"DLACZEGO MI TO ROBISZ?"
Podchodząc do pojazdu, zauważyłem znajomą osobę, która kierowała się prawdopodobnie do Marco... Ciekawiło mnie bardzo, co może chcieć, więc poprosiłem kierowcę, by poczekał z kilka sekund na mnie. Bez problemu straszy pan się zgodził, także mogłem porozmawiać chwilę z Wiktorią. Powiem szczerze, że nie wyglądała za najlepiej. Nastolatka, zawsze kiedy ją widziałem, wyglądała nienagannie i zadbanie. Teraz jakby była kompletnie wyczerpana, zmęczona i bez siły. Ubrana jest w jakąś szarą bluzę i chyba dodatkowo Mario oraz jakieś dresy. Oczy miała podkrążone od najprawdopodobniej płaczu.
Zauważyła mnie, ale jakoś nie ucieszyła się specjalnie, chociaż trudno było mi cokolwiek odczytać z jej twarzy. Jej mina była neutralna. Ona cała była jakby obojętna na wszystko.
-Hej Wiki.-przywitałem się z nią, a ona odpowiedziała tylko cichym "hej". Było mi jej strasznie szkoda. Chciałem jej pomóc, porozmawiać. Cokolwiek, ale wiem, że teraz przeszła trochę za wiele. Nie chcę jej do niczego zmuszać, bo musi odpocząć.-Przyszłaś do Marco?-zapytałem z nadzieją.
-To on tutaj jest?-zdziwiła się.
-No...-podrapałem się po głowię.-Tak jakby.
-To znaczy?
-Śpi pijany w sypialni.-odparłem, a dziewczyna jakby się trochę zdziwiła i zaniepokoiła jego stanem, ale to wiadome, że chciała wszystko ukryć, a przede wszystkim zainteresowanie Reusem.-Przyszłaś do niego?
-Do niego nie, ale po moje rzeczy. Rodziców nie ma i nie mogę się dostać do domu, a parę ubrań tam zostało. Nie będę przecież chodziła w rzeczach Mario.-po raz pierwszy uśmiechnęła się lekko. Chciałem jakoś zacząć temat o prawdzie. O tym co tak na prawdę wydarzyło się u Carolin, ale czy ja rzeczywiście powinienem się mieszać w to wszystko. Z drugiej strony Marco to przyjaciel. Nie mogę go tak po prostu zostawić na lodzie.
-Wiktoria posłuchaj... Ja wiem, że to Wasza sprawa i to ty, i Marco powinniście przez to przejść, ale powinnaś go wysłuchać. Porozmawiać z nim, bo ma ci wiele do powiedzenia. No, ale nie teraz, bo raczej się nim nie dogadasz.-powiedziałem, a brunetka zaniemówiła na chwile i po prostu stała. Ja sam postałbym z nią, ale kierowca nie może czekać wieczność, więc lepiej bym pośpieszył się trochę.-Wiki?
-On mnie Kuba zdradził. Oszukał i wykorzystał. Nie kochał mnie i nie kocha dalej, a już tym bardziej nie pokocha. Jak ty byś się poczuł jakby...
-Ale właśnie w tym sęk, że on nic nie zrobił. On kocha Cię Wiktorio. Uwierz mu, a jak nie jemu to mi przynajmniej.-popatrzałem jej w oczy i dostrzegłem, że robią się powoli wilgotne. Widać, że wiele ją kosztuje sama wzmianka o Marco. Trudno im obojgu, a najgorsze, że ja nic za bardzo nie mogę zrobić, bo co? Jedyne co mogę to potwierdzić słowa Marco i nic po za tym. Bardzo chciałbym im pomóc, bo gdy byli razem to Marco był szczęśliwy i ona również. Tak strasznie starali się o tę miłość, a tu tak po prostu przychodzi taka osoba trzecia i niszczy wszystko.
-Kuba proszę... Obiecuję pogadam z nim, ale nie teraz. Wiem, bo musimy wyjaśnić sobie trochę, ale na ten moment Marco... Brzydzę się nim...-syknęła.-Wybacz, ale śpieszę się. Pa i powodzenia na meczu.-dodała i po prostu zaczęła oddalać się ode mnie w stronę posiadłości Reusa. Mi nie pozostało nic innego jak tylko wsiąść do auta i pojechać ponownie na stadion. Dzisiaj mecz, a my musimy poradzić sobie bez czołowego piłkarza... Będzie ciężko...
