"CZY ON JEST NORMALNY?!'
*******
Możliwe, że taniec z Carolin nie był świetnym pomysłem. Jednak kiedy dziewczyna mnie porwała nie miałem za bardzo czasu na myślenie. Zdaje sobie sprawę, że Wiki mogłaby ponownie poczuć się zazdrosna, ale chyba wyjaśniliśmy sobie co trzeba? Po za tym Wiktoria świetnie bawiła się z jak on miał? Grzesiek? No, tak. Grzesiek. Także mam nadzieje, że kolejnych nieprzyjemności już nie będzie. Zaciekawiło mnie tylko to, że Caro zaczęła temat o mnie i o Wiki. Powiedziała coś w stylu, że wie jak to między nami teraz jest, że Wiktoria stara się mnie trzymać z boku, ale przecież tak nie jest. Znaczy chyba nie jest... Zdziwiło mnie to, że sama zaczęła o nas rozmawiać, ale poczułem się jakby zauważony, bo nie rozmawiałem jeszcze o tym z nikim, bo nie miałem kiedy, a tu ktoś sam dostrzegł moje problemy.
Po jakimś czasie oboje zmęczyliśmy się tańcem i postanowiliśmy dołączyć do części z naszego towarzystwa, którzy siedzieli teraz w dolnej części klubu na krzesełkach. Carolin postanowiła pójść na górę do Kevina, który siedzi z podajże Manuelem i Thomasem. Gdy dziewczyna poszła zacząłem rozglądać się za moją partnerką, ale nie widziałem jej, tak samo jak reszta. Nagle zauważyłem pijanego w trzy dupy Kevina.
-Cześć przyjacielu... jak się masz?-powiedział chwiejąc się.
-Hej.-odpowiedziałem z grymasem na twarzy.-Nie wiesz może, gdzie jest Wiki?
-Jaka Wiki?
-No jak jaka Wiki? Kevin ostatni raz pijesz w takich ilościach. No, moja Wiktoria, która jest moją dziewczyną. Tak, mam dziewczynę. Brunetka z Polski. Coś Ci świta w tej łepetynie czy jeszcze nie bardzo?
-Jeszcze nie bardzo...-odparł, a ja się załamałem.-Ale jedno powiem Ci, że ja też mam dziewczyn, ale nie za bardzo lubi kiedy jestem pijany... Jak chciałem przed chwilą ją przytulić to mnie wyminęła i podeszła innych...
-Nie dziwię się jej.-skomentowałem i pomogłem mojemu klubowemu koledze z usadzeniem się. W pewnym momencie zauważyłem Wiktorię, która siedziała w naszej loży z... Carolin? Rozmawiały... Dziwne.. Czyżby jest szansa, że dogadały się? Postanowiłem powoli iść w ich stronę. Kiedy miałem wchodzić już po schodach, to schodziła z nich już blondynka. Była bardzo zdenerwowana i prawie mnie zauważyła.
-Cholera!-krzyknęła.-A, to ty Marco. Przepraszam. Nie zauważyłam Cię.
-Nic nie szkodzi, ale z Tobą wszystko okej?-zapytałem.
-Nie, Marco. Nie jest okej, ale nie ważne.-dodała i chciała odejść, ale złapałem ją szybko za rękę.
-Jest ważne i jak mi zaraz nie powiesz o co chodzi to nie puszczę Cię.-zagroziłem i zaśmiałem się przy tym by załagodzić atmosferę.
-Dobrze...-odparła po chwili.-Ale nie tutaj. Chodźmy może na zewnątrz, co?-tak tez zrobiliśmy. Wzięliśmy nasze kurtki i poszliśmy na krótki spacerek. Nie znamy za bardzo Warszawy, ale nie przejmowaliśmy się tym za bardzo. Po prostu szliśmy tam, gdzie nas nogi poniosą. Przez jakiś moment nie gadaliśmy nic. Ciekawiło mnie co tak zdenerwowało dziewczynę Kevina i miałem wrażenie, że to ma związek z Wiktorią. W pewnym momencie zobaczyliśmy ławkę i usiedliśmy na niej.
-To powiesz mi co się stało?-zapytałem w końcu.
-Marco... Ja wiem. że nie znamy się jakoś strasznie długo, ale ja polubiłam Cię od razu. Już jesteś dla mnie przyjacielem i wiem, że mogę Ci zaufać, ale...
-Ale...?
-Ale jako przyjaciółka uważam, że nie powinieneś tego wiedzieć...
-Dlaczego?-zdziwiłem się.
-Bo ją kochasz...-oznajmiła, a ja zawiesiłem się na chwilę. Nie chce powiedzieć mi czegoś by nie oczernić Wiki?
-Teraz to nie masz już wyjścia i masz mi odpowiedzieć!-rozkazałem.
-I co to da?
-Dużo! Caro mów!
-Bo... Wiki mnie uderzyła...-powiedziała cicho, a ja zamarłem.
-Co!?-podniosłem głos.-Ale jak to uderzyła?
-No, po prostu. Zaczęła krzyczeć na mnie, że mam się od Ciebie odwalić, że ty nie masz prawa ze mną rozmawiać. Na końcu dodała, że nie życzy sobie mojej osoby w Twoim towarzystwie i jak jeszcze raz mnie zobaczy to źle się to skończy.-opowiedziała mi historię łamiącym głosem.-Kiedy powiedziałam jej, że nie będę się słuchać, bo to Twoje życie i to ONA nie ma prawa Cię kierować, bo to, że jesteście razem wcale jej do nie upoważnia....-przerwała i wytarła łzy, które jej spłynęły.
-Co zrobiła potem?-dopytywałem się.
-Wkurzyła się. Zaczęła krzyczeć i złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła. Kiedy wstałam, by się od niej uwolnić uderzyła mnie w policzek.-dodała i zauważyłem jak z jej oka ponownie wypłynęły kolejne łzy. Szybko je wytarłem, a dziewczyna przytuliła się do mnie. Odwzajemniłem uścisk i zacząłem się zastanawiać
Nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony Wiki nie jest taka, że od razu rzuca się na każdego z pięścią, ale w sumie sam doświadczyłem, że jeśli zajdzie się jej pod skórę, to nie jest łatwo dogadać się z nią. Jednak na prawdę to zrobiła? Wiktoria nie przepada, a nawet nie cierpi Carolin, ale chyba nie jest zdolna do tego za bardzo. Cholera! Co ona narobiła?
