"...MOŻE SPĘDZIMY RAZEM ŚWIĘTA..."
*******
Czasami zastanawiam się kiedy poznam szczyt swojej głupoty. Jak mogłem pozwolić, by Wiktoria przeze mnie płakała. To chyba jedno z najgorszych uczyć, które towarzyszyło mi w moim życiu. Rozumiem Wiktorię. Boi się. Tyle, że ja nie dałem jej w ogóle podstaw do takich scenariuszy o jakich wspominała. Carolin to tylko dobra koleżanka. Poznałem ją już wcześniej jak byłem u Kevina. Polubiliśmy się już od razu, bo mamy wiele wspólnych tematów. Oboje interesujemy się szybkimi samochodami, a dodatkowo bardzo zaimponowała mi wiedzą o piłce nożnej. Rozmawiamy i nic więcej. Po prostu. Nigdy nie odczułem od niej jakiś zalotów, albo coś podobnego.
Polka jest jedną z najważniejszych dla mnie osób, ale czy rzeczywiście powinien przestać zadawać się lub nawet rozmawiać z dziewczyną mojego kumpla, bo ona tak chce i nie pała sympatią do niej? Miłość wymaga poświeceń, ale należę do osób, które nie za bardzo lubią jak dyktuję się im warunki. Sądzę, że oboje z nas wyjaśniliśmy sobie wszystko i Wiktoria zrozumie, że kocham tylko ją, a Carolin to tylko koleżanka. Nawet nie przyjaciółka, więc nie jesteśmy ze sobą nawet jakoś strasznie blisko.
Czy ja na przykład jestem zazdrosny o Mario? Przecież oboje z Wiki są dla siebie bardzo ważni i równie dobrze ja też powinienem mieć jakieś pretensje do nich, ale nie mam. Nie mam, bo ufam obojgu i wiem, że nie zrobili by nic złego.
-Marco...-westchnęła dziewczyna, gdy w końcu oderwała się ode mnie.-Mogę iść do tej łazienki?-zapytała, a ja tylko kiwnąłem głową, a ona bez słowa wstała. Nie lubię tego. Po prostu nienawidzę takiej atmosfery. Mam nadzieję, że na imprezie oboje się rozluźnimy i przejdzie jej.
Ja również postanowiłem wstać i ubrałem kurtkę. Po chwili z łazienki wyszła Müller i wyruszyliśmy w stronę windy, która zawiozła nas na dół. Potem bez słowa ruszyliśmy przed siebie. Tak szczerze to ja nawet nie wiedziałem gdzie idziemy. Nie znam za bardzo Warszawy. Wiktoria też mówiła, że była tylko raz tutaj, więc raczej wątpię by znała drogę.
-Tak w ogóle to wiesz gdzie iść?-postanowiłem przerwać ciszę.
-Robert mi powiedział wcześniej. Klub jest blisko, a po za tym taka głupia to ja jeszcze nie jestem.-odparła obojętnie. Wtedy postanowiłem działać. Złapałem ją za rękę i szybkim ruchem przyciągnąłem ją do siebie oraz wbiłem się w jej usta.
-Dobra, a teraz mnie posłuchaj.-zarządziłem, gdy po dłuższej chwili oderwałem się od niej.-Kocham, tylko Ciebie. Nie jakoś dziewczynę mojego kumpla, tylko Ciebie. Nigdy Cię nie zdradziłem i nigdy tego nie zrobię. Nie, bo kocham Cię jak wariat i po co miałbym tak się o Ciebie starać? Jaki miałby to sens? Zrozum do jasnej cholery, że Carolin to tylko koleżanka i nikt więcej. To ty jesteś najważniejsza! Rozumiesz?!-popatrzałem jej prosto w oczy.
-Rozumiem.-odparła po krótkiej chwili..-Przepraszam...-spuściła głowę, a ja ją mocno przytuliłem. Potrzebowała tego, a ja z resztą też.-Wiesz co?-dodała po chwili.
-Hm?-mruknąłem.
-Jesteśmy prawie pod klubem.-dodała.
-No, to ona co czekamy? Idziemy!-dodałem i ruszyliśmy w stronę budynku, który rzeczywiście był blisko.
Polka jest jedną z najważniejszych dla mnie osób, ale czy rzeczywiście powinien przestać zadawać się lub nawet rozmawiać z dziewczyną mojego kumpla, bo ona tak chce i nie pała sympatią do niej? Miłość wymaga poświeceń, ale należę do osób, które nie za bardzo lubią jak dyktuję się im warunki. Sądzę, że oboje z nas wyjaśniliśmy sobie wszystko i Wiktoria zrozumie, że kocham tylko ją, a Carolin to tylko koleżanka. Nawet nie przyjaciółka, więc nie jesteśmy ze sobą nawet jakoś strasznie blisko.
Czy ja na przykład jestem zazdrosny o Mario? Przecież oboje z Wiki są dla siebie bardzo ważni i równie dobrze ja też powinienem mieć jakieś pretensje do nich, ale nie mam. Nie mam, bo ufam obojgu i wiem, że nie zrobili by nic złego.
-Marco...-westchnęła dziewczyna, gdy w końcu oderwała się ode mnie.-Mogę iść do tej łazienki?-zapytała, a ja tylko kiwnąłem głową, a ona bez słowa wstała. Nie lubię tego. Po prostu nienawidzę takiej atmosfery. Mam nadzieję, że na imprezie oboje się rozluźnimy i przejdzie jej.
Ja również postanowiłem wstać i ubrałem kurtkę. Po chwili z łazienki wyszła Müller i wyruszyliśmy w stronę windy, która zawiozła nas na dół. Potem bez słowa ruszyliśmy przed siebie. Tak szczerze to ja nawet nie wiedziałem gdzie idziemy. Nie znam za bardzo Warszawy. Wiktoria też mówiła, że była tylko raz tutaj, więc raczej wątpię by znała drogę.
-Tak w ogóle to wiesz gdzie iść?-postanowiłem przerwać ciszę.
-Robert mi powiedział wcześniej. Klub jest blisko, a po za tym taka głupia to ja jeszcze nie jestem.-odparła obojętnie. Wtedy postanowiłem działać. Złapałem ją za rękę i szybkim ruchem przyciągnąłem ją do siebie oraz wbiłem się w jej usta.
-Dobra, a teraz mnie posłuchaj.-zarządziłem, gdy po dłuższej chwili oderwałem się od niej.-Kocham, tylko Ciebie. Nie jakoś dziewczynę mojego kumpla, tylko Ciebie. Nigdy Cię nie zdradziłem i nigdy tego nie zrobię. Nie, bo kocham Cię jak wariat i po co miałbym tak się o Ciebie starać? Jaki miałby to sens? Zrozum do jasnej cholery, że Carolin to tylko koleżanka i nikt więcej. To ty jesteś najważniejsza! Rozumiesz?!-popatrzałem jej prosto w oczy.
-Rozumiem.-odparła po krótkiej chwili..-Przepraszam...-spuściła głowę, a ja ją mocno przytuliłem. Potrzebowała tego, a ja z resztą też.-Wiesz co?-dodała po chwili.
-Hm?-mruknąłem.
-Jesteśmy prawie pod klubem.-dodała.
-No, to ona co czekamy? Idziemy!-dodałem i ruszyliśmy w stronę budynku, który rzeczywiście był blisko.
********
Nie potrafię się gniewać długo na niego i to jest właśnie mój problem. Jestem za bardzo uległa, ale to tylko dlatego, że bardzo mi na nim zależy i zależy mi na tym byśmy nie kłócili się. Nie wyobrażam sobie, że mamy się pokłócić o taką błahostkę. Jednak może Marco ma rację? Skoro mu ufam to w czym jest problem? Nie mam pojęcia, ale ciągle wydaję mi się, że w tej dziewczynie, co podobno jest w związku z Kevinem. Nie pasuje mi ona i mimo wszystko będę miała się mieć na baczności.
Przed klubem nikogo już nie było, więc musieliśmy sami wejść i ich poszukać w środku. Już tam będąc zaczęliśmy się rozglądać
Przed klubem nikogo już nie było, więc musieliśmy sami wejść i ich poszukać w środku. Już tam będąc zaczęliśmy się rozglądać
-Tam są.-powiedział Reus i skierowaliśmy swoje kroki w stronę loży, gdzie byli przyjaciele.
-O proszę! Kogo my tu mamy!-krzyknął Łukasz jak nas zauważył.