*******
Gdy rozstałam się z Rafałem myślałam, że już nigdy mnie nie spotka takie rozczarowanie. To niesamowite jak bardzo się myliłam. Całą noc u Mario i Ann przepłakałam i użalałam się nad sobą. Jednak czy można się dziwić? Straciłam ukochaną osobę, która mnie tak po prostu okłamała i zdradziła. Kochałam go... No właśnie. Kochałam. Czy dalej to uczucie się utrzymuje? Niestety. Nie mogę tak po prostu z dnia na dzień wykreślić tak ważną osobę dla mnie. Chciałabym, bo nienawidzę go za to co zrobił, a jednocześnie kocham. Dziwne, ale taka jest rzeczywistość. Kochamy i nienawidzimy jednocześnie.
Jeszcze teraz ta rozmowa z Kubą. Mówił, że Marco nic nie zrobił, ale skąd wie? Od niego? Jeśli tak to muszę kierować się moim zaufaniem do innych i to jest właśnie najgorsze. Na ten moment moje zaufanie do Niemca jest praktycznie zerowe. Po za tym nie umiem tak po prostu podejść do niego i tak po prostu pogadać o tym wszystkim. Nie mogę, bo ponownie rozpłaczę się jak małe dziecko.
Agh... Życie jest cholernie skomplikowane i zbyt trudne dla mnie.
Weszłam do środka i zastała mnie głucha cisza, co oznaczało, że Marco na prawdę śpi pijany. Tylko dlaczego? Może rzeczywiście sprawa wygląda trochę inaczej... Cholera! Ja już sama nie wiem co mam myśleć. Potrzebuję odpoczynku i to jak najszybciej. Pobiegłam, więc na górę do sypialni i Marco na prawdę tam był. Leżał na łóżku, a w całym pokoju dało się wyczuć woń alkoholu. Zanim zajęłam się pakowaniem spojrzałam ponownie na osobę, która niestety, ale dalej jest dla mnie całym światem. Tego nie da się ukryć - miłości. Mimo, że bardzo mnie skrzywdził dalej go kocham i tu jest pies pogrzebany. Nie można tak po prostu z dnia na dzień odkochać się w kimś. Patrząc na niego tylko chwilkę, dało się od razu zauważyć, że jest pod wpływem napoju procentowego. Mimo, że jego włosy były nieułożone i w kompletnym nieładzie oraz jego zapach strasznie odtrącał, to dalej był niesamowicie przystojny. Wtedy coś we mnie pękło i poleciała mi jedna, malutka łezka, którą szybko wytarłam. Zrozumiałam też, że muszę się wziąć w garść i w końcu porozmawiać z nim, ale wiadomo nie teraz. Muszę być silna i nawet gdyby to wszystko co powiedziała Carolin to prawda, to nie mogę się całe życie iść z opuszczoną głową.
Gdy przestałam obserwować śpiącego piłkarza podeszłam do szafy i spakowałam do torby swoje ciuchy. Dopiero gdy to robiłam zrozumiałam, że Marco nie jest na treningu. Czyżby zapił się i nie wystąpi w meczu? Jest z nim aż tak źle? Przecież piłka jest jego życiem.
Jak zabrałam z szafy już wszystkie ciuchy, to postanowiłam podejść jeszcze łazienki i zobaczyć czy tam czegoś nie ma. Nie siedziałam tam jakoś specjalnie długo, ale jakie było moje zdziwienie gdy jak wróciłam do pokoju, to dostrzegłam jak Marco próbuje wstać.
-Wiktoriaa?-wymamrotał jak zobaczył mnie. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować. Położyć go ponownie spać, porozmawiać, nakrzyczeć, olać?-Porozmawiajmyy ska - arbie.-dodał i postanowił podejść do mnie oraz przytulić, ale odepchnęłam go. Raczej mu to się nie spodobało.Weszłam do środka i zastała mnie głucha cisza, co oznaczało, że Marco na prawdę śpi pijany. Tylko dlaczego? Może rzeczywiście sprawa wygląda trochę inaczej... Cholera! Ja już sama nie wiem co mam myśleć. Potrzebuję odpoczynku i to jak najszybciej. Pobiegłam, więc na górę do sypialni i Marco na prawdę tam był. Leżał na łóżku, a w całym pokoju dało się wyczuć woń alkoholu. Zanim zajęłam się pakowaniem spojrzałam ponownie na osobę, która niestety, ale dalej jest dla mnie całym światem. Tego nie da się ukryć - miłości. Mimo, że bardzo mnie skrzywdził dalej go kocham i tu jest pies pogrzebany. Nie można tak po prostu z dnia na dzień odkochać się w kimś. Patrząc na niego tylko chwilkę, dało się od razu zauważyć, że jest pod wpływem napoju procentowego. Mimo, że jego włosy były nieułożone i w kompletnym nieładzie oraz jego zapach strasznie odtrącał, to dalej był niesamowicie przystojny. Wtedy coś we mnie pękło i poleciała mi jedna, malutka łezka, którą szybko wytarłam. Zrozumiałam też, że muszę się wziąć w garść i w końcu porozmawiać z nim, ale wiadomo nie teraz. Muszę być silna i nawet gdyby to wszystko co powiedziała Carolin to prawda, to nie mogę się całe życie iść z opuszczoną głową.
