sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 24


"I 2:0"

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)

-Marco...powinniśmy...zbierać...się...słyszysz.-mówiłam między pocałunkami. Nie wiem nawet kiedy oboje pozbyliśmy się naszych górnych części garderoby.
-Mamy dużo czasu.-wypowiedział z trudnością. Nie mogę uwierzyć jak on na mnie działa. Normalnie zaraz ogarnęłabym się, albo po prostu w ogóle nie dopuściła do takiej sytuacji. Teraz to Reus leżał na mnie. Całował moją szyję bardzo delikatnie, ale z każdym kolejnym razem był coraz bardziej namiętniejszy. Potem zjeżdżał już tylko coraz niżej. W końcu dobrał się do zamka moich spodni. Oczywiście jak na złość nie chciał się rozpiąć.
-Szlag by to.-powiedział pod nosem, a ja zaśmiałam się, bo wyglądało to dość zabawnie jak męczył się z moimi spodniami.
-To znak, że powinniśmy kończyć przyjemności.-skomentowałam, ale nagle poczułam jak w końcu rozpiął mój zamek. Popatrzał wtedy na mnie wzrokiem "Mówiłaś coś?". Powoli zajął się ich ściągnięciem, a po chwili już ich nie było. Znowu wrócił do moich ust i znowu całował jakby miał już nigdy tego nie robić. Nie przerywając czynności zajął się teraz swoimi spodniami, z którymi nie miał problemu. Objęłam wtedy rękoma jego szyję. Kiedy już mieliśmy przechodzić do konkretów, przeznaczenie przypomniało nam, że możemy się spóźnić. Usłyszeliśmy dźwięk telefonu Marco.
-Kurwa.-przeklął i wyciągnął rękę po telefon. Okazało się, że dzwoni Kuba. Marco odczekał chwilę, by uspokoić oddech. Dopiero wtedy odebrał.
-Co jest?-zapytał jeszcze lekko dusząc, a ja obserwowałam go leżąc na łóżku.
-...
-Yyy...no tak. Prawie.-mówił i drapał się w głowę i popatrzał na mnie z grymasem.
-...
-Mamy 20 minut?-powtórzył prawdopodobnie to co powiedział Kuba i skierował to też do mnie co znaczyło, bym jak najszybciej poszła się ubrać.
Marco gadał coś jeszcze z Kubą, ale już nic nie słyszałam, bo zamknęłam się w łazience. Wzięłam bardzo szybki prysznic, nawet nie myłam głowy i przebrałam się w to. Tak, nikt z nas nie zakładał koszulki piłkarskiej. Wszyscy razem to uzgodniliśmy, bo jako, że jesteśmy jedną, dwu narodowościową grupą to założymy neutralne ubrania. Potem wyszłam z łazienki, a zaraz po mnie wszedł piłkarz. Ja natomiast zajęłam się robieniem makijażu.
-Gotowa?-zapytał Marco, który też już wyszedł.
-Wiesz jak bardzo Cię nienawidzę.-powiedziałam i złapałam za torebkę.
-Wiem, bo mówisz mi to któryś raz ostatnio.
-Dobra idziemy, bo i tak jesteśmy już spóźnieni.-dodałam i pociągnęłam go za rękę byśmy wyszli.
Zamknęliśmy drzwi i pognaliśmy w kierunku windy. Tuż przed nią coś mi się przypomniało.
-Cholera!-syknęłam, a Marco popatrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Co się stało?
-Zapomniałam kurtki.-złapałam się za głowę.-Daj mi kartę to skoczę po nią, a ty już idź.-zarządziłam.
-Na pewno?-dopytywał się.-Może pójdę jednak z Tobą?-podał mi klucz.
-Przecież nie zgubię się. Spokojnie.-lekko się zaśmiałam.-No już, już.-dodałam i odwróciłam się do pokoju, ale poczułam jak Niemiec łapie mnie za rękę. Odwróciłam się z pytającą miną, a on bez słowa mnie pocałował. Trwaliśmy tak chwilę, a ja kątem oka zauważyłam jak przechodziło tędy starsze małżeństwo. Uśmiechali się do nas.
-Przecież idę tylko po kurtkę.-zaśmiałam się, bo całował mnie jakbym miała gdzieś odejść.-Zaraz do Ciebie wrócę.
-No i co. Lubię Cię całować.-uśmiechnął się do mnie.
-Dobra idę, bo zaraz będą dzwonić po nas. Ty też już złaź na dół.-rozkazałam i udałam się do pokoju. Szybko znalazłam kurtkę i wyszłam z pomieszczenia, wcześniej zamykając go. Ruszyłam, więc do windy, która potem zawiozła mnie na dół. Oczywiście wszyscy już byli.
-No, dobra to chyba wszyscy?-zapytał Kuba jak prawdziwy przewodnik.-To w takim razie plan wygląd tak, że czekamy na mini busik, który wynająłem na te dwa kursy. O widzicie! Już jest!-powiedział i wszyscy skierowaliśmy się do busa. Po niecałych 20 minutach byliśmy już pod stadionem.
-Wow...-powiedziałam, bo jak wyszłam to zobaczyłam ile przyszło kibiców na ten mecz. Nasza reprezentacja... no. Gra jak gra, ale to jest niesamowite, że mimo to Polacy wierzą w naszą drużynę narodową i wierzą, że dorówna siatkarskiej reprezentacji.
-Niesamowite.-powiedziała Agata.-No teraz to nie ma możliwości, by przegrali. Przy takim dopingu.-zaśmiała się.
-Bywał większy i co było?-odpowiedziałam i zaśmiałyśmy się.
Jako, że nie mogliśmy za bardzo wejść głównym wejściem, weszliśmy tylnym. W ogóle nasze miejsca były w strefie VIP. Kiedy odnaleźliśmy swoje miejsca postanowiliśmy usiąść. Mi przypadło miejsce obok Ani i wiadomo Marco. Obok Ani siedziała jeszcze Ann, a Marco - Kuba. Jednak nie nasiedzieliśmy sie za długo, ponieważ chłopaki postanowili odwiedzić kolegów z drużyny. Nam nie chciało się jakoś specjalnie, więc postanowiłyśmy poczekać na rozpoczęcie meczu.
-Gadałaś z Marco o tym?-nagle na miejsce Reusa usiadła Ann. Ania popatrzała się podejrzliwie.
-Nie.-popatrzałam na nią ze smutkiem-Chciałam, ale nie wiedziałam jak zacząć temat...
-O czym chciałaś porozmawiać z Marco?-zapytała Lewandowska.
-O niej.-wskazałam lekko głową w stronę dziewczyny Kevina.-Ann powiedziała mi, że cały czas się pyta coś jej na temat mnie, albo Marco. Dziwna jest po prostu.
-Wydawała się miła-westchnęła Ania.
-Co ja mam robić?-żaliłam się.
-Musisz pogadać z Marco. Przedstaw sprawę jasno, ale delikatnie. Faceci nie lubią jak jesteśmy zazdrosne.-poradziła Ann.
-Powiedź, że mu ufasz, ale boisz się, że stracisz go, bo już raz to przeżyłaś.-dodała Ania.-Nie musisz być tutaj jakąś chorą zazdrośnicą tylko po prostu powiedź mu o swoich obawach.
-Nie martw się. Marco Cię kocha i nie pozwoli na rozwalenie czegoś o co tak długo walczył.-mówiła dziewczyna Mario i obie objęły mnie ramieniem lekko przytulając.
-Ile tu miłości.-usłyszeliśmy śmiechy Marco i Kuby.
-To ja wracam na swoje miejsce.-odparła Ann i mrugnęła do mnie. Ja natomiast postanowiłam wrócić do oglądania co dzieję się na trybunach. Zauważyłam dość dużo nowych dziewczyn co dosiadło się. Zapewne są to dziewczyny polskich piłkarzy.
-Ja i tak nie zapomniałem o tym co było w pokoju.-usłyszałam szept Marco, który mówił mi to wprost do mojego ucha.-Powiesz mi w końcu co się dzieje?-dodał, a ja popatrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
-Nic się nie dzieję.-odparłam.-Na prawdę.-spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Odpuścił, ale wiem, że nie uwierzył. Objął mnie tylko i bez słowa czekaliśmy na mecz.