-Hej! Nie spóźniliśmy się chyba za bardzo?-zapytał Marco i oboje wtedy usiedliśmy na siedzeniu. Tym razem przypadło mi miejsce obok Ann. Zaczęłam się wtedy przyglądać kto dokładnie z nami jest. Więc tak, był tam Robert z Anią, Kuba z Agatą, ale sam Łukasz. Ewa pewnie została z dziećmi. Był też Grzegorz Krychowiak ze swoją dziewczyną Celią i Wojtek z Mariną. Z Niemców byli wiadomo Ann i Mario, Mats z Cathy, Thomas ze swoją żoną - Lisą i Manuel oraz Kevin z tą Carolin.
-Nie, niedawno przyszliśmy.-odparł Robert.
-A dlaczego się spóźniliście?-dopytywał Mario.
-Nie wiedzieliśmy czy jechać i się tak zastanawialiśmy.-wymyśliłam na poczekaniu, co prawdopodobnie kupili wszyscy.
Postanowiliśmy porozmawiać wszyscy razem i przy okazji lepiej siebie poznać. Każdy okazał się tutaj na prawdę sympatyczny. Zupełnie jakbyśmy znali się wszyscy od lat i byli wielka paczką przyjaciół. Niestety, ale przez cały czas czułam wzrok dziewczyny Kevina. Ona jedyna nie pasowała mi tutaj. Okej, może zachowywała się w miarę normalnie, ale ja po prostu jej nie lubię i nie polubię. Każde jej słowo, gest, ruch działa na mnie jak płachta na byka. Musiałam nieźle się natrudzić, by nie powiedzieć czegoś wrednego.
Przez jakiś moment siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale bez alkoholu. Potem Kuba z Wojtkiem i Grześkiem skoczyli po napoje procentowe.
Postanowiliśmy porozmawiać wszyscy razem i przy okazji lepiej siebie poznać. Każdy okazał się tutaj na prawdę sympatyczny. Zupełnie jakbyśmy znali się wszyscy od lat i byli wielka paczką przyjaciół. Niestety, ale przez cały czas czułam wzrok dziewczyny Kevina. Ona jedyna nie pasowała mi tutaj. Okej, może zachowywała się w miarę normalnie, ale ja po prostu jej nie lubię i nie polubię. Każde jej słowo, gest, ruch działa na mnie jak płachta na byka. Musiałam nieźle się natrudzić, by nie powiedzieć czegoś wrednego.
Przez jakiś moment siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale bez alkoholu. Potem Kuba z Wojtkiem i Grześkiem skoczyli po napoje procentowe.
-Dobra! Mamy zapasy na długi czas!-krzyknął bramkarz Arsenalu.-Starczy dla wszystkich, a dla naszych ślicznych kobiet - kolorowe drinki.-dodał.
-Ja dzisiaj nie piję.-powiedziała Ann. Może to dziwnie zabrzmi, ale przez cały wieczór zachowywała się dziwnie. Była taka jakby nie swoja. Było to dla mnie podejrzane.
-Ann słonko.-odezwał się Mario.-Obiecuję, że nie upiję się i nie będzie potrzeby prowadzenia mnie do pokoju.-zaśmiał się, a przy okazji my też.
-Dziękuję, ale ja na prawdę nie mam ochoty na alkohol. Po za tym na szczęście nie mieszkacie w tym samym hotelu co my i dzięki Bogu nie będę musiała Cię nigdzie prowadzić.-odpowiedziała i pocałowała go w policzek. Ja natomiast popatrzałam na nią podejrzliwie. Modelka zauważyła mój wzrok i również mimiką oznajmiła, że to nie miejsce na rozmowy. Postanowiłam coś wymyślić.
-Słuchajcie ja idę do łazienki. Ann idziesz ze mną?-zaproponowałam.
-Jasne.-odparła.-Ania chodź też.-dodała i nie czekając na odpowiedź karateczki pociągnęła ją za rękę. Idąc we trójkę usłyszeliśmy komentarz Götze.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. Po co one chodzą do łazienki grupami?-trudził się, a my tylko zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do pomieszczenia. Na szczęście byłyśmy same.
-Dobra, wyjaśnicie mi o co chodzi?-zapytała Ania i zwróciła się do Ann.-Oraz po co mnie tu zaciągnęłaś siłą?
-Dziewczyny...-zaczęła blondynka.-Ja... muszę Wam coś powiedzieć...
-Ann, ale powiedź mi proszę, że nic się nie stało.-przeraziłam się. Ostatnio jestem trochę przewrażliwiona na punkcie zdrowia innych.
-Nie!-zaprzeczyła.-Znacz chyba nie...-dodała ciszej.
-Ann!-wtrąciła się Ania.-Jak zaraz nie powiesz Nam o co chodzi to zobaczysz co to znaczy mieć czarny pas!
-Spokojnie.-zaśmiała się.-Kobiet w ciąży się nie bije.-powiedziała i zaśmiała się lekko.
-No, racja, ZARAZ! COOO???!!!-obie z Anią krzyknęłyśmy, a modelka popatrzała na nas z nieśmiałym uśmiechem.
-Żartujesz prawda?-upewniała się Lewandowska.
-Żartować nie żartuję, bo robiłam przed wyjściem test. U ginekologa dowiem się na 100 %, więc tak. Najprawdopodobniej jestem w ciąży...-dodała i spojrzała na nas oczekując na jakąkolwiek reakcję. Przez chwile byłam w szoku i w niedowierzaniu, ale to prawda. Ann spodziewa się dziecka, a Mario zostanie ojcem. Obie z Anią popatrzałyśmy na siebie, by potem z rozmachem rzucić się na nią.
-Dziewczyny! Bo mnie udusicie!!!-krzyczała, a my nic sobie z tego nie zrobiłyśmy.
-Kochanie gratuluję!-powiedziałam do przyszłej matki.-Mario będzie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
-No, właśnie... Mario...-westchnęła Niemka.
-Nie mów, że jest jakiś problem z Götze.-przeraziła się żona Roberta.
-Znaczy...
-Ann?-spojrzałam na nią.
-Chodzi o to, że ja nie wiem jak on zareaguję. Przecież Mario jest młody. Młodszy ode mnie. Całe życie i obiecująca kariera przed nim, dziecko... Po prostu boję się, że zniszczę mu życie.-odparła oraz schowała twarz w dłonie. Obie z Anią ponownie mocno wtuliliśmy ją do siebie.
Taka wiadomość dla jednych jest szczęściem, a dla innych niestety, ale nie. Na pewno Ann jest teraz w szoku. Powinna przemyśleć wszystko jeszcze raz na spokojnie. Pamiętam jak ja dowiedziałam się o ciąży. Znaczy, że byłam w ciąży i to dowiedziałam się przez przypadek, no ale nie wracajmy. Zareagowałam emocjonalnie i szybko. Nie miałam za bardzo czasu na pomyślenie tak jak Ann. Czasami zastanawiam się jak by to wszystko wyglądało jakbym nie wpadła pod ten samochód. Jaką byłabym matką? Wiele pytań przechodzi mi przez głowę. Wierzę, że i Mario, i Ann poradzą sobie z tą sytuacja, bo oboje się kochają.
-Popatrz na mnie.-skierowałam do Niemki.-Mario Cię bardzo mocno kocha. Jesteś dla niego całym światem i nigdy Cię nie zostawi. A to dziecko wychowacie razem i będziecie najlepszymi rodzicami na świecie. Ciesz się, bo to powód do radości!
-Wiki ma rację.-poparła mnie Ania.-Nie mogę sobie jakoś wyobrazić, że Mario rezygnuję z Ciebie. Wasza miłość będzie jeszcze piękniejsza, bo jesteście już do końca połączeni właśnie dzieckiem.
Brömmel popatrzała na nas ze łzami w oczach. Po chwili już się całkiem rozkleiła i rozpłakała. Oczywiście ze szczęścia. Za jakiś czas będzie już częściej płakać i śmiać się na zmianę. Hormony robią swoje.
Z wiadomych przyczyn posiedziałyśmy w łazience i porozmawiałyśmy o tym jak Ann chce powiedzieć o tym Mario. Podobno planuje oświadczyć mu o tym dopiero jak wrócą ze zgrupowań. Także Niemca czeka mała niespodzianka.
Dziewczyny też dopytywały mnie czy rozmawiałam z Reusem. Postanowiłam opowiedzieć im o naszej małej kłótni. Powiedziały, że dobrze zrobiłam i powinna bardzo uważać na Carolin.
W końcu postanowiłyśmy wrócić do stolika. Idąc, tak szczerze bałam się, że zobaczę jak blondynka wykorzystuję brak mojej obecności. Chociaż czy przy Kevinie też by się tak zachowywała?