Gdy przestałam obserwować śpiącego piłkarza podeszłam do szafy i spakowałam do torby swoje ciuchy. Dopiero gdy to robiłam zrozumiałam, że Marco nie jest na treningu. Czyżby zapił się i nie wystąpi w meczu? Jest z nim aż tak źle? Przecież piłka jest jego życiem.
Jak zabrałam z szafy już wszystkie ciuchy, to postanowiłam podejść jeszcze łazienki i zobaczyć czy tam czegoś nie ma. Nie siedziałam tam jakoś specjalnie długo, ale jakie było moje zdziwienie gdy jak wróciłam do pokoju, to dostrzegłam jak Marco próbuje wstać.
-Marco odejdź ode mnie. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz.-postanowiłam zachować spokój i opanowanie.
-Dlaczego mi to robisz?-zapytał i popatrzał na mnie swoimi pijanymi oczyma.-Kocham Cię! Roozumiesz? Ko - ocham Ciie!-i ponownie podszedł do mnie, ale to nie był chłopak, w którym się zakochałam. Nigdy nie miałam okazji zobaczyć jakoś specjalnie pijanego Reusa i w sumie to nawet dobrze, bo wtedy zachowywał się bardzo dziwnie. Nachalnie. Był blisko mnie, a ja ponownie nie wiedziałam co zrobić. Chciał mnie pocałować, ale ja nie chciałam. Jedyne czego pragnęłam to po prosu odejść do Mario.
-MARCO! DAJ MI SPOKÓJ!-krzyknęłam i uderzyłam go w policzek. Ponownie. Przez moment byłam nawet przerażona. Po raz pierwszy bałam się go.
Oboje zaczęliśmy patrzeć się na siebie w oczy. Niemiec był wkurzony. Obawiałam się, że pijany może sobie coś nawet zrobić, albo i mi.
-Suka.-powiedział do mnie, a ja? Ja mogłam w takim momencie się poczuć? Okropnie. Z moich oczu zaczęły automatycznie lecieć łzy, Jak ktoś kogo kocham i podobno kocha mnie, mógł powiedzieć coś takiego. Rozumiem, że jest pijany, ale to niczego nie tłumaczy.-Carolin jest od Ciebie w każdym calu lepsza.-dopowiedział, a ja już nic więcej nie słuchałam. Cała mokra na twarzy od płaczu wybiegłam z pokoju i ruszyłam do wyjścia. Wyszłam z domu i odstawiłam jedynie kluczyki. Wtedy już wszystko było dla mnie jasne. Marco i Caro... Dlaczego on mi to zrobił? Czuję się zupełnie jak wtedy, gdy moim rodzice zwyzywali mnie od najgorszych jak dowiedzieli się o mnie i o Reusie. Powtarzam sobie i ciągle tak myślę, że jestem twarda, że niełatwo mnie złamać, a okazuje się, że zwykłe słowo może mnie zniszczyć. Teraz to już koniec. Nie potrzebuję żadnych rozmów, wyjaśnień. Nie ma mnie i Marco. Jestem ja i jest Marco z Carolin.
*******
Po raz drugi dzisiejszego dnia obudziłem się. Głowa pulsowała mi okropnie, a ja sam czułem się jakby przejechał po mnie tir. Próbowałem się od razu podnieść z łóżka, w którym leżałem, ale wszelakie skutki picia alkoholu uniemożliwiły mi to. Postanowiłem, więc jeszcze na chwile położyć i z zamkniętymi oczyma, przypominałem sobie wszystko. Niestety, ale u mnie picie alkoholu w dużych ilość kończy zawsze się tak samo - zgonem. Kompletnie nic nie pamiętałem co się działo, ale miałem przebłyski tego, co było wcześniej, czyli przed pójściem podajże do klubu. Byłem na treningu, ale chyba z kimś się pokłóciłem. A potem? Nie mam pojęcia. Czarna dziura, pustka, zero. Jestem zły na siebie, bo zapewne ktoś mnie tutaj przywiózł. Tylko kto?