Po jakimś czasie na murawę zaczęli wychodzić gracze oby dwóch reprezentacji. Ludzie z całego stadionu powstawali z miejsc. Trybuny, które były głównie pozajmowane przez polskich kibiców głośno wiwatowali na cześć naszej drużyny. Nagle spiker powiadomił, że za chwile zostanie zagrany hymn gospodarzy. Cały stadion rozśpiewał się przy hymnie, a ja z Anią, która nie wiadomo skąd wzięła szalik w barwach narodowych, wymachiwaliśmy nim. Kiedy Mazurek Dąbrowskiego dobiegł końca rozbrzmiał hymn Niemiec. Podczas jego trwania Marco złapał mnie za rękę. Przeżywał, że ponownie nie mógł zagrać wraz ze swoimi kolegami z kadry. Brakuje mu gry i boi się, że już nie wróci do formy z przed kontuzji. Wiele piłkarzy właśnie przez kontuzję straciło swój potencjał. Kiedy kolejny hymn sie skończył piłkarze oby dwóch narodów ustawiło się do wspólnego zdjęcia. Było oczywiście w celu walki z rasizmem. Potem już wszystko co na meczach jest zawsze, rozdzielenie połowy, ustawienie zawodników, szybka rozgrzewka i gramy!
Pierwsi zaczynaliśmy my, czyli Polacy. Już na samym początku pokazaliśmy wysoki poziom naszych podań. Niemcy ciągle atakowali i zabierali nam piłkę. Jednak my też nie byliśmy im dłużni, bo nasza obrona na czele z Piszczkiem działała świetnie. Niemcy działali wysokim pressingiem, przez co często traciliśmy piłkę. Nasi obrońcy gubili się i gdyby nie Szczęsny już dawno byśmy przegrywali, ale ciągle utrzymywał czyste konto. Co jakiś czas dało się słyszeć pojękiwanie Reusa, który lekko się złościł jak Wojtek wszystko wybraniał. Niestety, ale już w 20 minucie Szukała popełnił błąd i sfaulował niemieckiego zawodnika, co konsekwencją była żółta kartka. Już do końca pierwszej połowy utrzymał się remis, ale mecz wcale, a wcale nie był nudny. Czasami z emocji wstawaliśmy z krzesełek. Już dawno nie poniosły mnie tak emocje. Gwizdek i piłkarze schodzą do szatni w neutralnych minach. Z jednej strony byli zadowoleni, bo dają radę, na pewno lepiej niż Brazylia, ale z drugiej nie mogą do końca przebić sie przez świetną obronę Niemców.
Większość z nas udała się do łazienki i do sklepiku, by coś ze sobą kupić. Ja jednak postanowiłam od razu z łazienki wrócić na trybuny. O dziwno siedział tam Marco, ale drugie o dziwno, nie był sam. Siedział z Carolin.
-... i potem okazało się, że Kevin zostawił samochód na parkingu. Musieliśmy taki kawał iść.-mówiła z uśmiechem, ale jak mnie zobaczyła schowała ząbki. Na szczęście zauważył mnie też Marco.
-Nie poszłaś coś sobie kupić.-zapytał zadowolony. Jeszcze niedawno miał pretensję do losu, bo ma kontuzję. Czyżby dziewczyna jego kolegi umie poprawić humor?
-Nie miałam po co.-odparłam i zwróciłam się do blondynki.-Siedzisz na moim krzesełku.-powiedziałam.
-I?-zakpiła lekko.
-I mogłabyś ruszyć swoją grubą dupę, bo zajmujesz mi miejsce!?-odparłam głośniej, a ją zatkało. Bez słowa wstała i usiadła tam gdzie wcześnie.
-Musiałaś taka być?-zapytał Marco. Nie był zły, ale w jego głosie dało wyczuć się coś, co nie bardzo można opisać.
-Jeśli chcesz, to ona usiądzie tu, a ja tam.-zaproponowałam zdenerwowana.
-Co Cię ugryzło?-zapytał, a ja odwróciłam się.
-Nic. Mówiłam, że jej po prostu nie lubię.-stwierdziłam, a on tylko pokręcił głową i o nic więcej nie pytał. Nie chciałam, żeby miedzy nami była taka napięta atmosfera, to po chwili spojrzałam na niego i przytuliłam się.
-Przepraszam, ale wkurza mnie ona.-Marco odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło.
-Moja zazdrośnica.-zaśmiał się.
-Ej, nie jestem zazdrosna.-oburzyłam się.
-No, dobra, dobra. Nie jesteś zazdrosna.
-Mój Boże! Jakie kolejki!-usłyszeliśmy głos Lewandowskiej.
-Oooo! Zobaczcie jacy oni są słodcy.-rozczulała się Ewa.