-No już uspokój się.-skierowałem się do niej.
-Ona trenuje coś? Boks?-podniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
-Karate.-westchnąłem.
-Marco, ja się boje, że ona i Tobie kiedyś coś zrobi, albo już zrobiła...
-Taaa...-pomyślałem.-Nic mi nie zrobi. Spokojnie.
-Uderzyła Cię?-krzyknęła lekko.
-Nie... znaczy... to było kiedyś jak się poznaliśmy po raz pierwszy, ale przyznaję zasłużyłem sobie.-odparłem.-Ale skąd wiesz i...
-Jestem psychologiem i widzę po ludziach pewne rzeczy. Marco, nie liczy się jak, albo kiedy i w jakiej sytuacji, tylko sam fakt, że potrafi podnieść rękę na ludzi po za matą jest chore i karalne! Nie widzisz tego co ona robi?
-Caro, ja wiem, że wy nie przepadacie za sobą, ale ja kocham Wiktorię. Porozmawiam z nią poważnie na temat jej zachowania, ale ja muszę wiedzieć, że to jest prawda...
-Wiedziałam, że mi nie uwierzysz...-mruknęła i wstała z ławki.
-Zaczekaj...-złapałem ją za rękę.-Pamiętaj, że Wiki jest moją dziewczyną i zawsze, choćby nie wiem co, muszę ją bronić. Jednak w takiej sytuacji przegięła. Pogadam z nią i przemowie jej do rozsądku. Jednak ja muszę mieć 100 % pewność, że mówisz prawdę.
-Mam Ci załatwić zapis z kamer?
-Nie, ale.. ja po prostu nie chcę w to uwierzyć. Wiki nie jest taka...
-Najwidoczniej słabo ją znasz. Ona jest zdeterminowana by zatrzymać Cię przy sobie i zrobi wszystko za wszelką cenę.
-Postaram się z nią porozmawiać. Może uda się jakoś to wyjaśnić.-mówiłem.
-Nie zrozum mnie źle Marco, ale ona jest manipulantką. Pokłócicie się, a potem poleci zapłakana albo do Mario, albo do Ani i założę się, że staną po jej stronie. Zobacz jak omotała już TWOICH przyjaciół!-odpowiedziała, a ja zacząłem zastanawiać się, czy może ona ma racje.
-To co ja mam zrobić?-ponownie usiadłem na ławce.
-Zrób coś z tą dziewczyną, bo może skończyć się to wszystko źle...-poradziła.
Po słowach Caro zrozumiałem pewne rzeczy, a właściwie to wziąłem się na większe rozmyślania. Na początku byłem zły na Wiktorię, ale teraz to z nieznanych mi powodów jestem na nią wściekły. Muszę z nią poważnie, któryś już raz, porozmawiać. Wiem, że na pewno skończy się ta rozmowa kłótnia, ale nie mogę pozwolić by tak się zachowywała.
Ponownie wraz z Carolin przytuliliśmy się do siebie. Sam uścisk trwał trochę dłużej niż wcześniej.
-Marco... dziękuję. Gdyby nie ty to ja nie wiem czy poradziłabym sobie. Jeszcze Kevin... Jak zwykle kiedy go potrzebuję to łzy pijany pod stołem. Mam tego dość z jego strony...-żaliła mi się.
-Chyba po prostu oboje musimy porozmawiać z naszymi partnerami...-skomentowałem.
Po chwili postanowiliśmy już wracać do kluby. Dla mnie to oznaczyło, że czeka mnie poważna rozmowa. Gdy byliśmy już blisko budynku, zauważyliśmy dwie dziewczyny. Była to Ania i... Wiktoria....
-Nie wiem, ale tylko mówię co ona mi powiedziała.
-Ty serio jesteś taki ślepy i nie widzisz, że ona próbuje Cię omotać? Ta suka kłamie i chce mnie oczernić w Twoich oczach!
-Wiki, uważaj na słowa.-pouczył mnie, a ja myślałam, że zaraz go rozniosę.-Czyli, że nic jej nie zrobiłaś, ani nawet nie dotknęłaś?
-Złapałam ją tylko za rękę, bo mnie zdenerwowała.-odpowiedziałam, a on tylko rozłożył ręce.-Ale to co innego!-broniłam się.-Nawet nie wiesz co takiego powiedziała!
-To proszę oświeć mnie!
-Chcesz wiedzieć?! To proszę! Twoja wspaniała przyjaciółka zarzuciła mi, że ograniczam Cię. Ona chce tylko byś był szczęśliwy, bo ja nie daje Ci wystarczająco dużo tego szczęścia! Dodatkowo oszukuje jeszcze Kevina. Wiesz co jeszcze dodała? Że jesteś moim sponsorem i lepiej bym znalazła sobie kogoś innego! Marco, ja nie pozwolę by ona mnie oczerniała, ale nie zrobiłam jej nic! Rozumiesz? NIC!!!-na koniec mojej wypowiedzi poleciały mi łzy. Miałam już tego dość. Jak on mógł jej uwierzyć? A co na to Marco? Patrzał się na mnie. Chciał podejść, ale ja sie odsunęłam.-Widzisz? Znowu się przez nią kłócimy...-dodałam tylko i szybko wbiegłam do klubu.
-Wiktoria! Zaczekaj!-usłyszałam za sobą, ale nie odwróciłam się. Szybkimi krokami przeszłam obok reszty. Widziałam kątem oka tylko twarz Ani. Wbiegłam szybko do łazienki. Nie wiem czy była pusta, ale miałam to gdzieś. Oparłam się rękoma o zlew i najpierw popatrzałam na swoje odbicie. Moja buzia była cała mokra od łez. Jak to zobaczyłam ponownie i automatycznie zaniosłam się płaczem. Po chwili usłyszałam jak ktoś wychodzi z jednej kabiny. W lustrze dostrzegłam, że jest to jakaś młoda dziewczyna. Ładna blondynka o kręconych włosach.
-Wszystko w porządku?-zapytała mnie z troską.
-Nie...-mówiłam cały czas płacząc.-Nic.. nie jest... w porządku...-dodałam, a dziewczyna zaczęła grzebać w swojej torebce. wyjęła z nich paczkę chusteczek i podała mi je.
-Spokojnie.- Pogłaskała mnie po ramieniu.-Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się przez łzy.
-Zobaczysz, że ten koleś będzie jeszcze żałował.-czy to na serio aż tak widać, że płaczę przez kogoś?
