niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 37


"PRZEPRASZAM SARAH'O"


Nagle poczułem, że dzwoni mi telefon, który wziąłem ze sobą w razie potrzeby. Przeprosiłem trenera i odebrałem. Dzwonił mój prawnik.
-Halo?
-Nie mam dobrych wiadomości...
-Dlaczego mnie to nie dziwi?-powiedziałem jakby do siebie.-Co tym razem?
-Sąd zgodził się na widzenie, ale tylko dzisiaj.
-No to chyba dobrze?-nie zrozumiałem za bardzo.
-Tak, ale za pół godziny powinieneś stawić się przed aresztem, a chyba masz trening.
-Cholera...-syknąłem. Wiedziałem, że ostatnio mam dużego pecha, ale choć na chwilę możne odpuścić.-A następna wizyta kiedy by była?
-Dopiero za kilka tygodni. Mam czekać?
-Tak. Postaram się coś wymyślić. Dzięki.-odparłem i rozłączyłem się. Stałem chwilę i myślałem jak mam postąpić.
W końcu, gdy nadarzyła się okazja spotkania z nią, to coś musi pójść nie  tak. Ostatnio naprawdę wszystko mi się wali. Związek, moja kariera piłkarska, wszystko. Dobrze, że przynajmniej przyjaciele są ze mną, bo gdybym i oni odeszli ode mnie to nie wiem czy zostałbym tu w Dortmundzie.
Rozmyślając o tym wszystkim, kompletnie zapomniałem, że ze mną jest trener. Dopiero jak przypomniał o sobie, zorientowałem się, że nie jestem sam.
-Stało się coś Marco?-powiedział z troską w głosie.
-Powiedźmy...-postanowiłem nie  kręcić i od razu przyznać się, że mam mały problem i może właśnie Klopp mi by w tym pomógł.
-No wyduś to z siebie.-zachęcał.
-Dzwonił mój prawnik i powiedział, że załatwił mi widzenie z Carolin w areszcie, ale problem jest w tym, że mogę się z nią zobaczyć tylko dziś i to za pół godziny, bo następne widzenie przewidziane dopiero za kilka tygodni.-wyjaśniłem, a straszy mężczyzna zaczął chwilę się zastanawiać. 
-Zależy Ci na wyjaśnieniach?-zapytał po chwili, a ja kiwnąłem twierdząco głową.
-Bardzo.-dopowiedziałem,
-Idź. Poradzimy sobie.-powiedział w końcu słowa, na które szczerze liczyłem. Zależało mi na tym. Zależało na spotkaniu, a dzięki trenerowi może uda mi się porozmawiać z dziewczyną. Chociaż było widać, że z trudnością się zgodził. Teraz, gdy mamy kryzys liczy się każdy dzień treningu mimo, że ostatnio mieliśmy komplet punktów, to nigdy nie wiadomo, co będzie później.
Podziękowałem trenerowi i obiecałem, że w ramach treningu wybiorę się na wieczorne bieganie. Ruszyłem do szatni przy czym tłumaczyłem chłopkom, że śpieszę się i zobaczymy się dopiero jutro. Nie miałem czasy na szczegóły ipo kilku minutach, przebrany byłem już obok samochodu, a następnie kierowałem się już do aresztu w Dortmundzie. 
W tamtym momencie na chwilę zapomniałem o tej całej chorej sytuacji, a właściwie o Wiktorii. Zapomniałem o tym, że między nami jest jak jest. Wtedy liczyło się tylko to, że coś w końcu mi się udało. Wiedziałem, że rozmowa będzie trudna, lecz byłem na to przygotowany. Może ta rozmowa mi pomoże w ponownej walce o serce Wiktorii? Bardzo chciałbym tego, bo coraz bardziej odczuwam brak dziewczyny. Jeszcze ta wcześniejsza rozłąka przez Caro i teraz ta... prawda. Nigdy nie mówiłem nikomu o tym, bo po prostu chciałem zapomnieć. Każdego dnia żałuję tego jaki byłem, ale mój charakter zmienił się pod wpływem jednej kobiety. Możliwe, że za bardzo to przeżyłem, bo bylem za wrażliwy. Jednak moje zachowania, co do tych kobiet były kompletnie nie na miejscu. Zachowywałem się jak zwykły cham i prostak. Ja chyba nie zasługuję na miłość. Nie zasługuję na Wiktorię. 