-Najsłodsza para w Borussii-dodała Agata.
-Mamusiu, a czy ciocia Wiktoria i wujek Marco będą mieli dzidziusia?-zapytała mała Oliwka, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Z takimi pytaniami to nie do mnie Oliwka. Musisz pytać wujka Marco.-poradziła Błaszczykowska.
-Wujek!-powiedziała głośno i podbiegła do Reusa.-Będziesz miał dzidziusia z Wiktorią?-zapytała, a nasza grupa przyglądała się tej sytuacji. Nawet Carolin.
-Ale teraz?!-udawał głupiego.
-No, co ty wujek gadasz.-do konwersacji dołączyła się Sara.-Przecież musisz być w domu. Nie wiesz jak robi się dzidziusie?-po tym normalnie leżeliśmy ze śmiechu.
-Ale jak to? Tu nie mógłbym?
-Nie, bo musisz przytulać się z Wiki na łóżku. Tata tak mówił.-powiedziała dumnie Sara.
-To chyba tata nie wie jednak jak powstają dzieci.-skomentował Kuba, a my dosłownie dławiliśmy się.
-Wiesz z Wiktorią się zastanowimy i damy Wam znać, okej?-zapytał blondyn.
-Hmm... dobrze, ale za niedługo mamy wiedzieć!-zarządziła Oliwia.
-Dobrze, obiecuję.-odparł, a ja popatrzałam na niego. Oczywiście cały czas byłam do niego lekko przytulona.
-Przepraszam bardzo, a czy ja mam coś do powiedzenia?-zapytałam ze śmiechem.
-Kochanie!-powiedział Reus.-Oczywiście, że nie masz.-dodał, a my już kompletnie byliśmy rozbawieni.
Kiedy jeszcze chwilę dyskutowaliśmy zauważyliśmy, że piłkarze powoli wychodzą z tunelu. Tym razem to Niemcy zaczynali grę. Jakiś czas trzymali się przy piłce i próbowali strzelać, ale nasz minister obrony jest cały czas czujny. Około 50 minuty przy piłce jest Tomasz Jodłowiec, który decyduję się na długie podanie do Grosickiego. Ten przez chwilę walczył o piłkę z Durmem, ale na szczęście nasz reprezentant wybił piłkę do Łukasza, który to dośrodkował w pole karne. Podbiega Arkadiusz Milik i ...
-GOL! GOL! GOL!-krzyczałam razem z Anią i resztą polskich dziewczyn. Kuba też się cieszył, ale nie targały nim tak emocje jak nami. Ann siedziała razem z Cathy i Carolin oraz biły brawa dla naszego strzelca.
-Jak?-usłyszałam głos zdziwionego Marco. Był zszokowany tym golem, bo tak na prawdę nikt nie myślał. ze Polak strzeli gola najlepszemu bramkarzowi świata. Rozłożył bezradnie ręce. Aż zrobiło mi się go szkoda, więc podeszłam do niego bliżej i pocałowałam w policzek. Lekko uśmiechnął się do mnie. Kiedy emocję opadły zaczęłyśmy ponownie skupiać się na meczu. Zaraz po golu w drużynie Niemiec nastąpiło male stracenie kontroli nad gra. Grali trochę chaotycznie. Przez moment zaczęłam przyglądać się zachowaniu Götze. Również był zdziwiony i lekko rozkojarzony tą bramką. Jednak zaraz potem koło Szczęsnego doszło do małego zamieszania, ale Wojtuś radzi sobie dzisiaj wręcz genialnie. Kolejne próba strzelenia nie udana. Kolejna, ale Niemcy tracą piłkę i nadchodzi szybka kontra Polaków. Kamil Grosicki biegnie do pola karnego. Mija obrońców i strzela! Jednak Manuel Neuer radzi sobie z takim strzałem, bo był trochę nie dokładny i słaby, więc bez problemów łapie piłkę. Potem nadchodzi zmiana właśnie Grosickiego. Wchodzi za niego Waldemar Sobota, Niemcy również szykują zmianę i za Kramera wchodzi Draxler. Ponownie goście tracą piłkę i na rzecz Lewego, który to rusza z piłką, ale niestety tuż przed polem karnym Mats czysto zabiera piłkę. W ostatnich 20 minutach każdy miał kilka sytuacji do strzelenia. W 77 minucie w obu drużynach doszło do zmian. Za Arka Milika wchodzi Sebastian Mila, a u Niemców Lukas Podolski wymienia Andre Schürrle, W ostatnich minutach doszło jeszcze po jednej zmianie. Im było bliżej końca meczu tym temperatura rosła coraz bardziej. Niby prowadzimy, ale wiadomo, że piłka jest nieprzewidywalna. Wszystko może sie zdarzyć. Nagle w 88 minucie z autu wyrzucają piłkę do Roberta. Ten podbiega bliżej pola karnego. Cały stadion nagle wstaje na równe nogi. Lewandowski podaje prostopadle do Sebastiana Mili. Nagle cały piłkarski świat (od aut. może troszeczkę przesadziłam XD) widzi piłkę w siatce!
-TAAAAAKKK!!!-krzyczałyśmy razem z dziewczynami. Szczęśliwa przytulałam Anię i całowałam ją z emocji. Teraz nawet Kuba nie oszczędzał się i przytulał swoją rodzinę. Z emocji zaczęłam ściskać Marco.
-Marco mamy to! Wygraliśmy z Niemcami! Tak długo na to czekaliśmy! Już nikt nam tego nie odbierze!-mówiłam będąc cały czas w uścisku i dodatkowo nie myśląc to co mówię.
-Też się cieszę.-powiedział po prostu, a ja zauważyłam jakby był po prostu smutny. Również spoważniałam i przytuliłam go.
-Umówmy się tak. My wygrywamy teraz u siebie, a wy u siebie, okej?-zapytałam.
-Hmm... Niech będzie.-powiedział i pocałował mnie w usta. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale po chwili usłyszeliśmy gwizdek, który zakończył spotkanie i wielkie wrzaski kibiców z Polski. Cały stadion cieszył się z wygranej. Z jednej strony byłam szczęśliwa, ale z drugiej było mi żal niemieckich zawodników, bo w końcu mam tam wielu przyjaciół. Jednak wygrana Polaków to jest po prostu coś nie zwykłego. Przyznaje, że od ostatniego czasu nie wierzyłam w nasza drużynę narodową, ale to co teraz pokazali to jest po prostu najpiękniejszy dzień!
-Dobra to co idziemy do nich?-zapytał Kuba, a my tylko kiwnęliśmy głowami i całą paczką doszliśmy na korytarz, gdzie znajdują się szatnie chłopaków.
Chwilę na nich czekaliśmy, ale po sekundzie wyszli chłopaki z Niemiec. Był to Mario z Thomasem Müllerem i Erickiem oraz Kevinem. Ten ostatni zaraz po wyjściu podszedł do swojej dziewczyny. Reszta natomiast do mnie i do Marco.
-Ja nie wiem.-mówił Thomas.-Robiliśmy wszystko, tak jak na Mistrzostwach i co?
-I 2:0.-powiedział Mario i właśnie do nas podeszli.-Hej, Wiki.-powiedział i przytulił mnie, bo prawda jest taka, że dawno się nie widzieliśmy, potem przywitał się z Marco i resztą oraz oczywiście z AK.
-Boże...najgorszy mecz w historii.-wzdychał Eric.
-Nie martw się.-poklepałam, go po ramieniu.-Pozwalam Wam wygrać z każdym, ale tylko z nami musice przegrać.-zaśmiałam się.
-Ej, przecież ustaliliśmy, że w rewanżu to my wygrywamy.-oburzył się Reus.
-No...-zrobiłam niewinną minę.
-Prawda jest taka, że byliście lepsi. Nie potrafiliśmy wykorzystać dobrze okazji. Gratuluję.-zwrócił się do mnie piłkarz Bayernu, a ja odwzajemniłam to szczerym uśmiechem.
-To może poznacie się tak oficjalnie.-zaproponował Marco.-Thomas, Wiktoria. Wiktoria, Thomas.-przedstawił nam sobie blondyn. Z szatni reprezentacji zachodnich sąsiadów po kolei wychodzili inni, a ja miałam szansę poznać innych Niemców. Oprócz Thomasa, który okazał się na prawdę sympatycznym facetem, poznałam innych piłkarzy, czyli Manuela Neuera, Andre Schürrle, Toniego Kroosa, Jerome Boatenga i Lukasa Podolskiego, z którym miałam przyjemność porozmawiać chwilę po Polsku. Z Thomasem Müllerem oczywiście poruszyłam temat tego samego nazwiska i dochodziliśmy czy nie możemy być czasem rodziną, oczywiście na żarty, chociaż byłoby śmiesznie jakby okazał się moim dalekim kuzynem. Znajdowały się też tam dziewczyny piłkarzy z Polski i Niemiec. Poznałam tylko żonę Thomasa Müllera, a z Polski Marinę Łuczenko. Poznała nas ze sobą Ania. Nagle z szatni Polski zaczęli wychodzić nasi piłkarze. Miedzy innymi Robert z Wojtkiem i Grzegorzem Krychowiakiem. Potem wyłonił się Łukasz z Arkiem Milikiem. Od razu Ania poleciała do Roberta, ja zaraz po niej też podeszłam.
-Robciu!-krzyknęłam i rozłożyłam ręce,