-Zaraz... Czy przypadkiem dzisiaj BVB nie gra meczu ligowego u siebie? Jeśli tak, to co ja tutaj kurwa robię?-pytałem samego siebie i szybko zerwałem się z łóżka. Mimo problemów udało mi się znaleźć telefon i zobaczyłem godzinę 18.48. Czyli już dawno po spotkaniu. Postanowiłem sprawdzić wynik meczu w aplikacji, która miałem na swoim telefonie. Gdy zobaczyłem wynik po prostu walnąłem się z powrotem na łóżko. Przegrali. A ja? Schlałem się i nie mogłem im pomóc. Teraz wszyscy pewnie mnie nienawidzą. Zawiodłem, a przecież jestem osobą, na którą wszyscy liczą najbardziej. Spieprzyłem i nie zasługuję, być częścią tego klubu.
Nagle usłyszałem jak drzwi sypialni się otwierają. Okazało się, że to Mario. Nie mam pojęcia jak długo tu jest, ale ważne, że był, a tego właśnie potrzebowałem. Wsparcia. Chociaż i tak zaraz dostanę od niego zjebkę, ale czy nie zasłużyłem?
Brunet podszedł powoli do mnie nic nie mówiąc. W ręku trzymał butelkę wody i tabletki. Zapewne na kaca. Podał mi bez słowa, jedynie patrząc się na mnie z wielkim żalem. Wziąłem od niego przedmioty, które trzymał. Przyjaciel usiadł obok mnie i przez jakiś czas siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Oboje z nas zapewne układali sobie, co mamy powiedzieć.
-Oficjalnie miałeś grypę żołądkową.-powiedział w końcu, ale nawet nie spojrzał na mnie. Patrzał się przed siebie. Nic nie odpowiedziałem, tylko zdałem sobie sprawę, że muszę być jednak ważny dla klubu skoro jeszcze mnie kryją. Zrozumiałem jeszcze bardziej jak bardzo przyczyniłem się do porażki.
-Przepraszam...-powiedziałem i schowałem głowę między uda. Załamałem się i zrozumiałem w jak wielkiej jestem dupie.
-Marco... jak to w końcu do cholery jest?-zapytał cicho. Ja natomiast popatrzałem w końcu na niego i zdziwiłem się. Kompletnie nie rozumiałem o co mu chodzi.
-To znaczy?
-Zdradziłeś Wiktorię czy nie?-powiedział jakby niepewnie. Zupełnie jak bałby się mojej reakcji. Problem jest w tym, że przyjaciel mi nie wierzy, a to boli. Zapewniałem i tłumaczyłem wszystko dokładnie. Czy ja na prawdę wyglądam na osobę, która zrobiłaby to samo Wiktorii. Okej, tak zdradzałem Caro, ale jej nigdy tak na prawdę nie kochałem. Müller jest jedną z najważniejszych dla mnie osób. Nie potrafiłbym, nawet tego jej zrobić.
Wstałem gwałtownie z łóżka i zacząłem chodzić w kółko po pokoju.
-Ile razy mam Wam wszystkim tłumaczyć, że nie? Carolin wszystko zmyśliła! Nie wiem dlaczego i szczerze, to gówno mnie to obchodzi. Ważne jest to, że muszę z nią jakoś porozmawiać i wytłumaczyć jej wszystko.
-Marco, ale ona była u Ciebie dzisiaj. Rozmawialiście...-oznajmił, a ja zamarłem. Polka była tutaj? U mnie? Rozmawialiśmy? Co jej powiedziałem? Zadawałem mnóstwo pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Faktem jest, że gdy niestety przesadzę z alkoholem, co na szczęście zdarza się rzadko, to robię różne głupie rzeczy. Z jednej strony mówię prawdę, ale z drugiej mogłem powiedzieć dziewczynie coś, czego nie chciałaby usłyszeć.-Jak wróciłem z meczu to zastałem Ann, która powiedziała mi, że od czasu, gdy przyszła od Ciebie, siedzi zamknięta w pokoju. Po namowach opowiedziała Nam, że ją zdradziłeś jednak i zwyzywałeś oraz...-przerwał na moment.
-Oraz co?-domagałem się szybkiej odpowiedzi.
-Oraz powiedziałeś, że Carolin jest od niej lepsza.-odparł i czekał na moja reakcję.
