju. Ann dalej mnie tuliła i pocieszała.-Nie... on jest jakiś porąbany... A ta Caroline... 
-Oboje są siebie warci.-skomentowałam cicho.
-Wiki, ale wiesz, że musisz porozmawiać jeszcze z Marco.-odezwała się w końcu blondynka, która przez ten czas nie mówiła za wiele.
-Nic już nie muszę.-syknęłam. 
-To co z Wami będzie?-zapytał delikatnie.
-Nie ma już nas Mario. To koniec! Nigdy nie wybaczę mu, że okłamał mnie, a przy okazji zdradził. 
-Wiki, a może...-Gotze chciał jeszcze ze mną się targować.
-Mario, proszę! Jedyne czego chcę od Ciebie to bym mogła zostać weekend, bo moich rodziców nie ma. Proszę Cię tylko i aż o to.-popatrzałam się w jego oczy, w których również malował się smutek i... strach? Zupełnie jakby bał się, że straci przyjaciół. Mimo, że Mario przyjaźni się jednocześnie z Marco jak i ze mną to nie mogę go przecież zmusić to zerwania kontaktów. Broń boże.-Mario? Okej?-zaniepokoiłam się stanem chłopaka. Wstałam z miękkiej kanapy i podeszłam do bruneta. Ten popatrzał na mnie zmarnowanymi oczyma.
-Co teraz będzie? Dwójka jednych z najważniejszych dla mnie osób rozstaje się. Dlaczego?
-Spokojnie. Nic się nie zmieni. Dalej będziemy przyjaciółmi. Tak jak ty i Reus, ale zmieni się co nie co. Po prostu.
-Będzie dobrze.-szepnął i ponownie zastygliśmy w uścisku, ale tym razem na dłużej. Zauważyłam Ann, która nam się przygląda. Malował się lekki uśmiech, który mógł oznaczać tylko jedno. Zachęciłam ją ruchem ręki by podeszła do nas i po chwili ściskaliśmy się we trójkę. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie oni. Jeszcze czeka mnie tylko rozmowa z Anią, ale Brommel ma racje. Wcześniej czy później będę musiała zobaczyć się z Marco. Chociaż mam nadzieję, że później. Nagle każdy z nas usłyszał dzwonek do drzwi...


*******
Wszedłem do domu, ale wcześniej musiałem otworzyć drzwi kluczem, bo były zamknięte. Trochę mnie to zdziwiło, bo Wiktoria mówiła, że będzie o tej porze już dawno u mnie. W środku panowała głucha cisza. W tym samym czasie towarzyszyło mi niesamowicie dziwne uczucie. Obawiałem się czegoś, chociaż sam nie wiedziałem dokładnie czego. Nagle w moje oczy rzuciło się coś dziwnego, a konkretnie zdjęci, które jakiś czas temu wywołałem. To zdjęcie zrobiliśmy w Polsce, przed ta impreza. Bardzo mi się podobało i od razu, gdy je otrzymałem od fotografa to oprawiłem w szklaną ramkę. Teraz ta sama ramka, z tym samym zdjęciem leżą roztrzaskane na podłodze. Kucnąłem przy nim i z przerażoną miną zacząłem je zbierać. Przeraziłem się i zrozumiałem, że Wiktoria musiała dowiedzieć się tego co się stało. To co zrobiłem wczoraj...
Bez zastanowienia wybiegłem z domu, nawet go nie zamykając. wsiadłem do swojego Astona i ruszyłem do domu Mario. Wiedziałem, że dziewczyna tam jest, bo Ani nie ma. Całą drogę myślałem jak ma się jej wytłumaczyć i co powiedzieć. Najlepiej prawdę, ale wątpię by chciała mnie wysłuchać. I właśnie tego boje się najbardziej.

W końcu dojechałem do domu przyjaciela i pierwsze co zauważyłem, to samochód Wiktorii. Podszedłem do frontowych drzwi i tym razem zadzwoniłem dzwonkiem, Mimo, że zazwyczaj wchodzę bez pukania, tak teraz wolę tego nie robić. Po chwili zobaczyłem przed sobą przyjaciela.
-Hej... Jest tu Wiktoria prawda?-bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
-Tak, ale ona nie chce z Tobą rozmawiać Marco. Daj jej teraz spokój i przyjdź chociaż jutro.
-Ale co się ...
-Ty mi powiedź co się stało!-podniósł głos jednocześnie przerywając mi. Przyszła do nas cała roztrzęsiona i powiedziała, że Carolin była u niej.
-Co?!
-Tak, chodzi o Twoją kochankę. Przyszła do Wiki i pokazała jej jakieś nagranie... -po tych słowach musiałem jakoś zareagować. Bez zaproszenia wepchałem się do domu przyjaciela i pognałem do salonu, gdzie zastałem okropny widok. Zapłakana Wiktoria, która przytula się do Ann. Zabolało mnie to okropnie i wiem, że to jest moja wina. Ja do tego dopuściłem. Nagle nasze spojrzenia się spotkały, a to co zobaczyłem w jej oczach to na pewno nienawiść i rozczarowanie.
-Wiki... porozmawiajmy...-poprosiłem.
-Zapomnij!-krzyknęła.-Nie chcę mieć z Tobą cokolwiek wspólnego! Nienawidzę Cię za to co zrobiłeś!
-Ale to nie jest tak! Daj mi się wytłumaczyć! Błagam Cię!
-Zadam Ci jedno zasadnicze pytanie: wtedy jak podobno byleś u Matsa. Powiedź mi proszę, że nie byłeś u niej.-zapadła cisza.
-Nie mogę, bo nie chcę Cię okłamać ponownie.-oznajmiłem po chwili i spuściłem głowę.
-Zdradziłeś mnie Reus z nią, zawiodłeś, a przede wszystkim okłamałeś.-wyliczała.-Kochałam Cię i raczej dalej kocham, ale ty mnie po prostu wykorzystałeś. Zabawiłeś się moi kosztem i dlaczego? Znudziło Ci się skakanie z kwiatka na kwiatek czy po prostu ośmieszyć mnie?
-Wiki,  ale to nie jest tak jak wygląda. Nie wiem co powiedziała ci Carolin i nie wiem nic o żadnym nagraniu, ale daj mi się wytłumaczyć.-prosiłem, ale wiedziałem, że bezskutecznie.
-Daj mi spokój i spieprzaj stąd! Nie chcę Cię widzieć!-powiedziała głośno.
-A... a co z nami?-zapytałem drżącym głosem.
-"Nami"? Nie ma już czegoś takiego. Jesteś ty i jestem ja, ale nas nie ma.-odpowiedziała.
-Wiktoria proszę!
-Marco chodź!-usłyszałem głos przyjaciela, który przez ten czas tylko przyglądał się całej scenie.
-Puszczaj mnie Gotze!-wydarłem się.-Nie wyjdę stad dopóki nie porozmawiamy!
-Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać zrozum to! Zrozum też to, że żałuje dnia, w którym cię poznałam! Żałuje chwil z tobą! Słyszysz co mówię! Jesteś dla mnie zerem! Mam ciebie i twoją Carolin głęboko w dupie! Masz to co oboje chcieliście! Tak was do siebie ciągnęło i w końcu droga wolna! POWODZENIA!!!-na koniec kompletnie jej już emocje puściły i po prostu wybiegła do łazienki. Dziewczyna Mario pobiegła za nią, a ja stałem jeszcze zszokowany tymi słowami. Powoli je analizowałem i właśnie zrozumiałem, że ją straciłem.
-Marco proszę. Daj jej czas.-zwrócił się do mnie przyjaciel.
-Ale... Mario ja jej... nie... cholera! Co ja narobiłem?!-kręciłem się w kółko.
-Marco idź do domu. Prześpij się z tym i postaraj być gotowym na jutrzejszy mecz.-zaproponował, a ja bez słowa postanowiłem opuścić dom przyjaciela. Wsiadłem do samochodu i po prostu ruszyłem do siebie, ale wcześniej kupiłem kilka piw i wódkę. Nie miałem zamiaru spędzić tego wieczora bezczynnie i zaopatrzyłem się w co potrzeba.
Po jakimś czasie znalazłem się już u siebie. Jeszcze nie rozebrałem się, a już otworzyłem pierwszą butelkę piwa. Potem posprzątałem szkło, co rozbiła najprawdopodobniej Wiktoria. Usiadłem w salonie i piłem. Raz łyk piwa, a raz wódki i tak na zmianę. Nie kontrolowałem tego i tak na prawdę chciałem się upić i zapomnieć jakim jestem kretynem. Gdy powoli stawałem się coraz bardziej pijany zacząłem wspominać wszystkie chwile z Wiki. Nagle z moich oczu popłynęły łzy, a po sekundzie płakałem jak bóbr. Jestem idiotą. Schrzaniłem wszystko najbardziej jak tylko się da.

-Dlaczego się śmiejesz?-zapytałem, ale również się uśmiechnąłem.
-To zabawne, ale my się na początku przecież nienawidziliśmy.-oznajmiła i popatrzała na mnie, a ja się zaśmiałem.
-No, a teraz się kochamy.-powiedziałem i pocałowałem ja.-W końcu mogę to robić bez problemu.-dodałem.
-Marco, a tak w ogóle to, kiedy powiemy reszcie o nas?-zapytała, kiedy byliśmy już pod jej domem.
-Może potrzymamy ich trochę w niepewności?
-Byłoby świetnie, ale Ani będę musiała powiedzieć, bo jako jedyna wiedziała, że się spotkamy dzisiaj.
-Tak, wiem, że była u Ciebie.-odparłem.
-Skąd?-zdziwiła się.
-Nie zapomnij, że mieszkam obok Ciebie.-uśmiechnąłem się.-Będę miał Cię na oku.-puściłem jej oczko.-Po za tym mam pewien pomysł.
-Jaki?
-Może po meczu, który jest jutro zorganizujemy imprezę u mnie? Namówię Mario, żeby zabrał Cię ze sobą, bo ty sama z własnej woli nie przyjdziesz do mnie.-zaproponowałem.
-Czyli rozumiem, że gramy jak bardzo się nienawidzimy?-upewniła się.
-Dokładnie.-uśmiechnąłem się szeroko.
-Jestem jak najbardziej za. Może być ciekawie.-dodała, a ja ponownie ją pocałowałem. Kochałem to robić, a teraz kiedy w końcu jesteśmy razem będę mógł smakować jej ust częściej.
-Dlaczego ciągle mnie całujesz?-zapytała kiedy się od siebie odkleiliśmy.
-Bo tak.
-To nie odpowiedź.-oznajmiła, a ja ponownie ją pocałowałem.
-Po prostu kocham Cię i cieszę się, że to wszystko właśnie tak się skończyło.-dodałem.
-Nie znałam Cię od tej strony. Wydawałeś mi się takim zapatrzonym w siebie dupkiem, a tu teraz przede mną taki romantyk stoi.-zaśmiała się.

Straciłem ją i dopiero teraz to do mnie dotarło...
________________________________________________________________
ZGODNIE Z OBIETNIĄ DODAJE JUŻ DZISIAJ KOLEJNY 30 (!!!) ROZDZIAŁ!
ZOBACZCIE JAK TEN CZAS SZYBKO LECI .. . :)

Rozdział jest jaki jest. Nawet mi się podoba. Ale naturalnie ocena należy do Was :)
Jak Wam podobają się przerywniki ze wspomnieniami z poprzednich rozdziałów?
Pamiętam jak kiedyś znalazłam to na pewnym blogi i poleciały mi łzy, no bo wiecie, smutne zakończenie i tak wyszło.
Mnie chyba nie udało się, aż tak poruszyć wami XD

Kolejny rozdział pojawi się dopiero w weekend, bo teraz mam trochę do roboty. Niestety ferie dobiegły końca i trzeba wrócić do rzeczywistości :/

Czy to na prawdę koniec miłości?
Jak sobie z tym wszystkim poradzą?
Co tak na prawdę się wydarzyło u Carolin?

Tak w ogóle kompletnie zapomniałam się Wam czymś pochwalić XD
W wakacje, gdy przejeżdżałam przez Niemcy i zajechaliśmy do supermarketu zakupiłam sobie... Marco i Mesuta haha ♥





Oczywiście nie wyrzuciłam butelek i stoją sobie ja półce u mnie w pokoju :* 
Niestety Mario nie znalazłam :((
(mój genialny tatuaż nawet jest haha)

Dobra to do weekendu ♥

ENJOY ♥

12 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE!!!
    Genialny, po prostu ten rozdział jest GENIALNY!!!
    Czyli jednak moje podejrzenia się sprawdziły i Marco zdradził Wiki :(
    Ciekawa jestem co tak na prawdę się wydarzyło u Carolin. Wydaje mi się, że to co usłyszała Wiktoria na nagraniu to Marco chyba opowiadał o swojej byłej, Caro :/
    Ale oczywiście to są moje przypuszczenia ;)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Takie sytuacje...Tyle pytań!
    To co?
    Życzę Ci bardzo, bardzo, bardzo duuuuuuuuuuuużoooooooooooo weny!!!
    Do następnego :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Weszłam dziś trzeci raz i w końcu trafiłam :D
    Mój przyjaciel często mówi: 'łyknąłem to jak młody kormoran' i tak samo było w moim przypadku z tym rozdziałem :p Geeeenialny!
    W jednym momencie wydarzyło się tak wiele, że nawet nie mam pojęcia, od czego zacząć. Nie dziwię się, że Wiki nie chce gadać z Reusem, ale także myślę, że z tym nagraniem coś nie pasuje... Może Caro wcale nie przespała się z Marco, a on właśnie to chce powiedzieć ukochanej? Ale cóż, nawalił, niech cierpi.
    High five, też mam Coca Colę z autografami, ale puszki: Mario, Marco, Andre i Mesuta :D I też stoją u mnie w pokoju! Takiej edycji się nie wyrzuca ❤
    Wiesz, jeśli o mnie chodzi, następny też możesz wrzucić po dwóch dniach :D Nie mogę się doczekać, co będzie dalej!!
    Do usłyszenia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. High five! A można wiedzieć kiedy i gdzie kupiłaś? ;)

      Usuń
    2. W maju (jak już mam być drobiazgowa - dokładnie w urodziny blondaska) ubiegłego roku w Ahlbeck, niedaleko polskiej granicy :) Nabiegałam się za Reusem, ale ostatecznie upolowałam najcenniejszą zdobycz ;p

      Usuń
  3. Smutno mi ze tak sie to potoczylo. Caro to wredna s**a...a Marco to juz nie wspomne...jak on tak mogl. Szkoda Wiki nie zasluzyla sobie na to. Mam nadzieje ze sobie to wyjasnia i wroci wszystko do normy
    Rozdzial super.
    Czekam na next.
    Pozdro:*

    OdpowiedzUsuń
  4. To nagranie- Marco mówił pewnie o swojej byłej- Caroline.
    A ta głupia wiedźma wszystko przeinaczyła i wyszło tak jakby to o Wiktorii było. Jestem pewna, że nic między nimi nie było!
    O NIE!
    To nie może się skończyć!
    Czekam na nn
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To się porobiło :OOO Coś mi się zdaje, że Marco nie zdradził Wiki .. Mam nadzieję, że jakoś się to potoczy dobrze... szkoda mi jej, a ta Carolin to aż ughhhh XDDDDDD
    Szkoda mi Wiki jak i Marco, bo oboje stracili ukochaną osobę ... jednak mam nadzieję, że stracili nie na zawsze :))))) Jakos musi im się ułożyć :) Mam też nadzieję, że Wiktoria wysłucha Marco.
    Życzę weny i do następnego ;) - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale narobiłaś...
    Ale poniekąd zgadłam.. ;)
    Kurde, wydaje mi się, że ta rozmowa była wyrwana z kontekstu. Wydaje mi się, że Marco mówił o swojej byłej dziewczynie - Caro. Jestem o tym przekonana.
    Ale co go w ogóle podkusiło, żeby jechać do Carolin? -.-
    Stracił kilka punktów w moich oczach, ale mimo to nadal go uwielbiam i mam nadzieję, że w końcu uda mu się przekonać Wiktorię, co do jego niewinności. ;)
    Czekam na więcej. :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy można spodziewać sie nowego czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym jak najszybciej, ale teraz mam małe problemy i nie mam pojęcia co i jak :(
      Miło mi, że czekasz i postaram się wyrobić do końca weekendu ;)

      Usuń
  8. No nie !
    Tak nie może być oni muszą się pogodzić, a sprawa musi się wyjaśnić innej opcji nie ma...
    Wiedziałam, że ta cała Carolin namiesza ale nie spodziewałam się, że tak :/
    Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni .
    3 mam za nich kciuki !
    Rozdział cudny <3
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział , tylko szkoda że marco to taki dupek i związek się rozpadł przez głupią Carolin . czekam na kolejny pozdrawiam Marlena

    OdpowiedzUsuń