Na szczęście, gdy wróciłyśmy każdy siedział na swoim miejscu jak poprzednio. Ledwo usiadłyśmy z dziewczynami do loży, gdy nagle powstał Manuel.
-Dobra! Nie wiem jak wy, ale ja nie zamierzam siedzieć tu całą noc i kochany Kubo, porywam Twoją piękną żonę do tańca.-oznajmił i wyciągną rękę w jej stronę.
-To, że ty nie masz dziewczyny to nie znaczy, że masz za cudze się brać.-powiedział poważnie, ale po chwili dodał.-Jednak Tobie pozwalam, bo Cię lubię, ale masz jej pilnować.-pouczył i złapał za kolejny kieliszek.
-No, to się nazywa mąż.-powiedziała sarkastycznie Agata, a my się zaśmialiśmy. Oczywiście nie odmówiła Niemcowi i zgodziła się na taniec. Zaraz potem kolejne osoby rozeszły się do tańca. Naturalnie Carolin porwała Marco, jednak postanowiłam zachować spokój i walczyć z sama sobą. Przecież coś mi oznajmił i obiecał.
-Dobra, Wiki to ja zabieram Ciebie!-usłyszałam głos Krychowiaka.
-Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko.-wolałam się upewnić.
-Jasne, że nie.-zaśmiał się.-W pełni mi ufa, a ja jej.-dopowiedział. Pomyślałam dlaczego u mnie i Marco nie może tak być. Myślałam nawet, że taka wyrozumiałość nawet nie istnieje, a tu proszę taka niespodzianka.
Z Grześkiem tańczyło mi się na prawdę świetnie. przez cały czas rozmawialiśmy i dobrze się rozumieliśmy. Był bardzo zabawny i taki otwarty. Świetnie spędzało mi się z nim czas. W pewnym momencie tańcząc zauważyłam Carolin i Marco. Odniosłam wrażenie, że dziewczyna po prostu się do niego klei. Dodatkowo Reus jakoś specjalnie się nie sprzeciwiał. Wtedy po prostu chciałam podejść tam i pokazać jej jakieś moje ulubione uderzenie, jednak powstrzymałam się w odpowiedniej chwili.
Po kolejnej piosence oboje postanowiliśmy wrócić na miejsca. Okazało się, że siedzą tam Manuel z Thomasem i Kevinem.
-A wy co tak siedzicie tu sami?-zapytał Krycha, który nie miał problemu z Niemieckim. O dziwno porozumiewał się nim bardzo dobrze.
-A wiesz.. tak czasem bywa, że chce się posiedzieć w spokoju i porozmawiać.-wymamrotał Grosskreuz, który była najbardziej pijany ze wszystkich.
-Może lepiej jak nie będziesz już pił.-zaproponowałam.
-Wiesz... Masz rację. Po co mam pić... skoro mam taką wspaniałą dziewczynę.-mówił zawodnik BVB.-Nie wyobrażacie sobie nawet jak ja ją kocham. Jak zasypiam myślę o niej... jak wstaję myślę o niej... jak jem, piję, gram.... myślę o niej, jak...
-Dobra stary rozumiemy, jesteś zakochany.-doprowadził go do porządku Thomas.
-Czasami mam... ochotę by wstać i krzyknąć na cały głos jak mi na niej zależyy...i wiecie co? Idę jej poszukać...-dopowiedział i wstał, ale nie za bardzo wyglądało to na dobry pomysł, bo Niemiec cały się chwiał.
-E! To chyba nie jest dobry pomysł. Lepiej usiądź.-zaproponował Neuer.
-Nie będziesz mi rozkazywał!-ryknął i ruszył w swoją stronę.
-Następnym razem nie dopuszczajcie go do alkoholu. Tak będzie lepiej. Dla wszystkich.-dopowiedziałam.
Kolejne 20 minut spędziłam na siedzeniu z Niemcami i Krychowiakiem w loży na rozmowach, co dało mi jeszcze lepsze ich poznanie. Możliwe, że się powtarzam, ale chłopaki są na prawdę bardzo sympatycznymi osobami. Uwielbiam spędzać z nimi czas.
-Cześć Wam!-usłyszałam za sobą głos, którego nie chciałam słyszeć.
-Ann słonko.-odezwał się Mario.-Obiecuję, że nie upiję się i nie będzie potrzeby prowadzenia mnie do pokoju.-zaśmiał się, a przy okazji my też.
-Dziękuję, ale ja na prawdę nie mam ochoty na alkohol. Po za tym na szczęście nie mieszkacie w tym samym hotelu co my i dzięki Bogu nie będę musiała Cię nigdzie prowadzić.-odpowiedziała i pocałowała go w policzek. Ja natomiast popatrzałam na nią podejrzliwie. Modelka zauważyła mój wzrok i również mimiką oznajmiła, że to nie miejsce na rozmowy. Postanowiłam coś wymyślić.
-Słuchajcie ja idę do łazienki. Ann idziesz ze mną?-zaproponowałam.
-Jasne.-odparła.-Ania chodź też.-dodała i nie czekając na odpowiedź karateczki pociągnęła ją za rękę. Idąc we trójkę usłyszeliśmy komentarz Götze.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. Po co one chodzą do łazienki grupami?-trudził się, a my tylko zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do pomieszczenia. Na szczęście byłyśmy same.
-Dobra, wyjaśnicie mi o co chodzi?-zapytała Ania i zwróciła się do Ann.-Oraz po co mnie tu zaciągnęłaś siłą?
-Dziewczyny...-zaczęła blondynka.-Ja... muszę Wam coś powiedzieć...
-Ann, ale powiedź mi proszę, że nic się nie stało.-przeraziłam się. Ostatnio jestem trochę przewrażliwiona na punkcie zdrowia innych.
-Nie!-zaprzeczyła.-Znacz chyba nie...-dodała ciszej.
-Ann!-wtrąciła się Ania.-Jak zaraz nie powiesz Nam o co chodzi to zobaczysz co to znaczy mieć czarny pas!
-Spokojnie.-zaśmiała się.-Kobiet w ciąży się nie bije.-powiedziała i zaśmiała się lekko.
-No, racja, ZARAZ! COOO???!!!-obie z Anią krzyknęłyśmy, a modelka popatrzała na nas z nieśmiałym uśmiechem.
-Żartujesz prawda?-upewniała się Lewandowska.
-Żartować nie żartuję, bo robiłam przed wyjściem test. U ginekologa dowiem się na 100 %, więc tak. Najprawdopodobniej jestem w ciąży...-dodała i spojrzała na nas oczekując na jakąkolwiek reakcję. Przez chwile byłam w szoku i w niedowierzaniu, ale to prawda. Ann spodziewa się dziecka, a Mario zostanie ojcem. Obie z Anią popatrzałyśmy na siebie, by potem z rozmachem rzucić się na nią.
-Dziewczyny! Bo mnie udusicie!!!-krzyczała, a my nic sobie z tego nie zrobiłyśmy.
-Kochanie gratuluję!-powiedziałam do przyszłej matki.-Mario będzie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
-No, właśnie... Mario...-westchnęła Niemka.
-Nie mów, że jest jakiś problem z Götze.-przeraziła się żona Roberta.
-Znaczy...
-Ann?-spojrzałam na nią.
-Chodzi o to, że ja nie wiem jak on zareaguję. Przecież Mario jest młody. Młodszy ode mnie. Całe życie i obiecująca kariera przed nim, dziecko... Po prostu boję się, że zniszczę mu życie.-odparła oraz schowała twarz w dłonie. Obie z Anią ponownie mocno wtuliliśmy ją do siebie.
Taka wiadomość dla jednych jest szczęściem, a dla innych niestety, ale nie. Na pewno Ann jest teraz w szoku. Powinna przemyśleć wszystko jeszcze raz na spokojnie. Pamiętam jak ja dowiedziałam się o ciąży. Znaczy, że byłam w ciąży i to dowiedziałam się przez przypadek, no ale nie wracajmy. Zareagowałam emocjonalnie i szybko. Nie miałam za bardzo czasu na pomyślenie tak jak Ann. Czasami zastanawiam się jak by to wszystko wyglądało jakbym nie wpadła pod ten samochód. Jaką byłabym matką? Wiele pytań przechodzi mi przez głowę. Wierzę, że i Mario, i Ann poradzą sobie z tą sytuacja, bo oboje się kochają.
-Popatrz na mnie.-skierowałam do Niemki.-Mario Cię bardzo mocno kocha. Jesteś dla niego całym światem i nigdy Cię nie zostawi. A to dziecko wychowacie razem i będziecie najlepszymi rodzicami na świecie. Ciesz się, bo to powód do radości!