-Jestem idiotą.-powiedziałem jakby sam do siebie i złapałem się za głowę. Inaczej nazwać się nie mogę. Jak mogłem dopuścić się do takiego stanu, Miałem okazje wyjaśnić wszystko i po prostu wrócić do normy, ale czuję, że nie prędko uda mi się teraz przynajmniej poprosić Wiki o spotkanie. Ponownie wszystko zepsułem co się dało. Po jaką cholerę ja tam pojechałem? Po co? W sumie chciałem pomóc, by wszyscy byli szczęśliwi. Tak się dzieje jak człowiek chcę pomóc. Jak zwykle chcemy dobrze, a kończy się jak zwykle.
Postanowiłem opowiedzieć Mario wszystko jeszcze raz ze szczegółami. Przyjaciel słuchał mnie uważnie i od czasu do czasu przerywał zadając jakieś pojedyncze pytania, przy czym dopełniał swoją wiedzę na temat tej chorej sytuacji. Co poczułem jak skończyłem? Na pewno ulgę, bo w końcu ktoś mnie wysłuchał i zrozumiał. Mario zobowiązał się do porozmawiania z dziewczyną, ale i tak wiem, że to ja muszę zacząć działać. Będzie trudno. Gotze sam niczego nie zrobi i to ja jako, że zepsułem praktycznie najwięcej muszę ją błagać na kolanach by do mnie wróciła.
Nie jestem z nią jakby od kilku godzin, a już czuję się okropnie. Związek z młodą Polką dał mi ogromne możliwości. Zmieniłem się z zimnego drania w osobę, która potrafi być romantyczna. Przy niej mogłem zachowywać się swobodnie i nie bać się okazywać uczucia, a to tego właśnie potrzebowałem. Uczuć. Z Carolin to nie było możliwe, bo praktycznie każde możliwe pocałunki nie sprawiały mi przyjemności, a w łóżku było zwyczajnie i za każdym razem tak samo. Wszelkiego rodzaju "skoki w bok" były taką odskocznią, ale nawet tam nic nie sprawiało mi przyjemności, a co najdziwniejsze zauważyłem to dopiero teraz. Dopiero, gdy poznałem smak miłości. Z Wiktorią mogłem zrobić wszystko. Była zawsze obok mnie. Była przyjaciółką i partnerką w jednym. Każdy jej dotyk, pocałunek czy słowo były dla mnie przyjemnością, a świadomość, że za chwile ją spotkam, była najlepszym uczuciem jakie miałem szanse poznać. Była dla mnie idealna. Taka kobieca mimo swojego młodego wieku. Nie była chuda, jak większość typowych modelek, a gruba już tym bardziej. Miała potrzebne krągłości bez jakichkolwiek niedoskonałości. Była też bardzo inteligenta. Kochałem te soboty, gdzie zostawała u mnie na noc. Kochałem zasypiać przytulony przy niej i budzić się obok. Kochałem te momenty, gdy miałem okazję poznawać jej ciało. Nigdy seks nie był taki sam. Za każdym razem czułem się jakbyśmy robili to po raz pierwszy i to było wspaniałe. Kochałem przyjeżdżać pod jej szkołę i czekać na nią. Kochałem patrzeć na te zazdrosne dziewczyny, które patrzały na naszą dwójkę. Kochałem, gdy siedziała na trybunach podczas meczu. Gdy mi kibicowała i cieszyła się z każdego gola strzelonego dla niej, mimo, że nie było ich za wiele przez kontuzję. Kochałem ją całą, a teraz mogę stracić dziewczynę, z którą planowałem swoją przyszłość, planowałem się oświadczyć. Mogę ją stracić tylko i wyłącznie przez swoją głupotę.
-Mario, a co jak ona mnie nie wysłucha, nie zrozumie lub nie wybaczy?-zapytałem przyjaciela jak jedliśmy kolację, którą przyrządził.
-Będzie dobrze. Razem przez to przejdziemy, bo w końcu jesteśmy jak bracia.-uśmiechnął się do mnie. Cieszę się ogromnie, że mam kogoś takiego jak Mario. Mimo to wiem, że mogę mieć wsparcie w każdym klubowym koledze, ale to właśnie Gotze jest osobą, na którą zawsze, ale to zawsze mogę liczyć i choćbym nie wiem co zrobił to on pomógłby mi. Teraz trwa trudny okres. Muszę sobie wszystko w głowie poukładać, a przede wszystkim przeprosić drużynę za moje zachowanie, bo przyczyniłem się do przegranej. Muszę raz na zawsze zakończyć też rozdział z Carolin i może dowiedzieć się, co takiego zrobiłem. Jednak moim głównym celem będzie porozmawianie z Wiktorią i doprowadzić to wszystko do normalności. Muszę, bo ją kocham i wiem, że ona też. Muszę o nią walczyć. Po prostu muszę.