Nawet nie zauważyłem, a byłem już pod budynkiem więziennym. Po chwili spostrzegłem też mojego prawnika. Gdy zaparkowałem na parkingu i wyszedłem z samochodu, podszedłem od razu do adwokata. 
-Cześć. Jesteś jednak.-powiedział, jak byłem już bliżej. Po chwili wyciągnął pierwszy do mnie dłoń, a ja ją ścisnąłem w ramach ludzkiego przywitania. Mężczyzna jest niewiele starszy ode mnie, więc nie zwracam się do niego na "Pan", a po za tym znamy się trochę, więc nie ma takiej potrzeby nawet.
-Taa...-westchnąłem.-Klopp pozwolił mi urwać się z treningu. 
-Miło z jego strony.-skomentował zachowanie szkoleniowca, a po chwili zmienił temat.-Stresujesz się?
-Trochę tak. Nigdy nie byłem w więzieniu.-powiedziałem i ruszyliśmy w stronę budynku. 
-Jako, że jesteś tam pierwszy raz to dam Ci parę rad. 
-Liczę na to.-odpowiedziałem. 
Resztę drogi do odpowiedniego pomieszczenia spędziliśmy na rozmowach, a właściwie to na poradach od prawnika na temat jak to wszystko będzie wyglądać, czego mam się spodziewać po Carolin. Powiem szczerze, że trochę mnie to wszystko przeraziło. W sumie sam budynek mnie przeraził. Stare, obdarte ściany. Sceny jak z jakiegoś filmu. Zdecydowanie wolałem stadionowe korytarze. Przez drogę myślałem też, co powiem jak ją zobaczę. Układałem, a nawet jeszcze porządkowałem myśli. 
Nagle znalazłem się już przed odpowiednimi drzwi. Stałem z adwokatem i strażnikiem, który będzie stał za drzwiami w razie "gdyby coś". Adwokat poklepał mnie po plecach i zachęcił do naciśnięcia klamki. Postanowiłem wykonać polecenie i pchnąłem je, a moim oczom ukazała się ona. Siedziała na krześle. Ręce miała ułożone na kwadratowym stoliku. Patrzała się na nie jakby były najciekawszymi rzeczami na świecie. Włosy miała spięte w niedbałego koka, a ubrana w jakieś stare ciuchy. Wszedłem powoli i podchodziłem coraz bliżej dziewczyny. Ani drgnęła. Siedziała tak dalej, aż w końcu byłem blisko.
-Mogę?-spytałem cicho, mając na myśli krzesełko naprzeciwko niej. Nie odpowiedziała, ani nawet nie kiwnęłam głową. Po prostu siedziała w bezruchu. Tylko oddychała chicho i co jakiś czas mrugała swoimi powiekami. Mimo wszystko usiadłem obok niej i czekałem. Na co? Na jakieś pomysły jak zacząć rozmowę. Nie miałem pojęcia jak i czy w ogóle się powinienem odzywać. 
-Przepraszam.-postanowiłem zacząć od tego słowa. Blondynka w końcu się ruszyła i popatrzała na mnie.-Przepraszam, że skrzywdziłem Twoją siostrę. Na pewno nie zasługiwała na taki los. Byłem dupkiem i żałuję, a teraz cierpię. Dostałem karę, na którą zasłużyłem.-mówiłem cały czas mając wzrok skierowany, gdzieś w oddali. Gdy jednak skończyłem mówić spojrzałem na nią. -Wybacz mi, ale... dlaczego chciałaś zabić Wiktorię?-postanowiłem zacząć od pytania, które najbardziej mnie ciekawi.
-Chciałam byś cierpiał.-odpowiedziała po chwili. W jej głosie dało się wyczuć niesamowitą obojętność.-Wiedziałam, że kochasz ją i jest dla Ciebie ważna. Najpierw miałam zamiar Was po prostu rozdzielić. Wymyśliłam, więc zdradę. Wymyśliłam, bo naprawdę myślałam, że uda mi się Cię omotać. Jednak było mi ciągle mało. Ten facet, co mnie widziałeś kiedyś, to był właśnie Dimitrij. Możliwe, że go nie rozpoznałeś wtedy w domu. Spotkałam go przez przypadek i dowiedziałam się czym zajmuje się. Wtedy pojawiła się moja szansa i chciałam ją wykorzystać. 
-Ona nie zasłużyła na to.
-A moja siostra tak?!-podniosła lekko głos.-Nikt nie zasługuje na poniżenie i śmierć. Każdy zasługuje na życie, ale czasami trzeba karać ludzi. Czasami.
-Jak mnie znalazłaś i skąd wiedziałaś, że ja to ja?
-Zajęło mi to całe trzy lata. Szukałam śladów, jakiś wiadomości z tamtych dni, a gdy w końcu się udało, zostało mi tylko dostanie się do Twojego środowiska. Najpierw chciałam zdobyć pracę w Borussii, ale Kevin spadł mi z nieba. Spotkałam go przez przypadek, a on się zakochał. Musiałam to wykorzystać. Potem było już z górki. Czasami los mi pomógł, czasami wy sami, zazdrość Wiktorii, to że była wtedy sama w domu...-jak skończyła przez chwilę nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. To było okropne słuchać opowiadań, jak ktoś planuje śmierć na kimś innym, na Twoim bliskim. Teraz widzę jak Carolin była zdeterminowana by mnie ukarać. W tamtym momencie chciałem już wyjść. Nie miałem zamiaru siedzieć tu dłużej, ale dlaczego ja się dziwię. 
-Caro... ja naprawdę przepraszam. 
-Myślisz, że to wystarczy? Zwykłe słowo? Śmieszny jesteś Reus...-zakpiła. 
-Jest coś, w czym mogę Ci pomóc?-za wszelką cenę chciałem zrobić, coś dla niej. Pomóc jej, może jej rodzinie.
-Wiesz co Marco? Po prostu zniknij z mojego życia. -odpowiedziała. Zrozumiałem, że nie mogę liczyć na jej wybaczenie. 
-Jest coś jeszcze...
-Tylko szybko.
-Mogę wiedzieć, gdzie jest grób twojej siostry?-zapytałem, a blondynka popatrzała na mnie jak na wariata.
-Po co ci to?-oburzyła się zdenerwowana.
-Chciałbym pójść do niej.... Caro proszę. Obiecuję, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Proszę.-ostatnie słowo już wyszeptałem. Naprawdę mi zależało na tym. Naprawdę chciałem chociaż tak, chociaż w taki sposób spotkać się z Sarah. Carolin zastanawiała się długo. Zapewne miała ogromny dylemat. Liczę jednak, że mi zaufa,
-Ale obiecaj mi, że już nigdy się nie spotkamy.-postawiła ultimatum.
-Obiecuję.-dodałem, a po chwili dziewczyna podała mi gdzie dokładnie na cmentarzu leży jej siostra. Pożegnałem się z nią i po prostu wyszedłem. Jak to zrobiłem, to nie odzywałem się w sumie. Adwokat nie był chyba za bardzo zdziwiony, ale ja zwyczajnie dziwnie się czułem. Jakby pustkę. Nie mam pojęcia skąd się ona wzięła. Tak się zwyczajni stało. Zrobiło mi się jej szkoda mimo, że zaledwie kilka dni wcześniej nienawidziłem jej. Jednak na pewno nie usprawiedliwiam jej zachowania. Chciała zemsty, ale ona nigdy się nie opłaci. Choć kto wie... może jest pewną ulgą. Tylko, że Caro mogłaby zabić Wiktorię, a wtedy jej śmierć byłaby tylko przeze mnie.

Gdy w radiu rozbrzmiał głos mówiący, że za chwilę pojawią się wiadomości, akurat wjeżdżałem do Moechengladbach. Moje dawnego miejsca zamieszkania. Miejsca, o którym powinienem jak najszybciej zapomnieć.
Jechałem w ciszy i kompletnie skupiony na drodze. Zauważyłem przez okno, że chmury ciemnieją i zwiastują nadchodzący deszcz. Nie przejąłem się tym szczególnie. Po chwili zauważyłem już moje miejsce docelowe. Zaparkowałem na parkingu, na którym w sumie nie było zbyt wiele samochodów. Przeszedłem przez bramę i szedłem w głąb cmentarza. Mimo, że mieszkałem tu jakiś czas, to nigdy nie miałem, na szczęście, okazji znaleźć się w tym miejscu. Nienawidzę cmentarz, ale chyba każdy normalny człowiek nie lub tego miejsca. Zawsze czuje tutaj dziwną aurę. Przechodząc przez to miejsce po prostu wyciszasz się i zachowujesz poważniej.
Idąc, poczułem jak krople deszczu spadają na moje włosy. Nałożyłem, więc kaptur kurtki i ruszyłem dalej. W końcu znalazłem się przed grobem dziewczyny.Wyglądał na bardzo zadany. Znajdowało się na nim dużo kwiatów i zniczy oraz duży napis - Sarah Bakker. Głośno westchnąłem i przykucnąłem obok niego. Wyjąłem z kieszeni mały znicz i zapaliłem go, co do najprostszych czynności nie należało, przez wiejący wiatr i padający deszcz. Ponownie wróciłem do pozycji stojącej.
-Przepraszam Sarah'o.-wyszeptałem. W pobliżu nikogo nie było, więc nie musiałem się krępować i mogłem "porozmawiać" z nią.-To przeze mnie tu leżysz. To ja byłem tym dupkiem, co zostawił Cię. To ja byłem tym dupkiem, co zwyzywał Cię, wyśmiał i ośmieszył. To ja byłem tym dupkiem, co... co skazał Cię na śmierć. To przeze mnie zaczęłaś brać. Dziwne, wiem. Dziwne, że przychodzę dopiero  teraz, ale ja nie miałem pojęcia. Nie chciałem. Nie zrobiłem tego specjalnie, ale ja też zostałem przez kogoś ośmieszony, ale ja uciekałem od problemów w inny sposób. Przykro mi i żałuję, że nie miałem okazji Cię lepiej poznać. Miałaś całe życie przed sobą, a ja je zniszczyłem. Zniszczyłem też życie Twojej siostry, która chciała dobrze... Znaczy w pewnym sensie, ale chciała Ci pomóc. Tylko, że trochę inaczej. Zniszczyłem życie Waszej rodzinie. Przepraszam... Zrobił bym naprawdę wszystko, by cofnąć czas, ale zmieniłem się. Zmieniłem się ponownie przez dziewczynę, ale tym razem w pozytywny sposób. Obiecuję, że już nigdy nie skrzywdzę żadnej dziewczyny. Nie skrzywdzę już nikogo. Przepraszam... Wybacz mi...-dodałem i po prostu odszedłem. Deszcz zdecydowanie dodawał klimatu tej scenerii. Szedłem ze spuszczoną głową i nie zauważyłem nawet jak minąłem jakieś małżeństwo. Odruchowo odwróciłem się zobaczyłem, że Ci ludzie idą do tego samego grobu, co ja byłem. Kobieta płakała, a starszy mężczyzna ją przytulał. Pokręciłem głową z niedowierzaniem jakim jestem idiotą. Jakim jestem kretynem. Odszedłem do samochodu i pojechałem do Dortmundu.
W moim mieście padało już  całkiem poważnie. Podjechałem jeszcze do marketu, by kupić coś na kolację. Złożyło się, że tego dnia dużo ludzi prosiło mnie o zdjęcie czy autograf. Dzieci mówili mi dużo komplementów, a nawet skakali ze szczęścia. Ja za każdym razem musiałem stwarzać pozory, że jestem jaki jestem, ale tak naprawdę nie było. Pierwszy raz od bardzo dawna poczułem się dziwnie przy robieniu zdjęć z kimś.
Około godziny 19 byłem już pod domem. Zaparkowałem auto pod domem i po prostu wszedłem do środka. Czułem się tu bardzo dziwnie. W ogóle panowała tu dziwna atmosfera. Dziwnie się czułem w tym domu, który już nie był moim domem. Zrozumiałem, że nie mogę tutaj zostać dłużej. Nie w tym miejscu.
________________________________________________________________
ZAPRASZAM NA KOLEJNY!

Tak wiem, że dodałam trochę późno, ale nie mam czasu na pisanie.
Teraz muszę zapierdzielać na wszystkich obrotach, ale to się poprawi po egzaminach. Prawdopodobnie nowy pojawi się dopiero za dwa tygodnie, ale to nie jest nic pewnego, bo może znajdę chwilkę czasu na napisanie kolejnego, bo mam już wszystko rozpisane. Po za tym będzie dużo przyjemniejszy, a takie pisze mi się dużo lepiej. Więc cierpliwości! :)

Co teraz się wydarzy?
O co chodzi Marco z domem i gdzie chce odejść?
Jak z Wiktorią i czy w końcu się pogodzą?

Mam nadzieję, że dacie radę napisać pod rozdziałem trochę komentarzy, bo ostatnio jest ich coraz mniej ;) Nie mówię, że MUSICIE, ale fajnie by było jakbym znała Wasze opinie, bo u mnie z weną coraz gorzej. No chyba, że opowiadanie coraz mniej się Wam podoba i coraz gorzej pisze. Ale wtedy to tez napiszcie!
Dziękuję już za każdy komentarz i życzę powodzenia w szkole i na egzaminach (piszę już w razie jakbym nie dodała rozdziału już) ! 

ENJOY ♥ 

6 komentarzy:

  1. Lepiej późno, niż wcale, dlatego super, że Reus zrozumiał popełnione błędy. Nie mógł zrobić nic więcej, niż odwiedzenie grobu Sarah, ale przynajmniej się na to zdobył. I myślę też, że zakończenie znajomości z Caro to świetny pomysł. Nic dobrego by z tego nie wyszło.
    A co do tego poczucia winy u Marco... Zaczęłam się teraz zastanawiać, co mu odbiło, żeby wyjechać. To mu nie pomoże i w ten sposób nie uratuje swojego związku! Powinien spróbować przebaczyć sam sobie, wtedy byłoby mu łatwiej. Wyprowadzka przyniesie więcej wad niż zalet.
    Ja do egzaminów mam jeszcze czas, ale wiem, jak to jest, dlatego życzę powodzenia! :) Bez stresu, to połowa sukcesu :D
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże co się dalej stanie? O matko, niech Marco się nie wyprowadza! Jestem taka ciekawa co z nim i Wiktorią! Niech ona już mu wybaczy, bo aż mi go szkoda...Dawaj szybko kolejny!

    Życzę weny i powodzenia w kolejnych rozdziałach! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku bardzo przepraszam, że przybywam z takim opóźnieniem, ale dopiero teraz mam nieco czasu, by wszystko ponadrabiać. ;) Co do egzaminów, to życzę powodzenia i trzymam kciuki! ♥
    Szczerze? Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Nie spodziewałam się, że Marco będzie potrafił zachować się w ten sposób i spotkać się z Carolin. Wydaje mi się, że ten rozdział pokazuje, jakim człowiekiem jest naprawdę. To, o czym się dowiedział, a konkretnie śmierć Sarah bardzo nim wstrząsnęła. Jestem pewna, że nie zranił jej z premedydatcją. To był błąd. Życiowy błąd, którego nie jest w stanie cofnąć, ale może to naprawić. Może stać się innym człowiekiem. Sadzę, że Sarah patrząc na niego "z góry" na pewno wybaczyła mu to wszystko. Sądzę także, że jest zła na swoją siostrę, ponieważ chciała zapłacić za jej śmierć, śmiercią innej osoby. Carolin chciała dobrze. Chciała, by Marco poczuł się tak jak ona, jak jej siostra. Obrała tylko złą drogę. Cieszę się, że opowiedziała wszystko piłkarzowi. Przez ten rozdział po raz pierwszy spojrzałam na nią w inny sposób. Bardziej.. miłosiernie.
    Co teraz? Teraz Marco musi zawalczyć o Wiktorię. Musi obrać się w grubą skórę i walczyć do upadłego. Przecież to, co ich łączy nie jest byle czym. To uczucie, które przeszło wiele i nie może zakończyć się w taki sposób.
    Czekam z niecierpliwością na kolejna odsłonę życia naszych bohaterów. ♥
    Buziaki! :*
    PS. Zapytałaś jaki język wybrałam. Podstawowy angielski, ponieważ z rozszerzonym niemieckim na pewno bym sobie nie poradziła. xD Mimo, ze uczę się go ponad 9 lat. :p A Ty? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wybrałam podstawowy niemiecki :)
      Mimo, że angielski jest dla mnie prosty, to nie poradziłabym sobie z napisaniem czegokolwiek na końcu :/ Robię strasznie dużo błędów gramatycznych :D
      Ale przyznam, że niemiecki jest dla mnie niesamowicie trudny, choć na próbnym miałam z 70 %. Dlatego zaraz jak idę do liceum to prawdopodobnie kończę z germańskim i zaczynam rosyjski, który od zawsze chciałam się nauczyć! :*
      Będę mocno trzymała kciuki i myślała o Tobie haha ♥

      Usuń
  4. Przepraszam, że nie komentowałam!
    Co do rozdziału! Fajnie, że Marco poszedł na grób siostry Carolin.
    Mam nadzieje, że Marco i Wiki do siebie wrócą! ;)
    Świetny rozdział!
    Zazdroszczę talentu do pisania *.*
    Życzę ci bardzooooo duuużoooo weny ;)
    Pozdrawiam i do następnego kochana :*** <333

    +Zapraszam do siebie na nowy
    http://milosciniewybierasz.blogspot.com/2015/04/rozdzia-14-przeciez-o-wszystkim-wiem.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeszłości nie zmienimy a Marco swoim zachowaniem, idąc na grób Sarah pokazał, że wcale nie jest złym człowiekiem. Smutno mi gdy muszę czytać, że nie mogą się dogadać z Wiki :c
    Liczę, że Wiktoria zrozumie sytuację Reusa, przecież nie chciał nikogo skrzywdzić, to była po prostu przeciwność losu. Nie wszystkie jest takie piękne i kolorowe,. Ona wie o tym najlepiej. Jest mądrą dziewczyną i kocha Marco dlatego też mam nadzieję, że niedługo znów będą razem.
    Czekam na nn.
    P.s zapraszam do siebie:)
    <3

    OdpowiedzUsuń