-Wiki ma rację.-poparła mnie Ania.-Nie mogę sobie jakoś wyobrazić, że Mario rezygnuję z Ciebie. Wasza miłość będzie jeszcze piękniejsza, bo jesteście już do końca połączeni właśnie dzieckiem.
Brömmel popatrzała na nas ze łzami w oczach. Po chwili już się całkiem rozkleiła i rozpłakała. Oczywiście ze szczęścia. Za jakiś czas będzie już częściej płakać i śmiać się na zmianę. Hormony robią swoje.
Z wiadomych przyczyn posiedziałyśmy w łazience i porozmawiałyśmy o tym jak Ann chce powiedzieć o tym Mario. Podobno planuje oświadczyć mu o tym dopiero jak wrócą ze zgrupowań. Także Niemca czeka mała niespodzianka.
Dziewczyny też dopytywały mnie czy rozmawiałam z Reusem. Postanowiłam opowiedzieć im o naszej małej kłótni. Powiedziały, że dobrze zrobiłam i powinna bardzo uważać na Carolin.
W końcu postanowiłyśmy wrócić do stolika. Idąc, tak szczerze bałam się, że zobaczę jak blondynka wykorzystuję brak mojej obecności. Chociaż czy przy Kevinie też by się tak zachowywała?
Na szczęście, gdy wróciłyśmy każdy siedział na swoim miejscu jak poprzednio. Ledwo usiadłyśmy z dziewczynami do loży, gdy nagle powstał Manuel.
-Dobra! Nie wiem jak wy, ale ja nie zamierzam siedzieć tu całą noc i kochany Kubo, porywam Twoją piękną żonę do tańca.-oznajmił i wyciągną rękę w jej stronę.
-To, że ty nie masz dziewczyny to nie znaczy, że masz za cudze się brać.-powiedział poważnie, ale po chwili dodał.-Jednak Tobie pozwalam, bo Cię lubię, ale masz jej pilnować.-pouczył i złapał za kolejny kieliszek.
-No, to się nazywa mąż.-powiedziała sarkastycznie Agata, a my się zaśmialiśmy. Oczywiście nie odmówiła Niemcowi i zgodziła się na taniec. Zaraz potem kolejne osoby rozeszły się do tańca. Naturalnie Carolin porwała Marco, jednak postanowiłam zachować spokój i walczyć z sama sobą. Przecież coś mi oznajmił i obiecał.
-Dobra, Wiki to ja zabieram Ciebie!-usłyszałam głos Krychowiaka.
-Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko.-wolałam się upewnić.
-Jasne, że nie.-zaśmiał się.-W pełni mi ufa, a ja jej.-dopowiedział. Pomyślałam dlaczego u mnie i Marco nie może tak być. Myślałam nawet, że taka wyrozumiałość nawet nie istnieje, a tu proszę taka niespodzianka.
Z Grześkiem tańczyło mi się na prawdę świetnie. przez cały czas rozmawialiśmy i dobrze się rozumieliśmy. Był bardzo zabawny i taki otwarty. Świetnie spędzało mi się z nim czas. W pewnym momencie tańcząc zauważyłam Carolin i Marco. Odniosłam wrażenie, że dziewczyna po prostu się do niego klei. Dodatkowo Reus jakoś specjalnie się nie sprzeciwiał. Wtedy po prostu chciałam podejść tam i pokazać jej jakieś moje ulubione uderzenie, jednak powstrzymałam się w odpowiedniej chwili.
Po kolejnej piosence oboje postanowiliśmy wrócić na miejsca. Okazało się, że siedzą tam Manuel z Thomasem i Kevinem.
-A wy co tak siedzicie tu sami?-zapytał Krycha, który nie miał problemu z Niemieckim. O dziwno porozumiewał się nim bardzo dobrze.
-A wiesz.. tak czasem bywa, że chce się posiedzieć w spokoju i porozmawiać.-wymamrotał Grosskreuz, który była najbardziej pijany ze wszystkich.
-Może lepiej jak nie będziesz już pił.-zaproponowałam.
-Wiesz... Masz rację. Po co mam pić... skoro mam taką wspaniałą dziewczynę.-mówił zawodnik BVB.-Nie wyobrażacie sobie nawet jak ja ją kocham. Jak zasypiam myślę o niej... jak wstaję myślę o niej... jak jem, piję, gram.... myślę o niej, jak...
-Dobra stary rozumiemy, jesteś zakochany.-doprowadził go do porządku Thomas.
-Czasami mam... ochotę by wstać i krzyknąć na cały głos jak mi na niej zależyy...i wiecie co? Idę jej poszukać...-dopowiedział i wstał, ale nie za bardzo wyglądało to na dobry pomysł, bo Niemiec cały się chwiał.
-E! To chyba nie jest dobry pomysł. Lepiej usiądź.-zaproponował Neuer.
-Nie będziesz mi rozkazywał!-ryknął i ruszył w swoją stronę.
-Następnym razem nie dopuszczajcie go do alkoholu. Tak będzie lepiej. Dla wszystkich.-dopowiedziałam.
Kolejne 20 minut spędziłam na siedzeniu z Niemcami i Krychowiakiem w loży na rozmowach, co dało mi jeszcze lepsze ich poznanie. Możliwe, że się powtarzam, ale chłopaki są na prawdę bardzo sympatycznymi osobami. Uwielbiam spędzać z nimi czas.
-Cześć Wam!-usłyszałam za sobą głos, którego nie chciałam słyszeć.
-Siemka!-odpowiedzieli równo.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.-uśmiechnęła się i dosiadła do nas. Była centralnie na przeciwko mnie. Poczułam się trochę dziwnie.
Można powiedzieć, że od przyjścia blondynki rozmowa już nie kleiła się tak jak chciała. Ja praktycznie w ogóle się już nie odzywałam, Manuel z Thomasem nie mogli załapać z nią wspólnego języka. Tylko Grzesiek jakoś z nią rozmawiał, ale on z każdym, nawet wrogiem potrafiłby się dogadać. Niestety, po chwili z chłopaki z Niemiec zeszli na dół. Też chętnie bym, poszła z nimi, ale przyszłam tutaj z Grzegorzem i nie wypada tak sobie odejść. Nagle zadzwonił telefon Krychowiaka. Nie mam pojęcia z kim, bo nie rozmawiał po polsku, tylko chyba po francusku.
-Przepraszam Was na chwilę, ale Celia mnie woła na dół. Zaraz przyjdę.-oznajmił i wstał z krzesła, a ja tylko popatrzałam na niego z miną, która prosiła go by został. Jednak mężczyzna, chyba nie za bardzo zrozumiał moje błagania i odszedł.
No i nastała krępująca cisza. Dziewczyna patrzała się na mnie przez jakiś czas, a ja na nią. W końcu postanowiłam się odezwać.
-Masz zamiar obserwować mnie przez cały czas, dopóki Grzesiek nie przyjdzie?-zapytałam z pogardą.
-Wiesz, odkąd Cię poznałam zastanawiam się co ten biedny Marco w Tobie widzi...-powiedziała. Miałam ochotę coś jej zrobić, ale postanowiłam się opanować po raz kolejny. Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.-To taki fajny chłopak, a wybrał se Ciebie.
-Wiesz co? Mam taką propozycję.-zaczęłam.-No, bo popatrz: ja Cię nie lubię, ty mnie nie lubisz i może byśmy tak po prostu nie wchodziły sobie w drogę, i udawały, że się nie znamy?
-Uwierz mi, że z chęcią, ale problem polega na tym, że ja i Marco bardzo się polubiliśmy i raczej wątpię, że chciałby zerwać ze mną kontakt.
-Czego od niego chcesz?-nie wytrzymałam i syknęłam w jej stronę.-Przecież jesteś dziewczyną Kevina, więc czego do cholery oczekujesz od Marco?!
-Wiki... Jesteś jeszcze młoda i wiele nie rozumiesz.-popatrzała na mnie.
-Czyli mam rozumieć, że nie kochasz Kevina?
-Ale Kevin kocha mnie i to na razie mi wystarczy. Może kiedy dorośniesz to zrozumiesz.
-Posłuchaj mnie, nie wiem czy wiesz, ale mam czarny pas w karate i nie jest dla mnie problemem obić Ci tą śliczną buźkę. Po prostu odczep się od Marco i ode mnie też! Rozumiesz?!
-Wiki, spokojnie.-zaśmiała się.-To zabawne, ale jeszcze niedawno rozmawiałam z Reusem o tym, że chcesz go mieć na własność. Cóż... miałam rację...
-Słucham?!-krzyknęłam zdenerwowana.-Dlaczego rozmawiasz z nim na mój temat?
-Bo chcę by był szczęśliwy i próbuję mu pomóc, a ty nie dajesz mu tej możliwości.
-A ty niby tak?-spojrzałam na nią. Coraz bardziej podnosiła mi ciśnienie. Z jakiej racji ona rozmawia z nim na takie tematy i z jakiej racji ma czelność mówić mi, że nie zasługuję na niego? Ponownie popatrzałam na nią by odpowiedziała mi, jednak kompletnie zignorowała moje pytanie.
-Wiesz, tak między nami to radziłabym po prostu dla własnego dobra i dla dobra Marco, poszukać sobie innego sponsora. Nie wiem, może Grzesiu byłby idealny dla Ciebie? To nic, że ma dziewczynę. Przecież branie się za cudzych facetów nie jest Ci obce?-gdy to powiedziała czara się przebrała.
-Po pierwsze, spójrz na siebie - sama się do niego kleisz. Po drugie, jaką utrzymanką? Czy ty sama siebie słyszysz? Kocham go i gdzieś mam to ile zarabia! I w ogóle jak śmiesz mi mówić, żebym już za innego się brała?!-byłam już tak zdenerwowana, że w każdej chwili mogłam coś jej zrobić. Złapałam ją za ręką i mocno ścisnęła.-Radzę Ci odwalić się od nas!
-A ja radzę Ci uważać, bo może to się źle dla Ciebie skończyć, a teraz puszczaj mnie!-wykonałam polecenie, a ona bez słowa wstała i poszła. Nawet nie bardzo mnie interesowało, dokąd idzie. Przez chwilę po prostu myślałam nad jej słowami. "Źle się dla mnie skończy"...Ahh wiedziałam, że ona jest jakaś nienormalna i będą z nią problemy, ale teraz to zaczynam się jej po prostu bać. Kiedy tak myślałam zauważyłam, że podchodzą do stolika Grzesiek z Celią.
-Już jestem, a gdzie Carolin?-zapytał Polak.
-Nie wiem i jakoś mało mnie to interesuje...
-Nie lubicie się?-zapytała mnie partnerka piłkarza, również po niemiecku. Na szczęście oboje potrafili porozumiewać się tym językiem. Szkoda, że nigdy nie nauczyłam się francuskiego. Potrafię porozumiewać się oprócz polskiego angielskim, wiadomo niemieckim, rosyjskim i dość dobrze hiszpańskim, ale perfekcyjnie nie jest.
-Powiedźmy, że to była nienawiść od pierwszego spotkania.-wyjaśniłam.
-Gdybym wiedział jak jest zabrałbym Cię ze sobą, ale nie zauważyłem, że wy ten... no, nie lubicie się.
-Skąd mogłeś wiedzieć?-usprawiedliwiałam go.
-A co się teraz stało, bo nie wyglądasz na szczęśliwą? Jeśli oczywiście możemy wiedzieć.-zaciekawiła się brunetka. Dziewczyna wyglądała na miłą i w ogóle oboje wyglądali na osoby, którym można zaufać. Postanowiłam opowiedzieć im wszystko od początku do końca. Nie pomijając moich podejrzeń, kłótni z Reusem, kłótni z Carolin i to co mówiła na Kevina oraz jej ostatnie słowa, że będę tego żałować.
-Biedny Kevin... przecież on jest w niej tak zakochany... Ta laska go zwyczajnie wykorzystuje!-zdenerwował się Grzesiek.
-Chcesz mu to tym powiedzieć?-zapytała Celia.
-Nie, wiem... Na razie myślę o tym, co mam zrobić, by dała nam spokój...
-Ale rozmawiałaś z Marco. Zapewniał Cię, że kocha tylko Ciebie. Nie ufasz mu?-dodała.
-Ufam, ale... ja się strasznie boję, że ona mu coś na ściemnia... Skoro już z nim rozmawiała to coś znaczy!
-Wiki posłuchaj, idź do niego i powiedź mu wszystko, co zaszło teraz. Musisz!-dopowiedział.
-A co jeśli mi nie uwierzy?
-Nie ma takiego prawa nie uwierzyć ci!-krzyknął.-A teraz ruszaj się idź go znajdź zanim ona będzie pierwsza!-rozkazał. Chwilę się jeszcze zastanawiałam czy dobrze zrobię. Zdecydowałam się na propozycję gracza Sevilli. Podziękowałam im serdecznie i ruszyłam na dół po schodach poszukać blondyna. Była około 3 w nocy i wiele osób brylowało na parkiecie. Zaczęłam rozglądać się po klubie, aż nagle spostrzegłam znajomą grupkę mi osób. Jednak nie było tam Reusa, ale i też Carolin.
-Hej, słuchajcie! Nie widzieliście...-powiedziałam jak dotarłam do nich, ale Thomas, który był trochę, a nawet bardzo pijany, postanowił mi przerwać.
-Cześć moja kuzyneczko!-krzyknął i podszedł do mnie, mocno tuląc przy okazji.
-Stary, co ty robisz?-zapytał zdziwiony Robert, który również nie należał do najtrzeźwiejszych.
-Jak to co? Przytulam swoja kuzynkę, o której nie miałem pojęcia. Popatrzcie jaki ten świat jest mały...-westchnął.
-Świetnie, ale wiesz, że mnie strasznie dusisz?-wymamrotałam, bo piłkarz miał strasznie mocny uścisk.
-Wiesz... może spędzimy razem święta...-rozmyślał.-Lisa co ty na to?
-Kochanie, może lepiej ją puść, bo dziewczyna nam padnie zaraz tutaj.-broniła mnie żona mojego "kuzyna". Jednak on mnie kompletnie zignorował i ściskał mocnej.
-Mario! Ratuj!-wołałam do przyjaciela, który jako chyba jedyny nie był aż tak pijany. Co mnie bardo zdziwiło.
-Ej Thomas! Lisa tańczy z jakiś facetem.-powiedział piłkarz BVB, a Müller, który był aż tak pijany, że nie zrozumiał tego, że przed chwilą Lisa do niego mówiła, szybko odkleił się ode mnie i popatrzał w stronę parkietu.
-Gdzie ona?!
-Tutaj jestem idioto!-zaśmiała się, a my razem z nią.
-Kochanie, dlaczego tańczyłaś z jakimś obcym kolesiem? Czy ja Ci nie wystarczam...-piłkarz Bayernu rozmawiał ze swoją żoną, ale ja już nie słuchałam o czym rozmawiali i skupiłam się na swoim pytaniu.
-Nie widzieliście, gdzieś może Marco?-zapytałam w końcu, ale każdy odpowiedział, że nie. Chciałam już odchodzić, ale zaczepiła mnie żona Thomasa.
-Wiki, jeśli szukasz Marco to on chyba razem z Carolin wyszedł na zewnątrz.-odpowiedziała.
-Dzięki Ci. Jesteś wielka!-uśmiechnęłam się do Niemki serdecznie. Mimo wszystko nie były to dobre wieści. Marco jest z nią. Boję się co ona mu nagadała na mnie.
Postanowiłam, więc wyjść na zewnątrz i poczekać na niego, jednak znowu ktoś mnie zatrzymał.
-Wiki zaczekaj!-usłyszałam głos bramkarza reprezentacji Niemiec.
-Tak?
-Bo, bo ja....-mówił nieśmiało. Co ten alkohol robi z ludźmi?
-Stało się coś?
-Mogę Cię przytulić?-zapytał.
-Mnie? Ale dlaczego?-zdziwiłam się.
-Bo nikt inny nie chce...-spuścił głowę.-Nie mam dziewczyny, nikt mnie nie kocha...-mówiła prawie... płacząc.-Ja po prostu chcę... takiego ciepłego przytulaska... To mogę?-popatrzał na mnie.
-Jas.. jasne.-postanowiłam zgodzić się. Nie mogłam dopuścić, by rozpłakał mi się na dobre.
-Dziękuję. Ten Marco to ma jednak szczęście...-wymamrotał.
-Ta, wiem to...-westchnęłam i oboje oderwaliśmy się od siebie.
Postanowiłam wyjść na zewnątrz i poszukać ich, ale na zewnątrz nigdzie ich nie było.
-Przeziębisz się.-usłyszałam głos Ani. Odwróciłam się i zobaczyłam Lewandowską w krótkiej sukience i z kurtkami na rękach. Chociaż ja w sumie też nie jestem lepiej ubrana.
-Nie jest mi zimno.-skłamałam.