-Przepraszam, ale wolę zostać teraz sama. Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży wkrótce. Trzymaj się.-dodała i wyszła, a ja dalej stałam i patrzałam w swoje odbicie. Prze chwilę nie płakałam, ale potem znowu nie wiadomo skąd pojawiły się łzy. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka.
-Wiki? Wszystko okej?-usłyszałam głos... Mario? Odwróciłam sie i rzeczywiście. Był tam i stał. Patrzał się na mnie z zmarnowanym wzrokiem. Na jego wcześniejsze pytanie odpowiedziałam kręcąc przecząco głową. Brunet podszedł do mnie i mocno przytulił, a ja płakałam w jego ramię. Po około 5 minutach uspokoiłam się i staliśmy w ciszy.
-Wikuś?-popatrzał mi w oczy.-To powiesz mi co się stało? Co on Ci zrobił?-zapytał, a ja zsunęłam się po ścianie. Chłopak powtórzył po mnie i oboje siedzieliśmy w łazience pod ścianą.
-Jak on mógł uwierzyć jej, a nie mi!
-Wiki, ale od początku, bo ja nic nie rozumiem...-powiedział, a ja opowiedziałam wszystko od początku do końca. Od mojej rozmowy z Carolin do kłótni z Reusem. Mario był wściekły na Marco za to jak mnie potraktował.
-Czy on jest normalny? Ja wiedziałem, że ta laska Kevina coś kręci!-dopowiedział i walnął w podłogę.
-Najgorsze jest to, że uwierzył jej bez żadnego wyjaśnienia z mojej strony. Wystarczy, że ona coś nazmyśla i już jest jej potulny.
-Pogadam z nim sobie porządnie...-powiedział pod nosem, a następnie zmusił bym go przytuliła.-Będzie dobrze zobaczysz...
-Mario?
-Tak?
-Marco jest twoim najlepszym przyjacielem, a ty stajesz po mojej stronie.-słusznie zauważyłam.
-A ty moją najlepszą przyjaciółką. Po za tym czasami trzeba przyjacielowi dać kopa w tyłek by się opamiętał.-dodał, a ja w końcu zaśmiałam się.-Chodź wstawaj, bo noc jeszcze młoda. Idziemy bawić się!-podniósł mnie i energicznie zaklaskał w dłonie.
-Nie Mario. Ja już nie mam siły na zabawę, ani nawet ochoty. Pójdę już do hotelu.
-Sama?!-zdziwił się.
-A z kim? Z samcem?-zażartowałam.
-Chyba śnisz, że puszczę Cię samą. Pójdziemy razem, okej?
-Po co mnie pytasz skoro i tak nie mogę się Tobie sprzeciwić?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a Mario uśmiechnął się i znowu mnie przytulił.
-Tak w ogóle co ty robisz w damskiej ubikacji?-zapytałam po krótkiej chwili przytulania.
-No i zepsułaś cały nastrój...-dodał i postanowiliśmy wyjść z łazienki.
-Wiem... jestem wykończona.-odparłam.
-Ale jednak może porozmawiamy?
-Musimy.-stwierdziłam.
-Wiki, ja Cię przepraszam. Zachowałem się jak dupek nie wierząc Ci. To ty jesteś moją dziewczyną i to z Tobą powinien w pierwszej kolejności porozmawiać. Jestem kretynem, idiotom, dupkiem, egoistą i nie zasługuje na Ciebie, ale kocham Cię i nie wyobrażam sobie, że pokłócimy się o Carolin. Wybaczysz mi?-zapytał i był blisko mojej twarzy. Ja dalej siedziałam na parapecie, a on opierał się o niego. Po chwili złączyliśmy się w delikatnym pocałunku.
-Wiesz jak ja się poczułam, gdy krzyczałeś tak na mnie?
-Wiem, przepraszam.... Błagam... Wybacz mi. Nie potrafię normalnie funkcjonować już.
-Wybaczam, ale obiecaj mi jedno...-popatrzał na mnie pytająco, a ja dokończyłam.-Zerwiesz kontakt z Carolin?-po tych słowach nie odrywał wzroku od moich oczu zupełnie jakby chciał przeniknąć do moich myśli. Po chwili ponownie pocałował mnie, ale bardziej namiętnie. Całował mnie tak jak nigdy, a jego ręce wędrowały po moich plecach. Ja zajęłam się jego koszulą i powoli ją odpinałam. Następnie, kiedy jego klatka piersiowa była goła podniósł mnie z parapetu i przyciągnął do siebie, a ja nogi owinęłam w okół jego bioder. Zaczął kierować się w stronę sypialni nie przerywając całować. Gdy już tam trafił położył mnie na łóżku i pozbył się w końcu mojej/jego koszulki. Kiedy jego pocałunki stawały się jeszcze bardziej zachłanne nagle przestał przyjemności i ponownie popatrzał mi w oczy.
-Obiecuję.-szepnął i oboje dokończyliśmy to przerwaliśmy wcześniej.
________________________________________________________________
ZAPRASZAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ :) 26? ALE TO JUŻ MINĘŁO :D
W sumie nie wiem co mam jeszcze dodać.
Rozdział nawet mi się podoba, ale ocena należy do Was :)
Czy Marco dotrzyma słowa i przestanie spotykać się z Carolin?
Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
-To powiesz mi co się stało?-zapytałem w końcu.
-Marco... Ja wiem. że nie znamy się jakoś strasznie długo, ale ja polubiłam Cię od razu. Już jesteś dla mnie przyjacielem i wiem, że mogę Ci zaufać, ale...
-Ale...?
-Ale jako przyjaciółka uważam, że nie powinieneś tego wiedzieć...
-Dlaczego?-zdziwiłem się.
-Bo ją kochasz...-oznajmiła, a ja zawiesiłem się na chwilę. Nie chce powiedzieć mi czegoś by nie oczernić Wiki?
-Teraz to nie masz już wyjścia i masz mi odpowiedzieć!-rozkazałem.
-I co to da?
-Dużo! Caro mów!
-Bo... Wiki mnie uderzyła...-powiedziała cicho, a ja zamarłem.
-Co!?-podniosłem głos.-Ale jak to uderzyła?
-No, po prostu. Zaczęła krzyczeć na mnie, że mam się od Ciebie odwalić, że ty nie masz prawa ze mną rozmawiać. Na końcu dodała, że nie życzy sobie mojej osoby w Twoim towarzystwie i jak jeszcze raz mnie zobaczy to źle się to skończy.-opowiedziała mi historię łamiącym głosem.-Kiedy powiedziałam jej, że nie będę się słuchać, bo to Twoje życie i to ONA nie ma prawa Cię kierować, bo to, że jesteście razem wcale jej do nie upoważnia....-przerwała i wytarła łzy, które jej spłynęły.
-Co zrobiła potem?-dopytywałem się.
-Wkurzyła się. Zaczęła krzyczeć i złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła. Kiedy wstałam, by się od niej uwolnić uderzyła mnie w policzek.-dodała i zauważyłem jak z jej oka ponownie wypłynęły kolejne łzy. Szybko je wytarłem, a dziewczyna przytuliła się do mnie. Odwzajemniłem uścisk i zacząłem się zastanawiać
Nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony Wiki nie jest taka, że od razu rzuca się na każdego z pięścią, ale w sumie sam doświadczyłem, że jeśli zajdzie się jej pod skórę, to nie jest łatwo dogadać się z nią. Jednak na prawdę to zrobiła? Wiktoria nie przepada, a nawet nie cierpi Carolin, ale chyba nie jest zdolna do tego za bardzo. Cholera! Co ona narobiła?
-No już uspokój się.-skierowałem się do niej.
-Ona trenuje coś? Boks?-podniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
-Karate.-westchnąłem.
-Marco, ja się boje, że ona i Tobie kiedyś coś zrobi, albo już zrobiła...
-Taaa...-pomyślałem.-Nic mi nie zrobi. Spokojnie.
-Uderzyła Cię?-krzyknęła lekko.
-Nie... znaczy... to było kiedyś jak się poznaliśmy po raz pierwszy, ale przyznaję zasłużyłem sobie.-odparłem.-Ale skąd wiesz i...
-Jestem psychologiem i widzę po ludziach pewne rzeczy. Marco, nie liczy się jak, albo kiedy i w jakiej sytuacji, tylko sam fakt, że potrafi podnieść rękę na ludzi po za matą jest chore i karalne! Nie widzisz tego co ona robi?
-Caro, ja wiem, że wy nie przepadacie za sobą, ale ja kocham Wiktorię. Porozmawiam z nią poważnie na temat jej zachowania, ale ja muszę wiedzieć, że to jest prawda...
-Wiedziałam, że mi nie uwierzysz...-mruknęła i wstała z ławki.
-Zaczekaj...-złapałem ją za rękę.-Pamiętaj, że Wiki jest moją dziewczyną i zawsze, choćby nie wiem co, muszę ją bronić. Jednak w takiej sytuacji przegięła. Pogadam z nią i przemowie jej do rozsądku. Jednak ja muszę mieć 100 % pewność, że mówisz prawdę.
-Mam Ci załatwić zapis z kamer?
-Nie, ale.. ja po prostu nie chcę w to uwierzyć. Wiki nie jest taka...
-Najwidoczniej słabo ją znasz. Ona jest zdeterminowana by zatrzymać Cię przy sobie i zrobi wszystko za wszelką cenę.
-Postaram się z nią porozmawiać. Może uda się jakoś to wyjaśnić.-mówiłem.
-Nie zrozum mnie źle Marco, ale ona jest manipulantką. Pokłócicie się, a potem poleci zapłakana albo do Mario, albo do Ani i założę się, że staną po jej stronie. Zobacz jak omotała już TWOICH przyjaciół!-odpowiedziała, a ja zacząłem zastanawiać się, czy może ona ma racje.
-To co ja mam zrobić?-ponownie usiadłem na ławce.
-Zrób coś z tą dziewczyną, bo może skończyć się to wszystko źle...-poradziła.
Po słowach Caro zrozumiałem pewne rzeczy, a właściwie to wziąłem się na większe rozmyślania. Na początku byłem zły na Wiktorię, ale teraz to z nieznanych mi powodów jestem na nią wściekły. Muszę z nią poważnie, któryś już raz, porozmawiać. Wiem, że na pewno skończy się ta rozmowa kłótnia, ale nie mogę pozwolić by tak się zachowywała.
Ponownie wraz z Carolin przytuliliśmy się do siebie. Sam uścisk trwał trochę dłużej niż wcześniej.
-Marco... dziękuję. Gdyby nie ty to ja nie wiem czy poradziłabym sobie. Jeszcze Kevin... Jak zwykle kiedy go potrzebuję to łzy pijany pod stołem. Mam tego dość z jego strony...-żaliła mi się.
-Chyba po prostu oboje musimy porozmawiać z naszymi partnerami...-skomentowałem.
Po chwili postanowiliśmy już wracać do kluby. Dla mnie to oznaczyło, że czeka mnie poważna rozmowa. Gdy byliśmy już blisko budynku, zauważyliśmy dwie dziewczyny. Była to Ania i... Wiktoria....
*******
-No, to powodzenia kochana.-dodała mi na otuchę, a ja czułam jak z nerwów ściska mi się żołądek. Lewandowska weszła do środka, a ja z niecierpliwością czekałam, aż Marco z dziewczyną podejdą bliżej. Z niewiadomych przyczyn ten niby krótki odcinek dłużył mi się niemiłosiernie. Jednak gdy byli już wystarczająco blisko, na moment nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Marco...-powiedziałam na początek. Nie mam pojęcia dlaczego, ale bałam się. Bałam się odezwać, bo miałam cholernie złe przeczucia.-Gdzie wy byliście? Martwiłam się.
-Caro, idź do środka, a ja z nią pogadam.-po tych słowach serce zabiło mi jeszcze szybciej. "Pogadam'? O czym? Dodatkowo po rozmowie z Carolin? To nie może się dobrze skończyć.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i schowała się do środka, a ja spojrzałam na niego miną żądającą wyjaśnień.
-Co się dzieje?-zapytałam.
-To ty mi powiedź co się dzieje z Tobą!-podniósł głos na mnie, a ja zamarłam.
-Co? A co ma się niby dziać?
-Nie udawaj Wiki. Carolin powiedziała mi wszystko. Jak mogłaś ją do cholery uderzyć?-co proszę? Uderzyć? Jak mogła powiedzieć Ci, że ją uderzyłam! To są chyba jakieś jaja!
-CO?!-krzyknęłam.-Nie uderzyłam jej przecież!
-Mi mówiła co innego.-powiedziała trochę spokojniej.
-A ty jej uwierzyłeś?!
-Wybacz, ale dobrze wiem, że jej nie lubisz i dobrze wiem, że jak jesteś zdenerwowana to nie można Ciebie przekonać do niczego.
-Na prawdę sądzisz, że byłabym w stanie ją uderzyć!?-Marco...-powiedziałam na początek. Nie mam pojęcia dlaczego, ale bałam się. Bałam się odezwać, bo miałam cholernie złe przeczucia.-Gdzie wy byliście? Martwiłam się.
-Caro, idź do środka, a ja z nią pogadam.-po tych słowach serce zabiło mi jeszcze szybciej. "Pogadam'? O czym? Dodatkowo po rozmowie z Carolin? To nie może się dobrze skończyć.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i schowała się do środka, a ja spojrzałam na niego miną żądającą wyjaśnień.
-Co się dzieje?-zapytałam.
-To ty mi powiedź co się dzieje z Tobą!-podniósł głos na mnie, a ja zamarłam.
-Co? A co ma się niby dziać?
-Nie udawaj Wiki. Carolin powiedziała mi wszystko. Jak mogłaś ją do cholery uderzyć?-co proszę? Uderzyć? Jak mogła powiedzieć Ci, że ją uderzyłam! To są chyba jakieś jaja!
-CO?!-krzyknęłam.-Nie uderzyłam jej przecież!
-Mi mówiła co innego.-powiedziała trochę spokojniej.
-A ty jej uwierzyłeś?!
-Wybacz, ale dobrze wiem, że jej nie lubisz i dobrze wiem, że jak jesteś zdenerwowana to nie można Ciebie przekonać do niczego.
-Nie wiem, ale tylko mówię co ona mi powiedziała.
-Ty serio jesteś taki ślepy i nie widzisz, że ona próbuje Cię omotać? Ta suka kłamie i chce mnie oczernić w Twoich oczach!
-Wiki, uważaj na słowa.-pouczył mnie, a ja myślałam, że zaraz go rozniosę.-Czyli, że nic jej nie zrobiłaś, ani nawet nie dotknęłaś?
-Złapałam ją tylko za rękę, bo mnie zdenerwowała.-odpowiedziałam, a on tylko rozłożył ręce.-Ale to co innego!-broniłam się.-Nawet nie wiesz co takiego powiedziała!
-To proszę oświeć mnie!
-Chcesz wiedzieć?! To proszę! Twoja wspaniała przyjaciółka zarzuciła mi, że ograniczam Cię. Ona chce tylko byś był szczęśliwy, bo ja nie daje Ci wystarczająco dużo tego szczęścia! Dodatkowo oszukuje jeszcze Kevina. Wiesz co jeszcze dodała? Że jesteś moim sponsorem i lepiej bym znalazła sobie kogoś innego! Marco, ja nie pozwolę by ona mnie oczerniała, ale nie zrobiłam jej nic! Rozumiesz? NIC!!!-na koniec mojej wypowiedzi poleciały mi łzy. Miałam już tego dość. Jak on mógł jej uwierzyć? A co na to Marco? Patrzał się na mnie. Chciał podejść, ale ja sie odsunęłam.-Widzisz? Znowu się przez nią kłócimy...-dodałam tylko i szybko wbiegłam do klubu.
-Wiktoria! Zaczekaj!-usłyszałam za sobą, ale nie odwróciłam się. Szybkimi krokami przeszłam obok reszty. Widziałam kątem oka tylko twarz Ani. Wbiegłam szybko do łazienki. Nie wiem czy była pusta, ale miałam to gdzieś. Oparłam się rękoma o zlew i najpierw popatrzałam na swoje odbicie. Moja buzia była cała mokra od łez. Jak to zobaczyłam ponownie i automatycznie zaniosłam się płaczem. Po chwili usłyszałam jak ktoś wychodzi z jednej kabiny. W lustrze dostrzegłam, że jest to jakaś młoda dziewczyna. Ładna blondynka o kręconych włosach.
-Wszystko w porządku?-zapytała mnie z troską.
-Nie...-mówiłam cały czas płacząc.-Nic.. nie jest... w porządku...-dodałam, a dziewczyna zaczęła grzebać w swojej torebce. wyjęła z nich paczkę chusteczek i podała mi je.
-Spokojnie.- Pogłaskała mnie po ramieniu.-Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się przez łzy.
-Zobaczysz, że ten koleś będzie jeszcze żałował.-czy to na serio aż tak widać, że płaczę przez kogoś?
-Przepraszam, ale wolę zostać teraz sama. Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży wkrótce. Trzymaj się.-dodała i wyszła, a ja dalej stałam i patrzałam w swoje odbicie. Prze chwilę nie płakałam, ale potem znowu nie wiadomo skąd pojawiły się łzy. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka.
-Wiki? Wszystko okej?-usłyszałam głos... Mario? Odwróciłam sie i rzeczywiście. Był tam i stał. Patrzał się na mnie z zmarnowanym wzrokiem. Na jego wcześniejsze pytanie odpowiedziałam kręcąc przecząco głową. Brunet podszedł do mnie i mocno przytulił, a ja płakałam w jego ramię. Po około 5 minutach uspokoiłam się i staliśmy w ciszy.
-Wikuś?-popatrzał mi w oczy.-To powiesz mi co się stało? Co on Ci zrobił?-zapytał, a ja zsunęłam się po ścianie. Chłopak powtórzył po mnie i oboje siedzieliśmy w łazience pod ścianą.
-Jak on mógł uwierzyć jej, a nie mi!
-Wiki, ale od początku, bo ja nic nie rozumiem...-powiedział, a ja opowiedziałam wszystko od początku do końca. Od mojej rozmowy z Carolin do kłótni z Reusem. Mario był wściekły na Marco za to jak mnie potraktował.
-Czy on jest normalny? Ja wiedziałem, że ta laska Kevina coś kręci!-dopowiedział i walnął w podłogę.
-Najgorsze jest to, że uwierzył jej bez żadnego wyjaśnienia z mojej strony. Wystarczy, że ona coś nazmyśla i już jest jej potulny.
-Pogadam z nim sobie porządnie...-powiedział pod nosem, a następnie zmusił bym go przytuliła.-Będzie dobrze zobaczysz...
-Mario?
-Tak?
-Marco jest twoim najlepszym przyjacielem, a ty stajesz po mojej stronie.-słusznie zauważyłam.
-A ty moją najlepszą przyjaciółką. Po za tym czasami trzeba przyjacielowi dać kopa w tyłek by się opamiętał.-dodał, a ja w końcu zaśmiałam się.-Chodź wstawaj, bo noc jeszcze młoda. Idziemy bawić się!-podniósł mnie i energicznie zaklaskał w dłonie.
-Nie Mario. Ja już nie mam siły na zabawę, ani nawet ochoty. Pójdę już do hotelu.
-Sama?!-zdziwił się.
-A z kim? Z samcem?-zażartowałam.
-Chyba śnisz, że puszczę Cię samą. Pójdziemy razem, okej?
-Po co mnie pytasz skoro i tak nie mogę się Tobie sprzeciwić?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a Mario uśmiechnął się i znowu mnie przytulił.
-Tak w ogóle co ty robisz w damskiej ubikacji?-zapytałam po krótkiej chwili przytulania.
-No i zepsułaś cały nastrój...-dodał i postanowiliśmy wyjść z łazienki.
*******
-No, to powodzenia kochana.-powiedziałam Wiktorii by dodać jej trochę pewności siebie. Chociaż sama widziałam jak bardzo się denerwuje. Jest mi jej ogromnie szkoda, co przeżywa, ale wierzę, że wszystko się wyjaśni jak ponownie pogadają ze sobą, ale wiadomo, że sztuką do sukcesu jest rozmowa bez kłótni.
Zaraz od Wiktorii poszłam do reszty, która z niewiadomych przyczyn postanowiła osiedlić się na dole. Chciałam usiąść obok Roberta, ale był zbyt pijany, więc osiedliłam się obok przyszłych rodziców.
-Gdzie Wiktoria poszła?-zapytał Götze.
-Czeka na Marco na zewnątrz. Zaraz przyjdą oboje.-odpowiedziałam. Zaraz po chwili zauważyłam wchodząca Carolin. Od razu skarciłam ją najgorszym spojrzeniem. Niby dziewczyna nie zrobiła mi nic, ale Wiktoria jest moją przyjaciółka i choćby nie wiem co zrobiła i tak będę po jej stronie. Przez ten czas jak czekałam na przyjście przyjaciółki nie działo się nic w sumie. Jedynie towarzystwo było coraz bardziej pijane. Ja naturalnie nie mogłam pić, bo przyjmuję teraz chemię. Czy czuję się lepiej? Nie, a w każdym bądź razie ja tego nie czuję. Możliwe, że choroba słabnie, ale fizycznie czuje się tak samo jak kilka tygodni temu. Jednak jak mus to mus. Muszę walczyć i cierpieć, by w przyszłości móc nacieszyć się życiem i najbliższymi.
Nagle intuicyjnie popatrzałam w stronę wejścia. Wiktorii jeszcze nie było, ale po chwili jakby na zawołanie zauważyłam ją. Zdenerwowana i cała roztrzęsiona wparowała do łazienki. Za nią szedł szybko Marco i wołał ją.
-Marco!-krzyknęłam do niego. Nsza trójka, czyli ja, Ann i Mario, poderwała się z miejsca i podeszła do niego. Zauważyłam też zbliżającą się do nas z drinkiem Carolin.-Co ty narobiłeś?!-zdenerwowałam się.
-No, nic...-tłumaczył się.
-Idę do niej.-odparłam, ale Mario pociągnął mnie za rękę. Popatrzałam na niego pytająco.
-Ja pójdę, dobrze?-zasugerował, a ja zgodziłam się. Niemiec odszedł w stronę łazienek, a ja i Ann popatrzałyśmy na niego.
-Co mu nagadałaś?-powiedziała wkurzona Ann do blondynki, a ta tylko zrobiła zdziwioną minę i popatrzała na Reusa.
-Widzisz mówiłam Ci.-zaczęła.-Wiktoria już tak omotała Twoich przyjaciół, że nawet nie przyjmują do wiadomości, że mogłaby zrobić coś nie tak.-zakpiła.
-Cholera, zamknij się!-krzyknęła dziewczyna Mario. Ja natomiast złapałam ją za rękę by się uspokoiła, bo w jej stanie to niebezpieczne mimo, że to początek ciąży.
-Lepiej będzie jak same pogadamy sobie z Marco, a ty sobie pójdziesz.-powiedziałam łagodnie do blondynki. Ponownie zrobiła minę zdenerwowanej księżniczki i odeszła do baru.
-Dobra, a ty jak zaraz mi nie powiesz co się stało to obiecuję, że nabawisz się kolejnej kontuzji.-powiedziałam całkiem poważnie do Marco.
-Ja już sam nie wiem...-złapał się rękoma za kark.-Caro powiedziała mi, że Wiki ją uderzyła. Wiki mówi, że to nie prawda. Jeszcze ponoć Carolin obrażała Wiktorię. Jedna obraża drugą i ja już sam nie wiem po prostu w co mam wierzyć...
-Która jest Twoją dziewczyną Marco?-zapytałam.
-No... Wiktoria.
-Właśnie odpowiedziałeś sobie na pytanie.-podsumowałam.
-Aniu, ale to nie jest tak, że jaj nie wierzę Wiktorii. Ja po prostu zadziałałem impulsywnie. Teraz wiem, że to tylko ona mówi prawdę, ale dlaczego Caro mnie okłamała?
-Bo jest zazdrosna o Wiki. Chcę Cię omotać, a to może się źle dla Ciebie i dla niej skończyć. Chcesz tego?!-dołączyła się Brömmel.
-Widzę, że nikt tu za bardzo nie pała miłością do niej...
-Chyba lepiej, że do niej niż do Wiktorii. Marco, posłuchaj. Jak Wiktoria wróci z Mario masz do niej podejść i przeprosić, ale jak nie będzie chciała to nie naciskaj, bo może być gorzej.-dałam mu radę.
Poczekaliśmy jeszcze chwilę, aż oboje wyjdą z łazienki. W między czasie Marco opowiadał dokładniej, co mówiła Caro a co Wiki. Dodatkowo zapewniłam Reusa, że Wiktoria na 100 % nie uderzyła jej, bo nie kłamała by mu w oczy i tak emocjonalnie reagowała. Nagle z wszyscy zobaczyliśmy w końcu Wiktorię z Mario. Idąc, przyjaciółka szła przytulona do Mario. Ciągle była w złym stanie, a jak tylko zauważyła Marco - zdenerwowała się jeszcze bardziej.
-Wiki...-powiedział Reus i podszedł do niej, ale Wiktoria zupełnie jakby bała się go i schowała się za Götze.
-Daj mi spokój.-syknęła.
-Wikuś... proszę pogadajmy...-dodał, ale ja już wiedziałam, że nie odniesie sukcesu, bo Wiktoria nie jest za bardzo uległa.
-Marco, ja idę ją odprowadzić do hotelu. Teraz daj jej spokój, dobrze?-zapytał, a on tylko kiwnął głową i odszedł do stolika, gdzie wszyscy siedzieli. Mario z Wiktorią odeszli, a Złapał za kieliszek wódki i szybkim ruchem go wypił. Ja z Ann tylko pokręciłyśmy głową.
-Zajmę się tym.-powiedziałam do Niemki i podeszłam do chłopaka mojej przyjaciółki.
-Alkoholem nic nie zdziałasz. On nie pomoże.-skomentowałam jego zachowanie jak siedziałam już obok. Towarzystwo obok było dość pijane, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać.
-Ale pozwoli choć na chwilę pozbierać się umysłowo. Zawaliłem...
-Nie zawaliłeś, tylko pomyliłeś się po prostu. Poczekaj aż Mario wróci i dopiero idź. Daj jej moment wytchnienia.-pocieszałam przyjaciela.-Pomyśl tylko o tym jak oni będą wyglądać jutro? Może humor Ci sie poprawi.-zagadałam, a na twarzy Niemca pojawiły się oznaki uśmiechu.
Po około 20 minutach wrócił Mario. Pogadał jeszcze chwilę z Marco na temat Wiktorii. Zauważyłam też, że Marco unikał Caro. Pewnie zawiódł się na niej, bo okłamała go, ale czy to koniec ich znajomości? Trudno powiedzieć.
Kiedy zegarki wskazywały godzinę 3.00 postanowiliśmy się zbierać. Najbardziej trzeźwi, czyli Mario i Marco oraz partnerki niemieckich zawodników zajęli się nimi oraz zabrali ich do hotelu. Znaczy, wezwali taksówki i pojechali z nimi by doprowadzić wszystko do porządku. Natomiast Grzesiek musiał sam sobie radzić z Robertem, Wojtkiem i Łukaszem, ale na szczęście pomogły dziewczyny, czyli Celia i Marina. Mi i Agacie przypadło zajęcie się tylko Kubą. Zadzwoniłyśmy po taksówkę i po kilku minutach byłyśmy na miejscu, a mimo, że hotel był blisko to jechałyśmy autem, bo nie poradziłybyśmy sobie same z Błaszczykowskim. Zaprowadziłam go z Agatą do pokoju oraz dodatkowo rozebrałyśmy i położyłyśmy na łóżko. Kiedy to wszystko zrobiłyśmy, to pożegnałam się z koleżanką i postanowiłam udać się do Wiki. Okazało się jednak, że wszyscy już przyjechali, czyli Cathy, Carolin, Ann i Marco. Nie chciałam im przeszkadzać przy rozmowie, więc pozwoliłam Reusowi wejść.
-Nie schrzań tego.-powiedziałam do niego, a on tylko uśmiechnął się i wszedł głębiej.
-Zaraz zaśniesz.-zaczął.-Cholera, zamknij się!-krzyknęła dziewczyna Mario. Ja natomiast złapałam ją za rękę by się uspokoiła, bo w jej stanie to niebezpieczne mimo, że to początek ciąży.
-Lepiej będzie jak same pogadamy sobie z Marco, a ty sobie pójdziesz.-powiedziałam łagodnie do blondynki. Ponownie zrobiła minę zdenerwowanej księżniczki i odeszła do baru.
-Dobra, a ty jak zaraz mi nie powiesz co się stało to obiecuję, że nabawisz się kolejnej kontuzji.-powiedziałam całkiem poważnie do Marco.
-Ja już sam nie wiem...-złapał się rękoma za kark.-Caro powiedziała mi, że Wiki ją uderzyła. Wiki mówi, że to nie prawda. Jeszcze ponoć Carolin obrażała Wiktorię. Jedna obraża drugą i ja już sam nie wiem po prostu w co mam wierzyć...
-Która jest Twoją dziewczyną Marco?-zapytałam.
-No... Wiktoria.
-Właśnie odpowiedziałeś sobie na pytanie.-podsumowałam.
-Aniu, ale to nie jest tak, że jaj nie wierzę Wiktorii. Ja po prostu zadziałałem impulsywnie. Teraz wiem, że to tylko ona mówi prawdę, ale dlaczego Caro mnie okłamała?
-Bo jest zazdrosna o Wiki. Chcę Cię omotać, a to może się źle dla Ciebie i dla niej skończyć. Chcesz tego?!-dołączyła się Brömmel.
-Widzę, że nikt tu za bardzo nie pała miłością do niej...
-Chyba lepiej, że do niej niż do Wiktorii. Marco, posłuchaj. Jak Wiktoria wróci z Mario masz do niej podejść i przeprosić, ale jak nie będzie chciała to nie naciskaj, bo może być gorzej.-dałam mu radę.
Poczekaliśmy jeszcze chwilę, aż oboje wyjdą z łazienki. W między czasie Marco opowiadał dokładniej, co mówiła Caro a co Wiki. Dodatkowo zapewniłam Reusa, że Wiktoria na 100 % nie uderzyła jej, bo nie kłamała by mu w oczy i tak emocjonalnie reagowała. Nagle z wszyscy zobaczyliśmy w końcu Wiktorię z Mario. Idąc, przyjaciółka szła przytulona do Mario. Ciągle była w złym stanie, a jak tylko zauważyła Marco - zdenerwowała się jeszcze bardziej.
-Wiki...-powiedział Reus i podszedł do niej, ale Wiktoria zupełnie jakby bała się go i schowała się za Götze.
-Daj mi spokój.-syknęła.
-Wikuś... proszę pogadajmy...-dodał, ale ja już wiedziałam, że nie odniesie sukcesu, bo Wiktoria nie jest za bardzo uległa.
-Marco, ja idę ją odprowadzić do hotelu. Teraz daj jej spokój, dobrze?-zapytał, a on tylko kiwnął głową i odszedł do stolika, gdzie wszyscy siedzieli. Mario z Wiktorią odeszli, a Złapał za kieliszek wódki i szybkim ruchem go wypił. Ja z Ann tylko pokręciłyśmy głową.
-Zajmę się tym.-powiedziałam do Niemki i podeszłam do chłopaka mojej przyjaciółki.
-Alkoholem nic nie zdziałasz. On nie pomoże.-skomentowałam jego zachowanie jak siedziałam już obok. Towarzystwo obok było dość pijane, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać.
-Ale pozwoli choć na chwilę pozbierać się umysłowo. Zawaliłem...
-Nie zawaliłeś, tylko pomyliłeś się po prostu. Poczekaj aż Mario wróci i dopiero idź. Daj jej moment wytchnienia.-pocieszałam przyjaciela.-Pomyśl tylko o tym jak oni będą wyglądać jutro? Może humor Ci sie poprawi.-zagadałam, a na twarzy Niemca pojawiły się oznaki uśmiechu.
Po około 20 minutach wrócił Mario. Pogadał jeszcze chwilę z Marco na temat Wiktorii. Zauważyłam też, że Marco unikał Caro. Pewnie zawiódł się na niej, bo okłamała go, ale czy to koniec ich znajomości? Trudno powiedzieć.
Kiedy zegarki wskazywały godzinę 3.00 postanowiliśmy się zbierać. Najbardziej trzeźwi, czyli Mario i Marco oraz partnerki niemieckich zawodników zajęli się nimi oraz zabrali ich do hotelu. Znaczy, wezwali taksówki i pojechali z nimi by doprowadzić wszystko do porządku. Natomiast Grzesiek musiał sam sobie radzić z Robertem, Wojtkiem i Łukaszem, ale na szczęście pomogły dziewczyny, czyli Celia i Marina. Mi i Agacie przypadło zajęcie się tylko Kubą. Zadzwoniłyśmy po taksówkę i po kilku minutach byłyśmy na miejscu, a mimo, że hotel był blisko to jechałyśmy autem, bo nie poradziłybyśmy sobie same z Błaszczykowskim. Zaprowadziłam go z Agatą do pokoju oraz dodatkowo rozebrałyśmy i położyłyśmy na łóżko. Kiedy to wszystko zrobiłyśmy, to pożegnałam się z koleżanką i postanowiłam udać się do Wiki. Okazało się jednak, że wszyscy już przyjechali, czyli Cathy, Carolin, Ann i Marco. Nie chciałam im przeszkadzać przy rozmowie, więc pozwoliłam Reusowi wejść.
-Nie schrzań tego.-powiedziałam do niego, a on tylko uśmiechnął się i wszedł głębiej.
*******
Gdyby nie Mario to nie wiem jakbym się zachowała. Rzuciła się mu w ramiona? Nie, raczej nie, ale kiedy tak patrzał na mnie i mówił moje imię, czułam się jakby mi go ktoś zabrał. Ciągle mam do niego ogromne pretensje, ale moja złość już minęła, ale uraz i ból, że mi nie uwierzył tylko tej idiotce, pozostał. Podczas, gdy piłkarz mnie odprowadzał rozmawialiśmy jeszcze o tym. Pocieszał mnie, rozśmieszał, ale ja jednak ciągle byłam myślami przy słowach Marco, które mnie oskarżały. Gdy dotarłam do hotelu, pożegnałam się z Mario i weszłam do pokoju. Położyłam się najpierw na łóżku, ale zaraz potem wstałam i podeszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie sukienkę i wskoczyłam pod prysznic, który przemył moje myśli.
Potem dokończyłam już tylko wieczorną toaletę i ubrałam się w piżamę, którą była koszulka Marco. Nie chciałam jeszcze spać, bo najnormalniej w świecie nie mogłam. Usiadłam na parapecie i patrzałam na Warszawę. Oglądałam na piękną panoramę miasta i czułam obecność Reusa. Miałam na sobie jego koszulkę, w której już spałam kilka razy, ale i tak czułam jego perfumy. Nie wiem ile tak siedziałam, ale powoli zasypiałam. Nagle na poważnie poczułam kogoś w pokoju. Odwróciłam i zauważyłam blondyna. Przyglądał mi się.
-Wiem... jestem wykończona.-odparłam.
-Ale jednak może porozmawiamy?
-Musimy.-stwierdziłam.
-Wiki, ja Cię przepraszam. Zachowałem się jak dupek nie wierząc Ci. To ty jesteś moją dziewczyną i to z Tobą powinien w pierwszej kolejności porozmawiać. Jestem kretynem, idiotom, dupkiem, egoistą i nie zasługuje na Ciebie, ale kocham Cię i nie wyobrażam sobie, że pokłócimy się o Carolin. Wybaczysz mi?-zapytał i był blisko mojej twarzy. Ja dalej siedziałam na parapecie, a on opierał się o niego. Po chwili złączyliśmy się w delikatnym pocałunku.
-Wiesz jak ja się poczułam, gdy krzyczałeś tak na mnie?
-Wiem, przepraszam.... Błagam... Wybacz mi. Nie potrafię normalnie funkcjonować już.
-Wybaczam, ale obiecaj mi jedno...-popatrzał na mnie pytająco, a ja dokończyłam.-Zerwiesz kontakt z Carolin?-po tych słowach nie odrywał wzroku od moich oczu zupełnie jakby chciał przeniknąć do moich myśli. Po chwili ponownie pocałował mnie, ale bardziej namiętnie. Całował mnie tak jak nigdy, a jego ręce wędrowały po moich plecach. Ja zajęłam się jego koszulą i powoli ją odpinałam. Następnie, kiedy jego klatka piersiowa była goła podniósł mnie z parapetu i przyciągnął do siebie, a ja nogi owinęłam w okół jego bioder. Zaczął kierować się w stronę sypialni nie przerywając całować. Gdy już tam trafił położył mnie na łóżku i pozbył się w końcu mojej/jego koszulki. Kiedy jego pocałunki stawały się jeszcze bardziej zachłanne nagle przestał przyjemności i ponownie popatrzał mi w oczy.
-Obiecuję.-szepnął i oboje dokończyliśmy to przerwaliśmy wcześniej.
________________________________________________________________
ZAPRASZAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ :) 26? ALE TO JUŻ MINĘŁO :D
W sumie nie wiem co mam jeszcze dodać.
Rozdział nawet mi się podoba, ale ocena należy do Was :)
Czy Marco dotrzyma słowa i przestanie spotykać się z Carolin?
Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
Marco stworzył swoją line ubrań!
Zamierzacie coś sobie kupić? Bo ja już mam chyba pomysł na prezent urodzinowy! :*
Zapraszam serdecznie do komentowania! ♥
ENJOY ♥