-Wikuś!-powtórzył gest i oboje się przytuliliśmy.-Zadowolona jesteś?!-zapytał.-A tak w nas nie wierzyłaś.
-No przyznaję, ale teraz zwracam honor.-odparłam.
-Dobra, poznaj tutaj dzisiejsze gwiazdy i naszego ministra obrony narodowej. Słuchajcie to jest Wiktoria, dziewczyna Marco, ale jest, jak już dało się usłyszeć, Polką. Wiki to jest Wojtek, Grzesiek, i Arek.-przywitałam się ze wszystkimi.
-Kto by pomyślał, że słynnego Marco Reusa zauroczy taka niewinna polka.-powiedział Wojtek. Od razu dało się zauważyć, że jest niezwykle pozytywnym kolesiem.
-Ja bym na nią uważał.-ostrzegał Łukasz.-Jak mieszkała w Polsce to trenowała karate, więc uważaj.-dodał i zaśmialiśmy się. Po jakimś czasie Polacy i Niemcy zapoznawali się coraz bardziej.
-Słuchajcie, a może wyjdziemy dzisiaj do klubu. Tak po meczu się odstresować.-zaproponował Kuba.
-Jestem za!-krzyknął Neuer.-Muszę jak najszybciej zapomnieć o tym meczu.
-Ja odpadam.-powiedział Eric.-Jestem cholernie zmęczony i nie marzę o niczym innym jak o prysznicu i łóżku.
-Ja też jestem martwy-dodał Roman.
Przez kilka minut dochodziliśmy kto idzie, a kto nie. Zawodników trochę było, więc nie mogliśmy się za bardzo połapać. Robert postanowił zagrać inaczej.
-Dobra słuchajcie!-krzyknął Lewy.-Tak to my się nie dogadamy! Robimy tak : ten kto chcę gdzieś wyjść to o 24 widzimy się pod Platinium. To najlepszy klub w Warszawie, więc problemu, że nie zarezerwowaliśmy stolika, nie będzie.
-Skąd ty znasz takie miejsca?-zapytał Marco.
-No właśnie.-dołączyła się Ania.-Skąd?
-No, wiesz. Było się młodym i ... To Wojtek mnie namówił!-zrzucił winę na przyjaciela.
-Lewy, ty chyba dawno nie miałeś obitej twarzy.-powiedział Szczęsny.
Potem rozeszliśmy się do hoteli. Chłopaki musieli jeszcze szybko po udzielać wywiadów. Jednak nasza grupa szybko wymknęła się i udaliśmy się do hotelu.
Gdy dotarliśmy do pokoju rzuciłam się szybko na łóżko i głośno westchnęła,
-Moje nogi!-jęknęłam.
-Jak chcesz możemy zostać.-zaproponował Marco.
-Żartujesz? Mam opuścić sobie zabawę z takimi ludźmi? Nigdy!-zaprzeczyłam i podeszłam do łazienki wziąć ponownie prysznic. Tym razem woda była zimna, co idealnie oczyściło mi mój umysł. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i wyszłam, zwalniając przy tym łazienkę Reusowi.
-Mogłabyś chodzić tak cały czas.-zaśmiał się i przelotem pocałował mnie w policzek, a ja tylko pokręciłam głową. Następnie sięgnęłam do walizki i wyjęłam z niej sukienkę, którą wzięłam, bo przewidziałam, że nie obędzie się od takich wyjść. Nałożyłam bieliznę w pokoju, a potem sukienkę. No skromnie mówić, nie wyglądałam tak źle.
-Mogę wejść?-zapukałam do łazienki.
-Jasne.-usłyszałam. Oczywiście Niemiec stal przy lustrze i układał swoje włosy. Na sobie miał czarną koszulę. Do tego czarne rurki i trampki z PUMY.
-Będę musiała Cię nieźle pilnować.-odparłam jak go zobaczyłam.
-Raczej ja Ciebie.-dodał i spojrzał na mnie.-Ślicznie wyglądasz.-podziękowałam mu uśmiechem i zajęłam się makijażem, a potem podkręceniem włosami. Na szczęście lustro było duże i obydwoje się zmieściliśmy. Kiedy Reus skończył zajmować się swoimi włosami i podszedł mnie od tyłu i przytulił oraz zaczął całować w szyję.
-Jakbyś nie zauważył mam w ręku prostownicę i mogę Cię oparzyć.-powiedziałam.
-Wolałbym zostać z Tobą w hotelu i dokończyć do co nam przerwano.-zignorował mnie.
-Za późno, ale może jak wrócimy i nie będziemy zmęczeni to...
-Na prawdę?-ożył nagle i popatrzał na mnie przez lustro.
-...to pójdziemy grzecznie spać.-zaśmiałam się.
-Osz ty!-dźgnął mnie w bok i wyszedł z łazienki, a ja dokończyłam podkręcanie włosów.
-Muszę załatwić jakiś pistolet, bym mógł odstrzelać tych wszystkich kolesi, co się będą do Ciebie kleić.-powiedział gdy wyszłam z pomieszczenia i weszłam do salon. Blondyn siedział na krzesełku i przeglądał coś w telefonie.-Chodź zrobimy sobie zdjęcie.-zaproponował Marco. O tak! Oboje to uwielbiamy! Naturalnie nie skończyło się na jednym, a jedno z nich trafiło na instagrama piłkarza.
-Tak w ogóle to ja chyba tez powinnam załatwić coś czym mogłabym odganiać taką jedną.-powiedziałam to co myślałam cały dzień. Przy tym też się zaśmiałam, Marco popatrzał natomiast na mnie ze zdziwieniem.
-Chodzi Ci o Carolin?-zapytał.
-Po co pytasz jak to jest jasne?
-Nie rozumiem co Ci się w niej nie podoba. Jest miła, zabawna, a co najważniejsze jest dziewczyną mojego przyjaciela, więc nie wiem co ty sobie wyobrażasz.-odparł.
-Po prostu nie lubię jej i nie lubię jak z nią gadasz.-podniosłam lekko głos.
-Czyli dobrze rozumiem, że nie mogę rozmawiać z jakąkolwiek dziewczyną, bo zaraz masz jakieś chore wyobrażenia?!-również denerwował się coraz bardziej.
-Nie, nie zabraniam Ci niczego, ale nie chcę byś zadawał się z nią!
-Ponieważ?
-Ponieważ jej nie trawię!-krzyknęłam.
-Wybacz, ale może ja zabronię Ci zadawać się np. z Mario, albo Robertem?
-To nie to samo, bo Robert i Mario są Twoimi i moimi przyjaciółmi, a ta blondi pojawiła się nie wiadomo skąd. Skoro tak bardzo jest zakochana w Kevinie to co chce od Ciebie?
-Skoro Mario jest tak bardzo zakochany w Ann to co chcę od Ciebie?-zapytał. Przez chwile poczułam, że ma rację. Mario mówił mi, że czasami ciągnie go do mnie, ale to nic więcej.
-Tłumaczyłam Ci przed chwilą, że to nie jest to samo! -odkrzyknęłam.
-Słuchaj to wygląda jak byś chciała mnie na własność, ale ja nie jestem rzeczą. Wybacz, ale to jest chore. Wiktoria, ogarnij się trochę!-dodał, a ja poczułam jak nagle moje oczy robią się wilgotne.
-Wybacz, że po prostu się boję, że znowu jakaś dziewczyna zabierze mi kogoś kogo kocham.-odparłam.-Idź sam, bo ja już straciłam ochotę na zabawę. Może "pogadasz" sobie z Carolin.-dodałam i szybkim krokiem weszłam do sypialni. Usiadłam na brzegu łóżka. Czułam jak z moich oczy lecą automatycznie łzy. Nie chciałam ich wycierać. Nie miałam na to sił. Nagle poczułam jak otwierają się drzwi.
-Wiki?-powiedział cicho, ale ja nie odpowiedziałam tylko dalej siedziałam i cicho płakałam. Powoli podszedł do mnie i usiadł obok. Prawdopodobni zobaczył, że ja płaczę. Zmusił mnie do przytulenia, ale ja nie przestawałam płakać.-Przepraszam. Nie wiedziałem, że jeszcze to przeżywasz. Nie chciałem.-dodał.
-Mogłeś pomyśleć wcześniej.-mówiłam płacząc nawet jeszcze bardziej.
-Nie płacz. Nienawidzę tego. Nienawidzę jak ktoś płacze przeze mnie, a szczególnie ty Wiki. Kocham Cię. Pamiętaj o tym.
-Marco, ale ja po prostu się boję.-odkleiłam się od niego i popatrzałam mu w oczy.
-Pamiętaj, że możesz mi ufać, bo nie zdradzę Cie nigdy. Za długo walczyłem o Ciebie by teraz tak po prostu iść do innej.-objął moją twarz w dłonie.
-Nie chodzi o to, że Ci nie ufam. Ja nie ufam jej. Co jak upiję Cię, albo będzie Cię kokietować, albo...
-Ciii.-przerwał mi i ponownie przytulił mnie do siebie.-Nie twórz czarnych scenariuszy. Obiecuje, że nigdy niczego takiego nie zrobię. Nigdy, Wiki rozumiesz? Nigdy?-powiedział i namiętnie pocałował mnie w usta. Chwilę spędziliśmy na takim zajęciu, aż w końcu przestał mnie całować.-Jeśli nie chcesz to nie musimy iść, ale jak tak to już sie zbieramy.-zaproponował.
-Idziemy, tylko muszę poprawić makijaż.-dodałam i wytarłam łzy.
-Mała?-powiedział do mnie.-Obiecuję, że już nigdy nie będziesz przeze mnie płakać.-i ponownie zatopił się w moich ustach tylko teraz na dłużej.
-Mam nadzieję...-pomyślałam.
________________________________________________________________
ZAPRASZAM NA 24!
KOCHANE!

Na początku bardzo chciałabym przeprosić, bo czuję się jakbym Was oszukiwała. Obiecałam Wam, że jak dodacie dużo komentarzy, to rozdział będzie szybciej. Strasznie Wam dziękuję za taką ilość pod ostatnim postem, teraz wiem, że jednak jest ktoś, kto czyta moje wypociny, ale ja kompletnie zawaliłam. Dodaje rozdział prawie po tygodniu :( Wybaczcie mi, ale w te dwa dni wolne, to pisałam to co widzicie, a potem szkoła, ostatnie poprawianie, a gdy już w piątek zabierałam się za dodanie wpisu, to pojechałam na zakupy i potem zadzwoniły przyjaciółki. 
Przepraszam, że Was zawiodłam. Mam nadzieję, że nie zawiedliście się na mnie aż tak bardzo :/ 

Co do rozdziału, to przyznaję, że nawet mi się on podoba, ale ocena należy do Was :)

Czy dziewczyna Kevina narozrabia na imprezie?
Czy coś się na niej stanie?
Wiki i Marco poradzą sobie w kryzysie?
Ciąg dalszy wizyty w Polsce już w następnym rozdziale!

Jeszcze taka mała sprawa :)

Otóż chciałabym coś malutkiego wyjaśnić.
Dziewczyna Kevina co występuję w opowiadaniu nie jest wymyśloną postacią ;)
Kevin na prawdę ma dziewczynę, która nazywa się Carolin, a to, że Marco kiedyś też miał Caro to tylko przypadek. Carolin Marco, a Carolin Kevina to zupełnie dwie inne osoby w życiu i w opowiadaniu ;)
Tu macie jej zdjęcie: 
Więcej znajdziecie tu


Dodatkowo doszłam do wniosku, że popełniłam błąd, bo dopiero teraz zauważyłam, że była dziewczyna Marco ma w swoim imieniu na końcu literę 'e'. To jest mój błąd, bo prawdopodobnie sugerowałam się innym blogiem, gdzie występuję CarolinE.
Ale w moim opowiadaniu, będzie miała na końcu, 'e', by odróżnić je jakoś XD 

A tak w ogóle jak w szkole? Oceny poprawione?
Ja powiem, że jestem z siebie niesamowicie dumna! 
A kiedy macie ferie? I jakie plany?
Ja zaczynam od 2 lutego :/ 

Miłego dnia kochane! 