________________________________________________________________-To znaczy?
-Zdradziłeś Wiktorię czy nie?-powiedział jakby niepewnie. Zupełnie jak bałby się mojej reakcji. Problem jest w tym, że przyjaciel mi nie wierzy, a to boli. Zapewniałem i tłumaczyłem wszystko dokładnie. Czy ja na prawdę wyglądam na osobę, która zrobiłaby to samo Wiktorii. Okej, tak zdradzałem Caro, ale jej nigdy tak na prawdę nie kochałem. Müller jest jedną z najważniejszych dla mnie osób. Nie potrafiłbym, nawet tego jej zrobić.
Wstałem gwałtownie z łóżka i zacząłem chodzić w kółko po pokoju.
-Ile razy mam Wam wszystkim tłumaczyć, że nie? Carolin wszystko zmyśliła! Nie wiem dlaczego i szczerze, to gówno mnie to obchodzi. Ważne jest to, że muszę z nią jakoś porozmawiać i wytłumaczyć jej wszystko.
-Marco, ale ona była u Ciebie dzisiaj. Rozmawialiście...-oznajmił, a ja zamarłem. Polka była tutaj? U mnie? Rozmawialiśmy? Co jej powiedziałem? Zadawałem mnóstwo pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Faktem jest, że gdy niestety przesadzę z alkoholem, co na szczęście zdarza się rzadko, to robię różne głupie rzeczy. Z jednej strony mówię prawdę, ale z drugiej mogłem powiedzieć dziewczynie coś, czego nie chciałaby usłyszeć.-Jak wróciłem z meczu to zastałem Ann, która powiedziała mi, że od czasu, gdy przyszła od Ciebie, siedzi zamknięta w pokoju. Po namowach opowiedziała Nam, że ją zdradziłeś jednak i zwyzywałeś oraz...-przerwał na moment.
-Oraz co?-domagałem się szybkiej odpowiedzi.
-Oraz powiedziałeś, że Carolin jest od niej lepsza.-odparł i czekał na moja reakcję.
-Jestem idiotą.-powiedziałem jakby sam do siebie i złapałem się za głowę. Inaczej nazwać się nie mogę. Jak mogłem dopuścić się do takiego stanu, Miałem okazje wyjaśnić wszystko i po prostu wrócić do normy, ale czuję, że nie prędko uda mi się teraz przynajmniej poprosić Wiki o spotkanie. Ponownie wszystko zepsułem co się dało. Po jaką cholerę ja tam pojechałem? Po co? W sumie chciałem pomóc, by wszyscy byli szczęśliwi. Tak się dzieje jak człowiek chcę pomóc. Jak zwykle chcemy dobrze, a kończy się jak zwykle.
Postanowiłem opowiedzieć Mario wszystko jeszcze raz ze szczegółami. Przyjaciel słuchał mnie uważnie i od czasu do czasu przerywał zadając jakieś pojedyncze pytania, przy czym dopełniał swoją wiedzę na temat tej chorej sytuacji. Co poczułem jak skończyłem? Na pewno ulgę, bo w końcu ktoś mnie wysłuchał i zrozumiał. Mario zobowiązał się do porozmawiania z dziewczyną, ale i tak wiem, że to ja muszę zacząć działać. Będzie trudno. Gotze sam niczego nie zrobi i to ja jako, że zepsułem praktycznie najwięcej muszę ją błagać na kolanach by do mnie wróciła.
Nie jestem z nią jakby od kilku godzin, a już czuję się okropnie. Związek z młodą Polką dał mi ogromne możliwości. Zmieniłem się z zimnego drania w osobę, która potrafi być romantyczna. Przy niej mogłem zachowywać się swobodnie i nie bać się okazywać uczucia, a to tego właśnie potrzebowałem. Uczuć. Z Carolin to nie było możliwe, bo praktycznie każde możliwe pocałunki nie sprawiały mi przyjemności, a w łóżku było zwyczajnie i za każdym razem tak samo. Wszelkiego rodzaju "skoki w bok" były taką odskocznią, ale nawet tam nic nie sprawiało mi przyjemności, a co najdziwniejsze zauważyłem to dopiero teraz. Dopiero, gdy poznałem smak miłości. Z Wiktorią mogłem zrobić wszystko. Była zawsze obok mnie. Była przyjaciółką i partnerką w jednym. Każdy jej dotyk, pocałunek czy słowo były dla mnie przyjemnością, a świadomość, że za chwile ją spotkam, była najlepszym uczuciem jakie miałem szanse poznać. Była dla mnie idealna. Taka kobieca mimo swojego młodego wieku. Nie była chuda, jak większość typowych modelek, a gruba już tym bardziej. Miała potrzebne krągłości bez jakichkolwiek niedoskonałości. Była też bardzo inteligenta. Kochałem te soboty, gdzie zostawała u mnie na noc. Kochałem zasypiać przytulony przy niej i budzić się obok. Kochałem te momenty, gdy miałem okazję poznawać jej ciało. Nigdy seks nie był taki sam. Za każdym razem czułem się jakbyśmy robili to po raz pierwszy i to było wspaniałe. Kochałem przyjeżdżać pod jej szkołę i czekać na nią. Kochałem patrzeć na te zazdrosne dziewczyny, które patrzały na naszą dwójkę. Kochałem, gdy siedziała na trybunach podczas meczu. Gdy mi kibicowała i cieszyła się z każdego gola strzelonego dla niej, mimo, że nie było ich za wiele przez kontuzję. Kochałem ją całą, a teraz mogę stracić dziewczynę, z którą planowałem swoją przyszłość, planowałem się oświadczyć. Mogę ją stracić tylko i wyłącznie przez swoją głupotę.
-Mario, a co jak ona mnie nie wysłucha, nie zrozumie lub nie wybaczy?-zapytałem przyjaciela jak jedliśmy kolację, którą przyrządził.
-Będzie dobrze. Razem przez to przejdziemy, bo w końcu jesteśmy jak bracia.-uśmiechnął się do mnie. Cieszę się ogromnie, że mam kogoś takiego jak Mario. Mimo to wiem, że mogę mieć wsparcie w każdym klubowym koledze, ale to właśnie Gotze jest osobą, na którą zawsze, ale to zawsze mogę liczyć i choćbym nie wiem co zrobił to on pomógłby mi. Teraz trwa trudny okres. Muszę sobie wszystko w głowie poukładać, a przede wszystkim przeprosić drużynę za moje zachowanie, bo przyczyniłem się do przegranej. Muszę raz na zawsze zakończyć też rozdział z Carolin i może dowiedzieć się, co takiego zrobiłem. Jednak moim głównym celem będzie porozmawianie z Wiktorią i doprowadzić to wszystko do normalności. Muszę, bo ją kocham i wiem, że ona też. Muszę o nią walczyć. Po prostu muszę.
ZAPRASZAM NA NIEDZIELNY ROZDZIAŁ :)
Nie che się tu o tym rozdziale dużo rozpisywać.
Szczerze to jakoś nie jestem z niego zadowolona. Nawet nie dzieje się za wiele, więc przepraszam, jakbyście oczekiwały czegoś więcej :)
Tak btw. to mamy nowy wygląd bloga. Podoba Wam się? Czy zmienić tak jak było?
Matko! Czy tylko ja jeszcze przeżywam derby?
Wspaniały mecz, wspaniali chłopaki, wspaniali kibice, wspaniały dzień!!!
A to co oni odwalili to jest po prostu mistrzostwo!
Uwielbiam ich duet ♥
Ale pomyślcie, co może teraz dziać się z Mario :/
Ciekawa jestem, czy jest mu choć trochę smutno, gdy widzi ten obrazek.
W każdym bądź razie to był MECZ SEZONU!
Miłej niedzieli kochane ♥
ENJOY ♥
Ojej Ojej!
OdpowiedzUsuńNiedobrze się dzieje..
Już miałam nadzieję, że się dogadają i wszystko będzie dobrze ale podejrzewam, że nie tak szybko.Zapewne masz inne plany.
No Reus to mnie wkurzył, bez kitu!...Jak mógł tak do Niej powiedzieć? Nawet to, że był pijany Go nie usprawiedliwia, rozumiem przez co Wiki musi przechodzić i obawiam się, że Marco teraz się nieźle namęczy zanim na spokojnie będą mogli porozmawiać.
Mimo wszytko trzymam za Nich kciuki.
Buziaki:*
Proszę cię zmień wygląd bloga bo na tum nie można normalnie przeczytać rozdział. Ale ogólnie to rozdział bardzo mi się podobał :*
OdpowiedzUsuńAle w jakim sensie nie da się przeczytać? Chodzi Ci o czcionkę?
UsuńChodzi chyba o wygląd bloga. :) O szablon. Ja też chciałam przeczytać rozdział na telefonie, ale nie ma wersji na komórki tylko jest taka jak na komputerze. :) Dlatego jestem dopiero teraz. :(
UsuńDzięki wielkie! Już idę pozmieniać :)
UsuńWięc zacznę od wyglądu bloga!
OdpowiedzUsuńJest świetny ;)
Co do rozdziału...
Gdybym spotkała Marco nogi z dupy bym mu powyrywała, a potem przyszyła i jeszcze raz powyrywała! Dlaczego wcześniej nie myślał żeby nie pić tylko dopiero po tym jak wytrzeźwiał i dowiedział się o całym zajściu z Wiki?!
Bardzo mi szkoda Wiki! Nawet nie wiem jak opisać złość na Marco!!!
Pozdrawiam i życzę bardzooooo duuużoooo weny kochana :*
Do następnego :*** <3
Pod ostatnim postem mnie nie było, ale nadrobiłam. :)
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego rozdziału...
Denerwuje mnie to, że Carolin wezwała do siebie Marco, żeby opowiedzieć mu jak złym chłopakiem jest Kevin. -.- Jeśli ma takie problemy to niech porozmawia ze swoim chłopakiem, a nie z Marco. Obeszła go jak... jak sama nie wiem co, no! -.- Ale on też nie postąpił racjonalnie, bo przecież całował się z nią! Kurde, niech nie ma wyrzutów tylko do niej, bo jako dorosły mężczyzna posiada coś takiego jak zdrowy rozsądek? To, że ona zachowała się jak skończona świnia to jedno, ale on nie musiał do tego dopuszczać. -.-
No, ale wracajmy do teraźniejszości. :)
Schlał się jak świnia i co mu to dało, powiedz mi? No co? Pogorszył swoją sytuację jeszcze bardziej. -.- Jak mógł nazwać Wiki "suką" i powiedzieć, że Carolin jest od niej lepsza? Przecież sam miał do niej ostatnio pretensje za ten pocałunek, za to, że oczekiwała od niego jeszcze więcej? Jak mógł w ogóle porównywać te dwie kobiety?
Nie dziwi mnie to, że Wiki postanowiła go skreślić. Choć wiem, że na pewno nie zrobi tego od razu i na pewno nie będzie to łatwe. Przecież była w nim zakochana. Kochała go. A te uczucia tak nie przechodzą. Nie idzie pstryknąć w palce i o nich zapomnieć.
Wiem też, że Marco bardzo tego żałuje. Wiem, ale nadal jestem na niego zła!!! :/
Czekam na ciąg dalszy. :)
Buziaki :*
Ehh jaki ten Reus jest głupi! Ale ma teraz za swoje, należy mu się, więc niech cierpi. Szkoda tylko, że rani przez to kobietę swojego życia, która tak naprawdę nie zasłużyła na takie cierpienie. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, może nie w najbliższych rozdziałach, ale jednak wierzę, że będzie dobrze :) W zasadzie, jeśli są Mario i Ann, nie ma innego wyjścia :))
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, nowy szablon przypadł mi do gustu, może faktycznie niewygodnie się czyta, ale jest ładny :)
No i te derby... Mistrzostwo świata, nic dodać, nic ująć ❤
Do następnego ♡
Ps. Mailowałam do Ciebie w nocy z soboty na niedzielę, ale nie wiem, czy coś dotarło :p
Noo... powiem, że dzieje się nieźle. Mam nadzieję, że Wiktoria zrozumie, że Marco był pijany :////
OdpowiedzUsuńNo bo kurcze, widać, że on ją kocha, jak nikogo innego, a Wiktoria też od razu się nie odkocha...
Trzymam kciuki za Mario i za Kubę, bo oni wierzą Reusowi, więc może też coś wskórają...
Liczę jednak najbardziej na to, że jak dojdzie do rozmowy naszej dwójki, to jakoś się to wyjaśni... i Wiki spróbuje mu wybaczyć, no bo aż przykro jest :///
Czekam na następny rozdział ;))) Życzę weny i do następnego ;)
Pozdrawiam :) - Karu ;d
Kiedy nowy ? czekam
OdpowiedzUsuńSpóźniona ale jestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
o do rozdziału to nie spodziewałam się takich słów Marco , nawet pijanego .
Jednak musi walczyć o Wiki i wierzę, że mu się to uda .
Bardzo im kibicuję i trzymam kciuki aby wszystko się dobrze skończyło .
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3