-Mnie nie oszukasz.-stwierdziła i podała mi kurtkę, którą szybko ubrałam. Sama założyła też płaszcz na siebie.-Czekasz na kogoś?
-Na Reusa. Wyszedł gdzieś z Carolin.
-No pięknie...
-Aniu, a co jeżeli to jest ze mną coś nie tak?
-Wiktoria przestań! Mam dość słuchania jak cały czas się obwiniasz! Nawet nie masz o co! Pogadaj z Reusem i wyjaśnijcie sobie to wszystko raz na zawsze.-dodała, a mi z niewiadomych przyczyn zaczęły lecieć łzy. Anka bez słowa mnie przytuliła.-Ciii... Ja wiem, że odkąd ona się pojawiła jest źle, ale to minie. Zobaczysz.
-Jestem okropna.-powiedziałam.
-Nie, nie jesteś. To nic złego, że...
-Jestem Ania! Jestem. Ty jesteś chora i zamiast zająć się Tobą i pomóc Ci to ty pomagasz mi. Zamiast zainteresować sie innymi to myślę tylko o sobie!
-Przestań tak myśleć! Zobacz jaka błahostka już wywróciła Ci życie, a tak być nie może, jasne? Zaraz zjawi się tu Reus, pogadacie, pogodzicie się i wrócicie szczęśliwi do hotelu, gdzie będziecie się kochać całą noc.-zaśmiała się na koniec, przy czym poprawiła mi tez humor.-Pamiętasz, to co zawsze Ci powtarzałam?-zapytała.
-Pamiętam: "Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i ...
-... i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć."-dokończyła za mnie.-Zawsze kiedy mam chwile wahania w każdym momencie i w każdej sytuacji powtarzam sobie ten cytat. Pomaga. Ty też go sobie powtórz kilka razy i zobaczysz, że pomoże.
-Marco ma być moim celem?-rozbawiłam się.
-Nie, bo już się kochacie. Twoim celem ma być zażegnanie wszystkich kłótni i dążenie by było ich jak najmniej. No i by ta blondi się odczepiła, a jak nie to pokaż co robią Polki jak się je zdenerwuje.-dodała i ponownie zastygłyśmy w ciepłym uścisku. Postanowiłam poczekać jeszcze na Marco chwilę. Oczywiście Ania uparła się, że poczeka ze mną. Jest wspaniała. Tylko tak mogę opisać to co dla mnie robi. Jest ze mną zawsze kiedy potrzebuję pomocy. Ona, Marco, Mario, a ostatnio Ann, z którą załapałam świetny kontakt. I pomyśleć, że kiedyś uważałam Brömmel za wroga mimo, że jej nie znałam. Czasami zastanawiam się czy to nie jest jakiś sen, bo przecież to jest nienormalne, że mam tylu ludzi w okół siebie.
Kiedy robiło nam się już powoli zimno i chciałyśmy wchodzić dostrzegłam Marco i Carolin zbliżających się do nas.
-No, to powodzenia kochana.-dodała mi na otuchę, a ja czułam jak z nerwów ściska mi się żołądek.
________________________________________________________________
POWRACAM Z KOLEJNYM ROZDZIAŁEM PO MAŁEJ PRZERWIE! :)
Mam nadzieję, że wybaczycie mi to, ale chciałam zabrać się i w końcu coś napisać porządnie. Liczę, że ten rozdział zrekompensuje Wam to czekanie.
Z góry przepraszam też, ze nie komentowałam i nie czytałam Waszych blogów.
Zrobię to dzisiaj wieczorem :)
Ann w ciąży! Cieszycie się? Jaką rolę będzie miała?
Kim w końcu jest Carolin? Kim jest dla Kevina, a kim jest dla Marco?
Czy dojdzie do kolejnej kłótni między zakochanymi?
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.-uśmiechnęła się i dosiadła do nas. Była centralnie na przeciwko mnie. Poczułam się trochę dziwnie.
Można powiedzieć, że od przyjścia blondynki rozmowa już nie kleiła się tak jak chciała. Ja praktycznie w ogóle się już nie odzywałam, Manuel z Thomasem nie mogli załapać z nią wspólnego języka. Tylko Grzesiek jakoś z nią rozmawiał, ale on z każdym, nawet wrogiem potrafiłby się dogadać. Niestety, po chwili z chłopaki z Niemiec zeszli na dół. Też chętnie bym, poszła z nimi, ale przyszłam tutaj z Grzegorzem i nie wypada tak sobie odejść. Nagle zadzwonił telefon Krychowiaka. Nie mam pojęcia z kim, bo nie rozmawiał po polsku, tylko chyba po francusku.
-Przepraszam Was na chwilę, ale Celia mnie woła na dół. Zaraz przyjdę.-oznajmił i wstał z krzesła, a ja tylko popatrzałam na niego z miną, która prosiła go by został. Jednak mężczyzna, chyba nie za bardzo zrozumiał moje błagania i odszedł.
No i nastała krępująca cisza. Dziewczyna patrzała się na mnie przez jakiś czas, a ja na nią. W końcu postanowiłam się odezwać.
-Masz zamiar obserwować mnie przez cały czas, dopóki Grzesiek nie przyjdzie?-zapytałam z pogardą.
-Wiesz, odkąd Cię poznałam zastanawiam się co ten biedny Marco w Tobie widzi...-powiedziała. Miałam ochotę coś jej zrobić, ale postanowiłam się opanować po raz kolejny. Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.-To taki fajny chłopak, a wybrał se Ciebie.
-Wiesz co? Mam taką propozycję.-zaczęłam.-No, bo popatrz: ja Cię nie lubię, ty mnie nie lubisz i może byśmy tak po prostu nie wchodziły sobie w drogę, i udawały, że się nie znamy?
-Uwierz mi, że z chęcią, ale problem polega na tym, że ja i Marco bardzo się polubiliśmy i raczej wątpię, że chciałby zerwać ze mną kontakt.
-Czego od niego chcesz?-nie wytrzymałam i syknęłam w jej stronę.-Przecież jesteś dziewczyną Kevina, więc czego do cholery oczekujesz od Marco?!
-Wiki... Jesteś jeszcze młoda i wiele nie rozumiesz.-popatrzała na mnie.
-Czyli mam rozumieć, że nie kochasz Kevina?
-Ale Kevin kocha mnie i to na razie mi wystarczy. Może kiedy dorośniesz to zrozumiesz.
-Posłuchaj mnie, nie wiem czy wiesz, ale mam czarny pas w karate i nie jest dla mnie problemem obić Ci tą śliczną buźkę. Po prostu odczep się od Marco i ode mnie też! Rozumiesz?!
-Wiki, spokojnie.-zaśmiała się.-To zabawne, ale jeszcze niedawno rozmawiałam z Reusem o tym, że chcesz go mieć na własność. Cóż... miałam rację...
-Słucham?!-krzyknęłam zdenerwowana.-Dlaczego rozmawiasz z nim na mój temat?
-Bo chcę by był szczęśliwy i próbuję mu pomóc, a ty nie dajesz mu tej możliwości.
-A ty niby tak?-spojrzałam na nią. Coraz bardziej podnosiła mi ciśnienie. Z jakiej racji ona rozmawia z nim na takie tematy i z jakiej racji ma czelność mówić mi, że nie zasługuję na niego? Ponownie popatrzałam na nią by odpowiedziała mi, jednak kompletnie zignorowała moje pytanie.
-Wiesz, tak między nami to radziłabym po prostu dla własnego dobra i dla dobra Marco, poszukać sobie innego sponsora. Nie wiem, może Grzesiu byłby idealny dla Ciebie? To nic, że ma dziewczynę. Przecież branie się za cudzych facetów nie jest Ci obce?-gdy to powiedziała czara się przebrała.
-Po pierwsze, spójrz na siebie - sama się do niego kleisz. Po drugie, jaką utrzymanką? Czy ty sama siebie słyszysz? Kocham go i gdzieś mam to ile zarabia! I w ogóle jak śmiesz mi mówić, żebym już za innego się brała?!-byłam już tak zdenerwowana, że w każdej chwili mogłam coś jej zrobić. Złapałam ją za ręką i mocno ścisnęła.-Radzę Ci odwalić się od nas!
-A ja radzę Ci uważać, bo może to się źle dla Ciebie skończyć, a teraz puszczaj mnie!-wykonałam polecenie, a ona bez słowa wstała i poszła. Nawet nie bardzo mnie interesowało, dokąd idzie. Przez chwilę po prostu myślałam nad jej słowami. "Źle się dla mnie skończy"...Ahh wiedziałam, że ona jest jakaś nienormalna i będą z nią problemy, ale teraz to zaczynam się jej po prostu bać. Kiedy tak myślałam zauważyłam, że podchodzą do stolika Grzesiek z Celią.
-Już jestem, a gdzie Carolin?-zapytał Polak.
-Nie wiem i jakoś mało mnie to interesuje...
-Nie lubicie się?-zapytała mnie partnerka piłkarza, również po niemiecku. Na szczęście oboje potrafili porozumiewać się tym językiem. Szkoda, że nigdy nie nauczyłam się francuskiego. Potrafię porozumiewać się oprócz polskiego angielskim, wiadomo niemieckim, rosyjskim i dość dobrze hiszpańskim, ale perfekcyjnie nie jest.
-Powiedźmy, że to była nienawiść od pierwszego spotkania.-wyjaśniłam.
-Gdybym wiedział jak jest zabrałbym Cię ze sobą, ale nie zauważyłem, że wy ten... no, nie lubicie się.
-Skąd mogłeś wiedzieć?-usprawiedliwiałam go.
-A co się teraz stało, bo nie wyglądasz na szczęśliwą? Jeśli oczywiście możemy wiedzieć.-zaciekawiła się brunetka. Dziewczyna wyglądała na miłą i w ogóle oboje wyglądali na osoby, którym można zaufać. Postanowiłam opowiedzieć im wszystko od początku do końca. Nie pomijając moich podejrzeń, kłótni z Reusem, kłótni z Carolin i to co mówiła na Kevina oraz jej ostatnie słowa, że będę tego żałować.
-Biedny Kevin... przecież on jest w niej tak zakochany... Ta laska go zwyczajnie wykorzystuje!-zdenerwował się Grzesiek.
-Chcesz mu to tym powiedzieć?-zapytała Celia.
-Nie, wiem... Na razie myślę o tym, co mam zrobić, by dała nam spokój...
-Ale rozmawiałaś z Marco. Zapewniał Cię, że kocha tylko Ciebie. Nie ufasz mu?-dodała.
-Ufam, ale... ja się strasznie boję, że ona mu coś na ściemnia... Skoro już z nim rozmawiała to coś znaczy!
-Wiki posłuchaj, idź do niego i powiedź mu wszystko, co zaszło teraz. Musisz!-dopowiedział.
-A co jeśli mi nie uwierzy?
-Nie ma takiego prawa nie uwierzyć ci!-krzyknął.-A teraz ruszaj się idź go znajdź zanim ona będzie pierwsza!-rozkazał. Chwilę się jeszcze zastanawiałam czy dobrze zrobię. Zdecydowałam się na propozycję gracza Sevilli. Podziękowałam im serdecznie i ruszyłam na dół po schodach poszukać blondyna. Była około 3 w nocy i wiele osób brylowało na parkiecie. Zaczęłam rozglądać się po klubie, aż nagle spostrzegłam znajomą grupkę mi osób. Jednak nie było tam Reusa, ale i też Carolin.
-Hej, słuchajcie! Nie widzieliście...-powiedziałam jak dotarłam do nich, ale Thomas, który był trochę, a nawet bardzo pijany, postanowił mi przerwać.
-Cześć moja kuzyneczko!-krzyknął i podszedł do mnie, mocno tuląc przy okazji.
-Stary, co ty robisz?-zapytał zdziwiony Robert, który również nie należał do najtrzeźwiejszych.
-Jak to co? Przytulam swoja kuzynkę, o której nie miałem pojęcia. Popatrzcie jaki ten świat jest mały...-westchnął.
-Świetnie, ale wiesz, że mnie strasznie dusisz?-wymamrotałam, bo piłkarz miał strasznie mocny uścisk.
-Wiesz... może spędzimy razem święta...-rozmyślał.-Lisa co ty na to?
-Kochanie, może lepiej ją puść, bo dziewczyna nam padnie zaraz tutaj.-broniła mnie żona mojego "kuzyna". Jednak on mnie kompletnie zignorował i ściskał mocnej.
-Mario! Ratuj!-wołałam do przyjaciela, który jako chyba jedyny nie był aż tak pijany. Co mnie bardo zdziwiło.
-Ej Thomas! Lisa tańczy z jakiś facetem.-powiedział piłkarz BVB, a Müller, który był aż tak pijany, że nie zrozumiał tego, że przed chwilą Lisa do niego mówiła, szybko odkleił się ode mnie i popatrzał w stronę parkietu.
-Gdzie ona?!
-Tutaj jestem idioto!-zaśmiała się, a my razem z nią.
-Kochanie, dlaczego tańczyłaś z jakimś obcym kolesiem? Czy ja Ci nie wystarczam...-piłkarz Bayernu rozmawiał ze swoją żoną, ale ja już nie słuchałam o czym rozmawiali i skupiłam się na swoim pytaniu.
-Nie widzieliście, gdzieś może Marco?-zapytałam w końcu, ale każdy odpowiedział, że nie. Chciałam już odchodzić, ale zaczepiła mnie żona Thomasa.
-Wiki, jeśli szukasz Marco to on chyba razem z Carolin wyszedł na zewnątrz.-odpowiedziała.
-Dzięki Ci. Jesteś wielka!-uśmiechnęłam się do Niemki serdecznie. Mimo wszystko nie były to dobre wieści. Marco jest z nią. Boję się co ona mu nagadała na mnie.
Postanowiłam, więc wyjść na zewnątrz i poczekać na niego, jednak znowu ktoś mnie zatrzymał.
-Wiki zaczekaj!-usłyszałam głos bramkarza reprezentacji Niemiec.
-Tak?
-Bo, bo ja....-mówił nieśmiało. Co ten alkohol robi z ludźmi?
-Stało się coś?
-Mogę Cię przytulić?-zapytał.
-Mnie? Ale dlaczego?-zdziwiłam się.
-Bo nikt inny nie chce...-spuścił głowę.-Nie mam dziewczyny, nikt mnie nie kocha...-mówiła prawie... płacząc.-Ja po prostu chcę... takiego ciepłego przytulaska... To mogę?-popatrzał na mnie.
-Jas.. jasne.-postanowiłam zgodzić się. Nie mogłam dopuścić, by rozpłakał mi się na dobre.
-Dziękuję. Ten Marco to ma jednak szczęście...-wymamrotał.
-Ta, wiem to...-westchnęłam i oboje oderwaliśmy się od siebie.
Postanowiłam wyjść na zewnątrz i poszukać ich, ale na zewnątrz nigdzie ich nie było.
-Przeziębisz się.-usłyszałam głos Ani. Odwróciłam się i zobaczyłam Lewandowską w krótkiej sukience i z kurtkami na rękach. Chociaż ja w sumie też nie jestem lepiej ubrana.
-Nie jest mi zimno.-skłamałam.
-Mnie nie oszukasz.-stwierdziła i podała mi kurtkę, którą szybko ubrałam. Sama założyła też płaszcz na siebie.-Czekasz na kogoś?
-Na Reusa. Wyszedł gdzieś z Carolin.
-No pięknie...
-Aniu, a co jeżeli to jest ze mną coś nie tak?
-Wiktoria przestań! Mam dość słuchania jak cały czas się obwiniasz! Nawet nie masz o co! Pogadaj z Reusem i wyjaśnijcie sobie to wszystko raz na zawsze.-dodała, a mi z niewiadomych przyczyn zaczęły lecieć łzy. Anka bez słowa mnie przytuliła.-Ciii... Ja wiem, że odkąd ona się pojawiła jest źle, ale to minie. Zobaczysz.
-Jestem okropna.-powiedziałam.
-Nie, nie jesteś. To nic złego, że...
-Jestem Ania! Jestem. Ty jesteś chora i zamiast zająć się Tobą i pomóc Ci to ty pomagasz mi. Zamiast zainteresować sie innymi to myślę tylko o sobie!
-Przestań tak myśleć! Zobacz jaka błahostka już wywróciła Ci życie, a tak być nie może, jasne? Zaraz zjawi się tu Reus, pogadacie, pogodzicie się i wrócicie szczęśliwi do hotelu, gdzie będziecie się kochać całą noc.-zaśmiała się na koniec, przy czym poprawiła mi tez humor.-Pamiętasz, to co zawsze Ci powtarzałam?-zapytała.
-Pamiętam: "Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i ...
-... i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć."-dokończyła za mnie.-Zawsze kiedy mam chwile wahania w każdym momencie i w każdej sytuacji powtarzam sobie ten cytat. Pomaga. Ty też go sobie powtórz kilka razy i zobaczysz, że pomoże.
-Marco ma być moim celem?-rozbawiłam się.