ENJOY ♥

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze: kocham outfit Marco z tą czerwoną kurtką! ❤
    Po drugie: dzięki temu rozdziałowi przypomniałam sobie, że na potrzeby meczu po raz pierwszy od dawna odłożyłam na bok sympatię do niemieckiej reprezentacji... Pamiętam, ile mnie to kosztowało, ale pamiętam też, jaka duma mnie wtedy rozpierała. POLAND POWER!
    Odnośnie treści: zachowanie Marco na trybunach było mega słodkie! Wyobrażałam sobie jego wyraz twarzy, jak się złości i sama chciałabym go wtedy przytulić :p Jednocześnie Carolin znów dała do myślenia i wprowadziła zamęt do relacji Reusa i Wiki. Jestem ciekawa, jak na to wszystko zareaguje Kevin.
    Swoją drogą, jego dziewczyna jest piękną kobietą i cudownie razem wyglądają. Moim zdaniem pasują do siebie fantastycznie :)
    Moje poprawianie ocen dopiero się zaczyna, ale wakacje zimowe mam za to od 4. do 22. lutego, więc jest na co czekać :) Zabieram się do pracy.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twojego bloga! ♥
    Wiktoria i Marco są tacy...Idealni!
    Mecz opisałaś bardzo fajnie. Z wszystkich dziewczyn lubię trójkę Ann, Wiktorii i Ani ♥
    Nie jestem przekonana co do Caroline. Wydaje mi się taka...Sztuczna?! Mniejsza o nią!
    Kocham każdy twój rozdział *.* Są takie fajne. Na każdego czekam z niecierpliwością!
    I znów się powtórzę =D Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! +Zapraszam do mnie i na mojego nowego bloga :
    http://milosciniewybierasz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku! Dziękuje bardzo za takie miłe słowa!
      Nawet nie wyobrażasz sobie jak jest mi miło coś takiego czytać :*
      Dałaś mi teraz niesamowitą motywację na kolejny rozdział!
      Dziękuję i na pewno wpadnę na nowego bloga :3

      Usuń
  3. Rozdział cudowny <3
    Denerwuje mnie ta dziewczyna Kevina .
    Mam nadzieję, że nic nie stanie się na tej imprezie .
    Ale mam wrażenie , że mimo to Caroline namiesza w życiu Wiki i Marco .
    Jeśli się tak stanie mam nadzieję, że przetrwają kryzys .
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały!
    Wiktoria i Marco... Rozpływam się! Wszystko jest takie idealne, w takim razie po co tu ta Carolin... Coś czuję, że to jeszcze nie koniec problemów w ich związku. Świetnie opisałaś ten mecz. Mogliśmy przeżyć te emocje jeszcze raz, za co ci serdecznie dziękuję! <3
    Jesteś najlepsza. Pisz szybko kolejny!
    Ja również ferie zaczynam DOPIERO od 2 lutego. A teraz... cierpię!!!
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi się wydaje, że dojdzie może do pocałunku pomiędzy dziewczyną Kevina a Marco, Wiki to zobaczy i będzie ambaras :P Rozdział świetny jak zawsze :))) Wybaczam opóźnienie rozdziału, wiadomo, że jesteś tylko człowiekiem i czasami zdarzą się takie sytuacje, kiedy, np.: nie można wstawić rozdziału na bloga ;)) Oceny są naprawdę niezłe, tylko teraz je utrzymać do końca roku szkolnego :D Ferie zaczynam dopiero 16 lutego :( Więc - masakra :/ Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny rozdział :* :)) - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem! Wybcz, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale! :D
    Rozdział świetny!
    Bardzo podobało mi się to, jak opisujesz spotkanie Polska - Niemcy. Czułam to napięcie i atmosferę. <3
    Nie podoba mi się ta cała dziewczyna Kevina. Ona ewidentnie chce czegoś więcej od Reusa. Zdecydowanie. Nie dziwi mnie zachowanie Wiktorii. Marco jest w końcu dla niej kimś naprawdę ważnym i wiem, że z pewnością nie chce go stracić. Piłkarz powinien zrozumieć swoją dziewczynę. Wiele przeszła i potrzebuje więcej opieki niż inne kobiety...
    Jestem ciekawa, co wydarzy się na imprezie. ♥
    Czekam na nn. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń