"TROCHĘ MARTWI MNIE TO, ŻE SIĘ NIE ODZYWA"
Minęło już sporo czasu od ostatnich wydarzeń, od ostatniej imprezy. W moim życiu w końcu jest spokojnie, ale od początku.
Oczywiście dalej jestem z Marco. Jesteśmy szczęśliwi i cieszymy się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie. Powoli uczę się na nowo być zakochaną i żyć w związku z dużo starszą od siebie osobą. Jednak oboje się kochamy i to chyba jest najważniejsze, czyż nie?
Media wiedzą już o naszym związku, bo nie kryjemy się z tym. Oczywiście pojawiło się już pełno artykułów na nasz temat, ale Marco mówił bym nie przejmowała się nimi. Tak też, więc zrobiłam.
W szkole nie zmieniło się wiele oprócz tego, że ludzie znają i kojarzą mnie już trochę bardziej. Bardzo sie cieszę, że trafiłam własnie do tej placówki, bo wszyscy są tutaj bardzo wyrozumiali i w porządku. Jeśli chodzi o Jessicę to trochę odpuściła, ale nie raz się zdarzyło, że "przypadkiem" na mnie wpadła lub wylała sok. Staram się ją ignorować i jak widać przynosi to skutek.
Będąc z Marco nie zapomniałam o rodzinie i przyjaciołach. Z Kubą czy z rodzicami staram się spędzać dużo czasu jak nie jestem z blondynem. To samo z Mario czy innymi dziewczynami, z którymi załapałam coraz lepszy kontakt.
Jednak z Anią ostatnio nie widziałam się, ale to dlatego, że ma teraz trochę spraw na głowie z tą szkółką karate. Myślę, że kiedy pozałatwia wszystko to w końcu będziemy mogły sie spotkać i pogadać jak dawniej. Bardzo mi brakuję spotkań z Lewandowską.
Właśnie skończyłam lekcje i planuje wybrać się na trening chłopaków. Marco już na nich uczestniczy, ale nie przemęcza się jakoś szczególnie. Jeszcze minie trochę czasu zanim wróci w pełni sił na boisko. Nie wspominałam, ale chłopaki przechodzą mały kryzys. Nie grają ostatnio za dobrze w Bundeslidze i przegrywają kolejne mecze z rzędu. Jednak, żeby było śmieszniej w CL idzie im jak jak na przekór wspaniale i nikt za Chiny nie może zrozumieć na czym polega to fatum. Jutro będzie mecz z HCV Hamburg i Klopp szczególnie chce ich przygotować na to spotkanie.
Trening, na który się wybieram jest ostatnim przed zgrupowaniem. Jutro mecz, w niedziele odpoczynek, a w poniedziałek zgrupowanie kadry. Najlepsze jest to, że 11 gramy z Niemcami w eliminacjach to Euro 2016. Z Marco postanowiliśmy, że mimo, że on sam nie gra to i tak pojedziemy. Ania, Agata z Kubą i Ewa również się wybierają, więc my też możemy polecieć na małą wycieczkę do mojej ojczyzny. Mimo wszystko, że z niemieckiej kadry mam dużo znajomy to i tak będę za Polakami. Chociaż i tak jakoś nie wierzę, że wygrają z aktualnymi Mistrzami Świata. Pomarzyć zawsze można...
Ze szkoły do stadionu nie mam daleko. Dodatkowo nie idę sama, bo Laura i Emma idą do domu właśnie w tę stronę. Po jakiś 20 minutach w końcu dotarłam pod budynek. Bez problemu dostałam się do środka, bo ochroniarz już mnie zna. Krętymi korytarzami dotarłam do tunelu, skąd powędrowałam na murawę. Prze moment poczułam się nawet jak jedna z Borussen. Już teraz towarzyszyło mi niesamowite uczucie, a co dopiero maja powiedzieć chłopaki jak wychodzą w towarzystwie 80 tys. kibiców.
Zobaczyłam, że piłkarze bardzo ciężko ćwiczą. Nawet nie zauważyli jak weszłam. Byli bardzo skupieni i wciągnięci w grę, ale to dobrze, bo muszą być jutro gotowi na 100%. Koło ławki rezerwowych stał Klopp i przyglądał się poczynaniom jego podopiecznych. Postanowiłam podejść do niego.
-Dzień dobry!-przywitałam się z trenerem.
-O! Cześć Wiki!-uśmiechnął się szczerze.-Dawno Cię u nas nie było na treningu.
-Miałam dużo nauki na głowie, ale teraz jest już spokojnie to w końcu przyszłam. Szczerze to spodziewałam się przedszkola, a tu widzę, że chłopaki ciężko trenują.-oznajmiłam.
-Tak, pracują na pełnych obrotach. Jak jutro coś nie pójdzie to nie wiem co robię źle...-westchnął.-Może to znak, że pora na zmianę trenera?
-Co Pan gada?!-podniosłam głos.-To Pan z roku na rok odbudowuje ten zespół i z roku na rok jest coraz lepszy. To, że przegrywamy w lidze nie czyni nas, a szczególnie Pana gorszym. Kryzysy się zdarzają i będą zdarzać. Prawdziwi kibice będą z Borussią, nawet jak spadnie do IV ligi.-uśmiechnęłam się.
-Nawet tego nie mów.-zaśmiał się Niemiecki trener.-Ale bardzo dziękuję za miłe słowa.-poklepał mnie po ramieniu. Stałam tak z Jürgenem i rozmawiałam o wszystkim. Bardzo dobrze mi się z nim gadało, bo jest bardzo towarzyski i rozmowny. Mogę poruszyć każdy temat, a on i tak będzie dalej mówił jak najęty, a nawet coraz bardziej.
-Tak w ogóle jak układa Ci się z Marco?-zapytał nagle.
-W porządku, a nawet bardzo.-uśmiechnęłam się niewinnie.
-Dobrze, że Marco kogoś ma. Szczególnie teraz. Kontuzja dla piłkarza jest najgorszą rzeczą z możliwych, ale jeżeli ma odpowiednie wsparcie to przetrwa wszystko.
-Może nie powinnam pytać, ale Marco wiele razy wspomina, że zmieniłam go i może to głupie pytanie, ale czy to prawda?-postanowiłam zapytać o coś co Reus powtarza wiele razy.
-Co ty gadasz? Jakie głupie pytanie? To normalne, że chcesz wiedzieć takie rzeczy.-mówił.-Ale to prawda. Kiedyś był taki inny... Nie wiem...Nie umiem nawet tego opisać, ale na kilometr da się wyczuć zmianę w powietrzu, więc chyba tak kochana. Zmieniłaś mojego zawodnika.-zaśmialiśmy się oboje.
-Mam nadzieję, że na dobre.-dopowiedziałam ze śmiechem.
-O tak zdecydowanie. Wiki... Tak między nami.-ściszył głos.-Masz niesamowitego chłopaka, a on niesamowitą dziewczynę. Nie dajcie się zniszczyć. Walczcie o siebie nawzajem. Na początku wiadomo, będzie ciekawie, ale z biegiem czasu mówi się, że miłość słabnie i wygasa, lecz gdy będziecie ją pielęgnować to już zawsze będzie taka jak na początku.-powiedział, a ja chwilę stałam zaczarowana tymi słowami, bo to co powiedział Klopp było piękne.
-Dzię...dziękuję Panu. To na prawdę piękne co Pan powiedział.
-No, wiesz jak ma sie tylu "synów" to już nauczyło się wielu rzeczy.-ponownie trener doprowadził mnie do śmiechu. Nagle usłyszeliśmy śmiechy chłopaków. Okazało się, że chyba zauważyli moja pogawędkę z Kloppem, bo zaczęli rzucać się nawzajem korkami.
-No jak ja tam zaraz podejdę to chyba im nogi z dupy powyrywam.-odparł, a ja się zaśmiałam.
-To nie przeszkadzam już Panu w katowaniu chłopaków. Powodzenia!-krzyknęłam i zaczęłam udawać się na trybuny, gdzie były tam inne dziewczyny, a konkretnie Agata i Ewa z dziećmi oraz Riri i Cathy.
-Cześć Wam!-przywitałam się z partnerkami piłkarzy.
-Hej!-odpowiedziały, a zaraz po chwili podbiegły do mnie Oliwka i Sara.
-WIKI!!!-krzyknęły i podbiegły do mnie. Ostatnimi czasy zajmowałam się nimi i skromnie powiem, że dziewczynki bardzo mnie polubiły.
-Cześć Wam!-przytuliłam je oraz przykucnęłam do nich.-Oliwka, a gdzie masz Lenę?-zapytałam.
-W wózku z mamą!-wskazała palcem na blondynkę z wózkiem. Wtedy złapałam obie dziewczynki za rączki i doprowadziłam do reszty.
-O czym tak żwawo rozmawiałaś z trenerem?-zapytała ciekawska Ewa.
-Trochę o tym, trochę o chłopaka, trochę tamtym.
-No to żeś się dowiedziała.-zaśmiała się Agata, a my razem z nią.
-Wiki, a tak w ogóle to wiesz co dzieję się z Anią?-pytała Riri.-Nie mam z nią od jakiegoś czasu kontaktu.
-No, mi mówiła, że załatwia coś z tą szkołą karate. Trochę zachodu z tym jest, więc pewnie jest zajęta.-odparłam i podniosłam Sarę, która domagała się by usiadła mi na kolanach.
-Trochę martwi mnie to, że nie odzywa się. Nawet do Ciebie Wiki. Może coś się stało?-zaczęła wymyślać najczarniejsze scenariusze Cathy.
-Nie mówimy tak nawet.-zaprotestowałam.-Możemy do niej zaraz zadzwonić i poprosić by przyszła.-zaproponowałam, a dziewczyny zgodził bez żadnego "ale". Wyciągnęłam telefon oraz wybrałam numer do żony Roberta. Głos wzięłam na głośnik by każda mogła słyszeć.
-Tak?-odebrała po kilku sygnałach.
-Cześć Aniu!-krzyknęłam na powitanie.-Co się z Tobą dzieję ostatnio?
-Mówiłam Ci, że mam dużo teraz spraw na głowie.-odparła.
-Ale teraz masz chyba czas na spotkanie z Nami.
-Z Wami?-zapytała zdziwiona.
-No ja, Agata, Ewa, dzieciaki, Riri i Cathy. Jesteśmy na stadionie wpadnij do nas.-zaproponowałam.
-Przepraszam Was, ale nie dam dzisiaj rady. Kiedy indziej.-odpowiedziała.
-Na prawdę? Może jednak. Na pół godzinki chociaż.
-Wybaczcie, ale nie.
-No, dobrze.-odparłam smutno.
-Muszę już kończyć. Pa i ucałuj ode mnie resztę.
-Jasne, pa!-dodałam i się rozłączyłam.
Zrobiło mi się trochę smutno jak odmówiła. Pomyślałam przez chwilę, że coś zrobiłam, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Tłumaczyłam to sobie, że Ania jest zmęczona tym wszystkim i pewnie za jakiś czas wróci wszystko do normy. Do końca treningu przesiedziałam z dziewczynami na trybunach.
-Hej, a może wybierzemy się na jakieś zakupy do galerii?-zaproponowała Riri, gdy skończył się trening. Ona zawsze miała świetne pomysły
-Takie damskie popołudnie?-dopytała Cathy.
-Bez facetów, piłki, wszystkiego. Tylko mi i centrum handlowe.-uśmiechnęła się dziewczyna rezerwowego bramkarza.
-Jestem za!-krzyknęła Agata. Reszta również się zgodziła podobnie do mnie. Umówiłyśmy się, że spotkamy się w piątkę u Błaszczykowskiej w domu o 16. Jest 15 i przez godzinę muszę dojść do domu i przyszykować się, ale od czego ma się ukochanego.
Czekałyśmy z dziewczynami na swoich parterów. Nagle panowie zaczęli wychodzić. O dziwno pierwszy wyszedł Gotze.
-Kogo moje piękne oczy widzą!-zwrócił się do mnie oraz pocałował w policzek.-Czekasz na swojego księcia?
-Tak, a jego rumak go opuścił i wyszedł wcześniej.-zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne.-odpowiedział sarkastycznie. W tej chwili wyszedł właśnie blondyn
-Hej księciu!-zwróciłam się do niego, a piłkarz sie uśmiechnął i pocałował mnie w usta.
-O jak słodko.-słodził Mario.
-Czekałaś specjalnie na mnie?-zapytał Marco ignorując przy tym przyjaciela.
-Powiedźmy... umówiłam się z dziewczynami na 16 u Agaty, a potem idziemy na zakupy, więc potrzebuję transportu do domu.-uśmiechnęłam się niewinnie.
-Co ja z Tobą mam.-pokręcił głową. Zaczęliśmy wybierać się na parking, przy wyjściu ktoś z zarządu zaczepił Marco i musiał do niego na chwilę podejść. Czekałam cierpliwie, gdy nagle podszedł do mnie Robert.
-Hej, Wiki...-zaczął nieśmiało.-Mam pytanko.-uśmiechnął się.
-Tak?-zdziwiłam się. Co mógł takiego chcieć Lewy ode mnie?
-Masz może dzisiaj czas, czy jesteś zajęta?-zapytał.
-Znaczy idę zaraz z dziewczynami na zakupy tylko podjadę jeszcze z Marco do domu, a stało się coś?
-Co? Yyy nie!-uśmiechnął się.-W takim razie już nic i nie, nic się nie stało. Na razie i mam nadzieję, że do jutra!-odkrzyknął i szybko zniknął z mojego pola widzenia.
-Dziwne...-powiedziałam po nosem.
-Co jest dziwnie?-znikąd pojawił się Reus oraz splótł nasze dłonie razem i zaczęliśmy kierować sie do jego samochodu.
-Robert prosił mnie o spotkanie. Jestem ciekawa co się stało. Martwię się, że może chodzić o Anie.
-Rzeczywiście był jakiś taki dziwny, ale to chyba normalne, że ludzie w związkach się kłócą. Pogodzą się dzisiaj i zobaczysz, że jutro na meczu będzie wszystko okej.-powiedział, kiedy już byliśmy obok jego samochodu. Wpakował na tylne siedzenie torbę treningową, a potem wsiadł za kierownice.
-Tylko co mógł chcieć ode mnie?-zastanawiałam się i jednocześnie zapinałam pas.
-Pewnie chciał pogadać. Wie, że jesteście z Anią blisko. Potrzebował takiej wiesz... Rozmowy z kobietą.
Później drogę spędziliśmy na bardziej przyjaznych rozmowach. Po 5 minutach Marco zaparkował pod swoim domem i oboje z niego wysiedliśmy.
-To papa.-podeszłam do niego.-Może spotkamy się jeszcze wieczorem.-powiedziałam, bo z racji tego, że mieszkamy koło siebie jest łatwiej.
-Idę z Tobą jeszcze, no chyba, że masz coś przeciwko.-spojrzał na mnie tym swoim charakterystycznym wzrokiem.
-Jasne, że nie.-pocałowałam go szybko w usta, a następnie udaliśmy się wolnym krokiem pod mój dom.
-Jesteśmy!-krzyknęłam głośno, bo nie wiedziałam gdzie kto się znajduje.
-Heej!-odpowiedziała mama z salonu.-O! Witaj Marco!-uśmiechnęła się jak zobaczyła, że nie jestem sama.
-Dzień dobry!-przywitał się Reus.
-Gdzie Kuba i tata?-zapytałam jednocześnie zdejmując buty.
-Nie uwierzysz, ale przyszedł Felix i zabrał Kubę na boisko, a Twój ojciec zabrał się nimi.-powiedziała, a wszyscy zaśmialiśmy się. Chwileczkę jeszcze pogadaliśmy, ale potem już musieliśmy udać się na górę bym mogła się przebrać. Wyjątkowo nie miałam problemu z wybraniem stroju. Gdy znalazłam co chciałam poszłam do łazienki ubrać się, a Marco w tym czasie rozwalił się u mnie na łóżku.
-Wolałbym byś przebierała się przy mnie.-uśmiechnął się cwaniacko.
-No co ty nie powiesz.-odparłam i położyłam się obok niego oraz przytuliłam się. Leżąc tak czułam jego obecność, bicie serca, perfumy, miłość. Nie jesteśmy ze sobą długo, a nawet nie znamy się kilka lat. Jednak wiem, że to nie jest przypadkowy związek, ale jak to powiedział Klopp musimy oboje go pielęgnować inaczej oboje znudzimy się sobą.
-Marco?-zapytałam cicho. Prawie szeptem.
-Tak mała?
-Obiecasz mi coś?
-Jasne. Postaram się.
-Obiecaj, że będziemy starać się o ten związek. Będziemy o niego dbać, nigdy nie przestaniemy kochać siebie nawzajem.-powiedziałam, a blondyn podniósł się i pocałował mnie gorąco.
-Obiecuję.
*******
Dawno, bardzo dawno nie czułem się tak jak teraz. W końcu po tylu próbach zakochałem się. Zakochałem się w dziewczynie, o którą musiałem walczyć. Jednak wygrałem, a moją nagrodą jest Wiktoria. Nie mam pojęcia co przyniesie nam przyszłość. Musimy, jak to powiedziała Wiki, dbać o nasza miłość, bo inaczej nie zajdziemy daleko. Teraz moje życie ma jakby większy sens. Mam dla kogo się budzić, wracać do domu po treningu, grać, strzelać gole. Kiedyś śmiałem się z kolegów, którzy gadali jaka to miłość jest wspaniała, ale teraz ich rozumiem. Rozumiem, bo sam przeżywam to co oni. W życiu nie byłem niczego pewny. Jednak dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że jestem pewny swoich uczuć. Uczuć do ślicznej Polki, z którą znajomość nie zaczęła się tak kolorowo jak w tanich romansidłach. Nasze uczucie zaczęło się od nienawiści do zakochania.
*******
Punktualnie o 16 zjawiłam się pod domem Błaszczykowskich. Okazało się, że Kuba z Łukaszem będą musieli stawić czoła trójce dziewczynek. Trzymamy za nich kciuki!
Następnie wsiadłyśmy do jednego samochodu i udałyśmy się do centrum na podbój sklepów.
Czas z dziewczynami minął mi bardzo miło i przyjemnie oraz bardzo, bardzo szybko. Jednak, mimo tej świetniej atmosfery i tak czułam brak czegoś, a właściwie to kogoś, a konkretnie Ani.
Po szalonych zakupach, gdzie zajrzałyśmy do prawie każdego sklepu, poszłyśmy do przytulnej kawiarenki. tam spędziłyśmy też z dobrą godzinę, a potem każda postanowiła sama udać się do siebie. Ja natomiast zanim wszyłam udałam się jeszcze do jednego sklepu sportowego, bo zaciekawiły mnie jedne buty do biegania, ale wcześniej ich nie kupiłam, bo... w sumie nie wiem czemu. Jakoś wcześniej nie urzekły mnie tak jak teraz. No cóż... Kobieta zmienną jest...
Stojąc przy kasie i płacąc ekspediencie poczułam wibracje w kieszeni. Szybko zapłaciłam i udała sie do wyjścia. Wyjęłam telefon i spojrzałam, kto dzwoni. Dziwne... To Robert...
________________________________________________________________
JEJKU! NIE WIERZĘ, ŻE TO JUŻ 19 ROZDZIAŁ :O
Pobiłam chyba rekord, bo napisałam go w dwa dni!
Jeszcze z żadnym rozdziałem nie poradziłam sobie tak szybko, ale wiadomo - wena jest to i sie lepiej pisze :)
Taki trochę spokojniejszy rozdział. Nie każdemu może przypaść do gustu, ale czasami trzeba zwolnić :)
Chciałabym też podziękować za miłe słowa co do egzaminu :) Dziękuję ♥
Jak myślcie, co może chcieć Robert?
Ma to jakiś związek z Anią?
Słuchajcie, nie lubię tego robić. Nie lubię mówić, że jest mało komentarzy ostatnio, ale...
Troszkę mało komentarzy jest pod ostatnimi postami, a obserwatorów trochę jest XD
Rozumiem, że czasami się nie chce, ale zwykłe słowo, że podobało się lub, że właśnie nie pomaga :)
Ci co piszą to sami wiedzą, że komentując motywujecie Nas :D
Także KOMENTUJEMY, a rozdział pojawi się szybko :)
10 komentarzy = następny rozdział ;)
Pasuję układ?
ENJOY ♥
JEJKU! NIE WIERZĘ, ŻE TO JUŻ 19 ROZDZIAŁ :O
Pobiłam chyba rekord, bo napisałam go w dwa dni!
Jeszcze z żadnym rozdziałem nie poradziłam sobie tak szybko, ale wiadomo - wena jest to i sie lepiej pisze :)
Taki trochę spokojniejszy rozdział. Nie każdemu może przypaść do gustu, ale czasami trzeba zwolnić :)
Chciałabym też podziękować za miłe słowa co do egzaminu :) Dziękuję ♥
Jak myślcie, co może chcieć Robert?
Ma to jakiś związek z Anią?
Słuchajcie, nie lubię tego robić. Nie lubię mówić, że jest mało komentarzy ostatnio, ale...
Troszkę mało komentarzy jest pod ostatnimi postami, a obserwatorów trochę jest XD
Rozumiem, że czasami się nie chce, ale zwykłe słowo, że podobało się lub, że właśnie nie pomaga :)
Ci co piszą to sami wiedzą, że komentując motywujecie Nas :D
Także KOMENTUJEMY, a rozdział pojawi się szybko :)
10 komentarzy = następny rozdział ;)
Pasuję układ?
ENJOY ♥