-Nie, bo już się kochacie. Twoim celem ma być zażegnanie wszystkich kłótni i dążenie by było ich jak najmniej. No i by ta blondi się odczepiła, a jak nie to pokaż co robią Polki jak się je zdenerwuje.-dodała i ponownie zastygłyśmy w ciepłym uścisku. Postanowiłam poczekać jeszcze na Marco chwilę. Oczywiście Ania uparła się, że poczeka ze mną. Jest wspaniała. Tylko tak mogę opisać to co dla mnie robi. Jest ze mną zawsze kiedy potrzebuję pomocy. Ona, Marco, Mario, a ostatnio Ann, z którą załapałam świetny kontakt. I pomyśleć, że kiedyś uważałam Brömmel za wroga mimo, że jej nie znałam. Czasami zastanawiam się czy to nie jest jakiś sen, bo przecież to jest nienormalne, że mam tylu ludzi w okół siebie.
Kiedy robiło nam się już powoli zimno i chciałyśmy wchodzić dostrzegłam Marco i Carolin zbliżających się do nas.
-No, to powodzenia kochana.-dodała mi na otuchę, a ja czułam jak z nerwów ściska mi się żołądek.
________________________________________________________________
POWRACAM Z KOLEJNYM ROZDZIAŁEM PO MAŁEJ PRZERWIE! :)
Mam nadzieję, że wybaczycie mi to, ale chciałam zabrać się i w końcu coś napisać porządnie. Liczę, że ten rozdział zrekompensuje Wam to czekanie.
Z góry przepraszam też, ze nie komentowałam i nie czytałam Waszych blogów.
Zrobię to dzisiaj wieczorem :)
Ann w ciąży! Cieszycie się? Jaką rolę będzie miała?
Kim w końcu jest Carolin? Kim jest dla Kevina, a kim jest dla Marco?
Czy dojdzie do kolejnej kłótni między zakochanymi?
Słuchajcie! Mam do Was malutką prośbę ;)
Czasami się nudzę i nie mam co robić, więc tak pomyślałam, że jakbyście były takie dobre i podały mi adresy do skończonych blogów o BVB?
Najlepiej te które same czytaliście, napisałyście wy, wasze koleżanki, babcie, dziadki, czy kto tam jeszcze XD
Dajcie coś co polecacie ^.^
Możecie je pisać tutaj pod komentarzami, a już normalnie byłabym w niebie jakbyście zrobiły to w SPAMIE :)
Już teraz Wam dziękuję <3
Zapraszam do komentowania rozdziałów lub jeśli jeszcze tego nie zrobiłyście do zaobserwowania mojego bloga! ♥
MIŁEGO DNIA I MOŻE DLA NIEKTÓRYCH FERII ♥
ENJOY ♥
Jak można zakończyć w takim momencie?! Ale przechodząc do rzeczy!
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam! Rozdział jak zawsze...Perfekcyjnie napisany! *.*
Wszystko świetnie tylko ta Carolin! Gryyy...Nie lubię jej :/
Jestem ciekawa co dziewczyna Kevina tym razem wykombinuje. Wieże że przez nią nie rozpadnie się związek Wiki i Marco!!! Ann w ciąży? Świetnie :) Szczerze cieszę się razem z Wiki, Anią i ciężarną Ann ♥ Dziewczyny tworzą świetne trio, świetnie są z nich przyjaciółki. Nie ukrywam że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i życzę bardzo dużoooooooooo weny!!! :) Do następnego :*
Dlaczego w takim momencie mhhh?oby ta Carolin nie namieszala wiecej w zyciu Wiki i marco. Musza sobie teraz wszystko wyjasnic i znowu zaczac sobie ufac. Mam nadzieje ze w nastepnym rozdziale wszystko doprowadzisz do normy, no to do nastepnego, duzooooo weny pozdrawiam.... :*
OdpowiedzUsuńHmm, jaki stanowczy w uczuciach Reus! Co nie zmienia faktu, że jego zażyła i nieco tajemnicza relacja z Carolin działa mi na nerwy, co jednocześnie sprawia, że nie mogę doczekać się dalszego rozwoju wydarzeń. No i tak bardzo szkoda mi Kevina... Nasza skrzywdzona perełka, mam nadzieję, że da swojej dziewczynie popalić, kiedy dowie się o jej nieszczerości.
OdpowiedzUsuńAnn w ciąży to dla mnie super pomysł! Oczami wyobraźni już widzę Götze z dzieciątkiem na rękach ♡
No i jeszcze mam dla Ciebie dwa blogi, które przeczytałam osobiście, nawet kilka razy (!):
www.marcinho11.blogspot.com
www.ich-liebe-bvb.blogspot.com
Oba są naprawdę szalenie dobre i wciągające (drugi składa się z dwóch części, o ile dobrze pamiętam, autorka podała gdzieś adres).
Miłej lektury, a do siebie zapraszam ponownie w weekend! Pozdrowienia ❤
Cieszę się, że postać Carolin Was ciekawi i powiem, że na pewno zadziwi nie raz, a dodatkowo zaszokuje w pewnym momencie. Kidy zakończymy jej wątek możliwe, że każdy będzie miał inne i nieco dziwne odczucie co do niej. Tego jestem pewna :D W sumie sami zobaczycie wkrótce ;)
UsuńA i serdecznie dziękuję za blogi :*
No dlaczego w takim momencie?! Robisz to specjalnie :CCC Rozdział świetny, ta Carolin działa mi na nerwy... Mam nadzieję, że Marco też się w końcu otrząśnie?ogarnie? czy coś w tym stylu.. Bardzo sie cieszę, że Ann jest w ciąży i pewnie Mario się bardzo ucieszy :)) Czekam na kolejny rozdział niecierpliwie!! Pozdrawiam cieplutko :* - Karu ;d
OdpowiedzUsuńZaufanie zaufaniem ale Marco troszkę nie tak się zachował paradując na imprezie z tą całą Carolin. Wiedział przecież jak Wiki jest zazdrosna, mógł chociaż chwilę Jej poświecić. Wcale się nie dziwię dziewczynie. Caro nie jest do końca szczera i mam wrażenie, że kocha tylko siebie i drogie zabawki. Oby tylko nie namieszała bo mam takie przeczucie, że zaczyna obkręcać sobie Marco dookoła palca.
OdpowiedzUsuńAnn! Jezu uwielbiam Ją! Cieszę sie, że jest w ciąży i jestem ciekawa jak Mario zareaguje, mam nadzieję pozytywnie:)
Czekam na nn i zapraszam do siebie:
http://milosc-bez-konca.blogspot.com/
Jak możesz kończyć w takim momencie? :D Strasznie jestem ciekawa o co chodzi Carolin i jak zachowa się Marco. Według mnie Wiki ma trochę racji, że się tak tym denerwuje. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Zapraszam do mnie. Pojawił się nowy rozdział :) http://meine-echte-liebe.blogspot.com/ Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńNo denerwuje mnie ta Carolin. -.-
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc świetnie rozumiem Wiktorię. Ona może bezgranicznie ufać Marco, ale i tak może się coś wydarzyć i to z nie jego inicjatywy...
Przykro patrzeć jak znów nie mogą dojść do porozumienia.
Rozumiem też poniekąd, że Marco nie chce być ograniczany, ale widząc to, jak Wiktoria denerwuje się każdym jego zamienionym zdaniem z Carolin, powinien pójść na kompromis.
Ciekawi mnie, co jeszcze wymyślisz. ;)
Czekam na następny rozdział i przepraszam, że jestem tutaj tak późno. :( ♥
Buziaki :*
Ale mi ta Carolin podniosła ciśnienie...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ona coś wywinie .
Rozumiem Wiki bo pewnie sama zachowywałabym się w takiej sytuacji .
Ale ta blondi jest bezczelna , no przysięgam, że na miejscu Wiki bym jej tak przyłożyła żeby poczuła xD
Mam nadzieję,że się dogadają i będzie dobrze :)
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
Koniec w takim momencie to nie był dobry pomysł! :D
OdpowiedzUsuńW ogóle to mój pierwszy komentarz tutaj i chciałaby pogratulować świetnego opowiadania i bardzo dobrego stylu pisania ;) Zazdroszczę, sama chciałabym tak pisać... :D
Pozdrawiam <3
Jejku! Dziękuję bardzo za takie słowa :)
UsuńTo niesamowite, że coś co zaczęłam robić przez przypadek powoli staje się moją pasją i podoba się to innym :)
Mam nadzieję, że to nie ostatni Twój komentarz i zostaniesz tu na dłużej :*
Również pozdrawiam <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń